Artykuły

Teatr przyjemny

"Kraina kłamczuchów" w reż. Macieja Wojtyszki w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Inteligentny i dowcipny tekst, trochę zabawy, trochę powagi. Jeżeli ktoś ma ochotę na przyjemne dwie godziny w teatrze, "Kraina kłamczuchów " będzie w sam raz

Maciej Wojtyszko lubi gry z literaturą i biografiami artystów. Po "Bułhakowie", granym na Dużej Scenie Teatru im. Słowackiego, zajął się Petrarką. Autorem "Sonetów do Laury", które w sztuce Wojtyszki są nie tylko najsławniejszym dziełem poety, ale przede wszystkim cieniem padającym na jego życie rodzinne. Laura, którą Petrarca zobaczył w awiniońskim kościele, stała się adresatką pisanych przez lata miłosnych sonetów. Umarła dwadzieścia lat później, podczas epidemii "czarnej śmierci".

Akcja "Krainy kłamczuchów" zaczyna się trzy lata po śmierci Laury. Ale Laura, choć fizycznie martwa, jest przez Petrarkę unieśmiertelniona i na zawsze z nim związana. Czy żywa kobieta może rywalizować z nieśmiertelną? To pytanie stawia Wojtyszko. Nie Petrarką jest tu głównym bohaterem, ale Ona, bezimienna towarzyszka życia i matka jego dzieci, wciąż usiłująca dowiedzieć się i zrozumieć, kim naprawdę dla Petrarki była Laura, a kim jest dla niego ona. Autor (i reżyser) wyraźnie darzy Ona ciepłymi uczuciami, bo ta postać, stworzona z jego fantazji, jest w spektaklu najbardziej ludzka (i wzruszająco zagrana przez Joannę Mastalerz). Prosta kobieta, udręczona niepewnością i za-

zdrością, wykradająca Petrarce rękopisy, żeby dowiedzieć się, czy zdradził ją naprawdę, wypytująca wszystkich, jak to było z Laurą, usiłująca jakoś oddzielić prawdę życia od pięknego kłamstwa literatury.

Wojtyszko tworzy sceniczną rzeczywistość, zręcznie splatając fakty, przypuszczenia i fantazję. Życie Petrarki l (Mariusz Wojciechowski) mogło wyglądać tak, jak pokazuje Wojtyszko; on sam też mógł być takim dość egoistycznym, nieskłonnym do okazywania uczuć człowiekiem, który całą zdolność do wyrażania miłości zużył w sonetach. Każda prawdziwa kobieta w życiu poety musiała jakoś zmagać się z widmem Laury. Giovanni Boccaccio (Marcin Kuźmiński) naprawdę był przyjacielem Petrarki i odwiedził go w domu pod Padwą, więc zapewne rozmawiali o literaturze i kobietach, być może nawet tak jak w "Krainie kłamczuchów".

Gry Wojtyszki z literaturą i biografią są błyskotliwe i dowcipne, sztuka zgrabnie skrojona, umiejętnie dozująca komizm i wzruszenie. Wymaga od widzów pewnej - nie za wielkiej - orientacji w literaturze, bo tylko wtedy bawią literackie koncepcje syna Petrarki. Tego niechętnego do nauki nadpobudliwego chłopca (świetny Krzysztof Piątkowski) nudzą konwencjonalne utwory ojca i Boccaccia, i wymyśla własne: o dwóch, którzy czekają na trzeciego, a ten nie przychodzi, albo l o człowieku, który został pewnego dnia aresztowany i ma tajemniczy proces. Dobrze się te gry ogląda, bo Wojtyszko jest reżyserem sprawnym i fachowym. Przyjemne dwie godziny w kulturalnym teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji