Artykuły

Kołobrzeg. Teatr pilnie potrzebny

Najpierw wysoki, łysy mężczyzna z tatuażem "fuck off" na czole rozbijał szyby samochodów na parkingu przy starej pralni. - Im więcej telefonów na policję, tym bardziej udany spektakl - przyznał potem Jacek Głomb, dyrektor legnickiego teatru, który gościł w Kołobrzegu. Na obie przygotowane przez gości inscenizacje przyszły tłumy kołobrzeżan.

Kiedy rozwścieczony skin demolował samochody, publiczność nie była pewna, czy to spektakl, czy rzeczywistość. - Tutaj nie wiadomo, co dzieje się naprawdę, a co jest wyreżyserowane - powiedziała po obejrzeniu "Made in Poland" Barbara Kalika, jedna z widzów.

Niedzielne wydarzenie w rzeczywistości nie wymagało policyjnej interwencji - stanowiło prolog do słynnego spektaklu "Made in Poland" legnickiego Teatru im. Modrzejewskiej.

Na obie przygotowane przez gości inscenizacje przyszły tłumy kołobrzeżan. Artystów zaprosił tu Tomasz Sobczak, również legnicki aktor, autor projektu "Scena na Niebiańskiej", który od kilku miesięcy ożywia scenę kulturalną Kołobrzegu. Do tej pory w ramach "Sceny" odbywały się przedstawienia na dachu jednego z domów sanatoryjnych i warsztaty teatralne dla młodzieży. Teraz do współpracy Sobczak zaprosił ekipę z Legnicy. - Myślę, że Kołobrzeg jest doskonałym miejscem na utworzenie teatru - mówi Sobczak - Ma ogromny potencjał; jest tu wielu ludzi, którzy potrzebują takiego duchowego pokarmu.

Do idei kołobrzeskiego teatru mieszkańcy podchodzą entuzjastycznie (patrz - nasza sonda). Co na to włodarze miasta? Piotr Pasikowski, rzecznik prasowy prezydenta, zapewnia, że "wszelkie przejawy działalności kulturalnej są przez miasto bardzo popierane", ale zastrzega: - Konkretnie możemy rozmawiać dopiero po przejrzeniu projektu tej teatralnej inicjatywy. Projekt trafi na biurko prezydenta po Nowym Roku.

Legnicki Teatr im. H. Modrzejewskiej to bardzo niekonwencjonalne przedsięwzięcie. - Uciekamy od teatralnej przestrzeni, zamkniętej i tradycyjnej - mówił Jacek Głomb, dyrektor teatru, i rzeczywiście: inscenizacje legnickie odbywają się w starych fabrycznych halach, pustych, zdemolowanych pomieszczeniach, tworząc niesamowitą ilustrację dla losów głównych bohaterów. Kołobrzescy widzowie mogli obejrzeć dwie propozycje Teatru Modrzejewskiej: "Szawła" i słynne "Made in Poland" z 2004 r. Obie inscenizacje zrobiły ogromne wrażenie na widzach zgromadzonych w starej szkolnej pralni. Nagrodzono je owacjami na stojąco. A kiedy w prologu do "Made in Poland" rozwścieczony skin żelazną rurą demolował samochody na parkingu, widzowie byli autentycznie zdezorientowani: czy to już spektakl, czy rzeczywistość. - Ludzie często dzwonią na 997. Ale im więcej telefonów na policję, tym bardziej udany spektakl - żartował Głomb.

Legniccy aktorzy ponownie odwiedzą Kołobrzeg już w styczniu.

* * *

Czy w Kołobrzegu potrzebny jest teatr?

Agnieszka Nocoń: Uważam, że teatr jest bardzo potrzebny. W Kołobrzegu nie ma takich atrakcji; a przecież sztuka rozwija i kształci. Popieram tę inicjatywę;

Robert Wrześniewski: Naturalnie, że potrzebna jest taka inicjatywa. Tutaj jest naprawdę niewiele j instytucji kulturalnych takich z prawdziwego zdarzenia. Myślę, że miło byłoby obejrzeć raz na jakiś czas jakąś prawdziwą sztukę;

Mariusz Żurawski: Oczywiście i to bardzo! Tutaj poza sezonem niewiele się dzieje, zresztą w sezonie raczej też przodują imprezy komercyjne. Teatr to chwila refleksji i oddechu, a poza tym doskonała promocja miasta.

Na zdjęciu: Eryk Lubos jako Boguś w "Made in Poland", reż. Przemysław Wojcieszek, Teatr im. Modrzejewskiej, Legnica 2004 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji