Artykuły

Szybki romans

"Romeo i Julia" w insc. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Błażej Kusztelski w Gazecie Poznańskiej.

"Romeo i Julia" w Teatrze Nowym jest - rynkowo - pomysłem trafionym, bo lektura szkolna na scenie to niemal pewny zbyt. Wątpliwości budzi jednak sam produkt. Czy mamy do czynienia z poprawnością na szkolny użytek (Szekspir "po bożemu"), czy z dostosowaniem produktu do młodych konsumentów? Recenzenci piszą o przedstawieniu, że to bardzo tradycyjny teatr i w ogóle nudne romansidło.

Galopujący spektakl

Tymczasem licealno-gimnazjalna publika klaszcze całkiem ochoczo, ba, nawet wstaje z miejsc. Ten rozziew między opiniami biegłych a vox populi wcale jednak nie zaskakuje. Młodej widowni musi się podobać, że na scenie jest najpierw jak w "Ferdydurke" - walka na miny, a potem - jak w życiu - ostre bójki (dynamiczne pojedynki), a nawet trupy, a do tego szybka miłość i nagły ślub, ostry konflikt ze starymi i szybki finał - raz dwa i kochankowie odjeżdżają w zaświaty jak po za dużej dawce. Zwłaszcza w finale spektakl galopuje, jakby spektatorom patronował Witkacy ze swoim: "nie będziemy gadać niepotrzebnych rzeczy, hej!" i "do dzieła, publika nie lubi niepotrzebnych intermezzów". Tylko motyw muzyczny powtarza się aż do znudzenia.

z premedytacją czy niechcący?

W efekcie spektakl pozbawiony jest większych emocji i wszystko wydaje się jakieś letnie, płytkie, pośpieszne. Że to bliższe dzisiejszemu sposobowi reagowania i odczuwania?

Może, ale też dlatego Romeo i Julia nie mają czasu na wielkie zauroczenie i miłość, a ledwie na szybki romans. Skoro zaś brakuje chwil na refleksję, wszyscy kierują się wyłącznie impulsem. Także reżyser nie widzi ani potrzeby budowania zmiennych nastrojów i klimatów, ani zwracania uwagi na niuanse, konsekwencje i dobre aktorstwo.

Jest zatem szybko i przyjemnie (Szekspir nie zdąży przynużyć), trochę jak w kostiumowym romansie "płaszcza i szpady", do tego jeszcze bajkowo (dekoracje śliczne niczym szopka w kościele franciszkanów) i niemal - w pierwszej części - z komediowym zacięciem. Oczywiście dekoracje te nawiązują (edukacyjny serwitut) do architektury sceny elżbietańskiej, tyle tylko, iż ich iluzyjność tak ograniczyła reżysera, że właściwie sam się skazał na ów tradycyjny, edukacyjno-szkolny spektakl. Niewykluczone, że z całą premedytacją.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji