Artykuły

"Dziady" przywrócone

"Dziady" Adama Mickiewicza w reż. Pawła Passiniego w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora. Pisze Aleksandra Konopko w Gazecie Wyborczej - Opole.

O "Dziadach" Adama Mickiewcza od poprzedniego sezonu teatralnego znowu zrobiło się na polskich scenach głośniej. Nad jednym z najważniejszych polskich tekstów pochylają się obecnie reżyserzy pokolenia trzydziesto-czterdziestolatków. Narodowy dramat traktują jako pretekst do opowiedzenia o współczesności. Badają, na ile "Dziady" tkwią nadal w Polakach. Co dzisiaj znaczą lub co mogą znaczyć, mimo że znane są obecnie głównie z fragmentów przerabianych w szkole?

Do grona reżyserów próbujących przywrócić nam "Dziady" dołączył Paweł Passini. Jego spektakl zrealizowany w Opolskim Teatrze Lalki i Aktora to niezwykłe przeżycie teatralne - obcowanie z tekstem Mickiewicza ,jakiego jeszcze w historii jego wystawień nie było. Passini wprowadza widza nie tylko do zaskakującej przestrzeni w głąb scenicznego świata, ale także zaskakująco rozkłada akcenty interpretacyjne. Prowokuje do ponownego, indywidualnego zmierzenia się z tekstem, stawia szereg ważnych pytań (w tym kluczowe o dzisiejszą duchowość i podejście do tradycji), ale z pokorą nie próbuje udzielać na nie odpowiedzi. Reżyser przyjmuje tu tylko skromną rolę przewodnika - wprowadza nas w mistyczny i niejednoznaczny świat guseł, byśmy sami mogli go sobie na nowo posklejać i sprawdzić, jak łączy się z naszą rzeczywistością. To wprowadzenie jest wyraźnie zaakcentowane. Publiczność, by zająć miejsce, musi pokonać strome schody w dół. W ten sposób wchodzi w sam środek scenicznego świata, w tajemnicze rejony. Wszystko dookola jest białe - scena, schody, setki jednakowych lalek, pośród których należy zająć miejsce (scenografia Zuzanna Srebrna). Czekają tu widma, które bez słowa chwytają za ręce i pomagają znaleźć miejsce. W tym czasie Passini jest na scenie sam - gra na klarnecie, pomaga muzyką oswoić ten nieziemski świat. Po chwili dołącza do niego Sambor Dudziński grający na saksofonie (odpowiedzialny wraz z Pawłem Passinim za muzykę w spektaklu), a reżyser znika, zostawiając publiczność w swoistej poczekalni dusz, przez którą czyta dzisiaj Mickiewicza i o której twórcy wspominają w programie do przedstawienia.

Widma przypominają zlepek różnych wyobrażeń na temat zjaw - na wpół ludzkie, na wpół upiorne wyglądają jak dusze napotkane w snach. Kim są? Jakich bohaterów "Dziadów" mamy w nich rozpoznać? Szybko okaże się, że nie jest to takie jednoznaczne, bo postaci są tu poszatkowane, wymieszane i zaskakująco połączone w nie do końca oczywiste pary. Reżyser żongluje dwoma wymiarami - na scenie są ludzie i ich widma, a granica między nimi bywa bardzo płynna. I jedni, i drudzy pojawiają się także między publicznością. Widz siłą rzeczy zostaje uwikłany w teatr, musi się w niego zanurzyć, by w czasie spektaklu bardziej doświadczać tego, co się wokół niego dzieje, niż próbować analizować tak podany tekst. O linearnej opowieści i jednej interpretacji nie ma tu zresztą mowy. Passini podąża za tym, co charakteryzuje sam utwór Mickiewicza -luźno powiązany wątkami, niechronologiczny, nieukończony i nielinearny. Z jednej strony opolskie "Dziady" zawierają wszystkie części dramatu wraz z wierszem "Upiór" i dodanymi fragmentami " Ody do młodości", ale tekst jest podany w zupełnie nowej odsłonie - mocno skrócony i poprzesta-wiany. Reżyser stworzył z niego dynamiczną impresję, ale z dbałością o to, by oryginalny, dziewiętnastowieczny język romantycznego wieszcza został nienaruszony - to z nim mamy się również zmierzyć.

Mimo że spektakl uruchamia całość utworu, zamyka się w dwóch godzinach, Nie ma ambicji streszczania oryginału, ale poprzez wspólne wątki wyłonione z jego treści chce zadawać pytania.

W tym pozornym chaosie, przemieszaniu części dramatu i postaci odkrywamy jednak wyraźne akcenty interpretacyjne, które stają się kluczem do wypowiedzi Passiniego. Po pierwsze, jest to postać Gustawa - Konrada. W opolskim przedstawieniu jest on po prostu Poetą, ale co ważniejsze - starcem. W tę rolę wciela się wrocławski aktor Bogusław Kierc - nestor, profesor akademicki, nauczyciel lalkarzy. Ten sam, który w 1978 roku zagrał Gustawa w słynnym przedstawieniu Kazimierza Brauna (Wrocławski Teatr Współczesny), a w 1982 roku jako reżyser zmierzył się z przeniesieniem "Dziadów" po raz pierwszy na scenę lalkarską (Teatr Lalek w Wałbrzychu, spektakl "Co to będzie"). Zamiana młodego romantycznego bojownika o wolność na starego Poetę kieruje nas ku rozważaniom wokół ciągłości tradycji i jej znaczenia w dzisiejszym świecie. Do tego głos Poety staje się w pewnym sensie ponadpokoleniowym wielogłosem. Kiedy Konrad wygłasza Wielką Improwizację, tekst powtarzają za nim wszystkie postaci dookoła. Mówią jednak tylko fragmenty, pojedyncze zdania, jakby przypominały sobie treść utworu Mickiewicza. Z kolei zamiast Księdza z IV części spotkamy Ojca Świętego (Andrzej Mikosza), który zgarbiony i zdeformowany przypomina Jana Pawła II u schyłku życia. Polski Papież podtrzymuje na grubiej linie ogromną kukłę zrobioną z fragmentów innych lalek (wyglądajak złożona z kości). Trochę jakby to on trzymał "rząd dusz". Gigantyczna kukła symbolizuje Boga, duchowość narodu, ale i podaną w wątpliwość polską wspólnotę. Gdy pod koniec przedstawienia ogromna lalka upada, przypomina także zbiorowy grobowiec.

Nie mniej ważna jest tajemniczo potraktowana postać Rollisona (Jakub Kowalczyk), do złudzenia przypominająca resztę identycznie wyglądających, otaczających go lalek. Jego dusza krąży przez całe przedstawienie po scenie, z trudem artykułując pojedyncze zdania.

Najbardziej znaną drugą część "Dziadów" Paweł Passini zostawił na koniec. Obrzęd w kaplicy prowadzony przez Guślarzajawi się w jego przedstawieniu jako rytmiczny taniec wszystkich scenicznych postaci. Mniej ważne są tutaj pojawiające się duchy. Ważniejsze jest chóralnie powtarzane w kółko pytanie "co to będzie, co to będzie?". To ono stanowi swoistą puentę spektaklu i na nie widz powinien spróbować sobie odpowiedzieć.

***

Spektakl Pawła Passiniegojest wielopoziomowy. Pozwala pozostać widzowi ze swoim indywidualnym doświadczeniem obcowaniaz tekstem i formą opolskiego przedstawienia, a jednocześnie otwiera przestrzeń do wspólnego szukania współczesnych interpretacji dramatu. Wielość drobnych elementów i symultanicznych działań skłania do wielokrotnego oglądania spektaklu i wydobywania z niego coraz to nowych kontekstów. Wart podkreśleniajest także fakt, że przedstawieniu towarzyszy bogata oferta działań edukacyjnych skierowana do uczniowi nauczycieli. To cenna inicjatywa, dzięki której "Dziady" Mickiewicza mogą zostać młodemu pokoleniu naprawdę przywrócone.

***

Aleksandra Konopko

krytyk teatralny,

doktorantka uniwersytetu wrocławskiego

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji