Z TEATRU Piła
TEATR DRAMATYCZNY WARSZAWY wystawił sztuki "WILL STARK", którą amerykański autor ROBERT PENN WARREN wykroił z własnej powieści "Gubernator", dostarczając walnego argumentu przeciwnikom niektórych przeróbek teatralnych. Warren nie jest pono takim znów ostatnim pisarzem,wielu jest zdania,że "Gubernator" w czytaniu nie zieje aż taką nudą, jak ten sceniczny bryk. Szkoda naprawdę trudu sympatycznych tłumaczy K. PIOTROWSKIEGO i B. ZIELIŃSKIEGO, troskliwych zabiegów reżyserskich LUDWIKA RENE, misternej funkcjonalnej konstrukcji JANA KOSIŃSKIEGO, który zarysował coś w rodzaju obrotowego superkombinatu w budowie. Rzecz i tak jest pozbawiona wdzięku. Kogóż nie nudzą już "straszne wnętrzności władzy", zwłaszcza w wymiarach amerykańskiej prowincji? Jałową pustkę ambitnych bohaterów mógłby ożywić bardziej drwiący stosunek do ich spraw. Niestety w tekście ironia nie wykracza poza komunały. Zarówno FETTING grający dziennikarza. Jak WYSZYŃSKI w roli profesora czyli "kogoś nie pozbawionego ironii"" są w zasadzie bardzo dobrzy, ale cóż pomoże interpretacja, gdy pretensjonalne filozofowanie na temat na przykład zła i dobra ma symulować głębsze myśli. Zresztą także inni aktorzy na ogól wystudiowali precyzyjnie postacie, zwłaszcza DURIASZ chirurga i PŁOTNICKI sędziego.
Główną rolę gubernatora Willy Starka opracował z nakładem starań godnych lepszej sprawy Świderski, poważnie ilustrując przeżycia kogoś, nadającego się do galerii typów umieszczonych przez Brechta w "Arturze Ui". O tym,że bohaterów Warrena można było z powodzeniem przedstawić mniej na serio, pokazali DZWONKOWSKI w roli ojca córeczki, której się pośliznęła noga i POKORA w roli "rewolwerowca" z obstawy gubernatorskiej. Przedstawienie byłoby może znośniejsze, gdyby więcej wykonawców postarało się o podobnie satyryczne ujęcie. Np. HALINA DOBROWOLSKA miała okazję do popisu w roli brzydkiej, ale energicznej i zachłannej sekretarki. Niestety, nie przymusiła się do satyry i kreowała ponętną dziewczynę o manierach ulicznicy.
Było, nie było. Nie do aktorów adresujmy główne pretensje. Co raz częściej widać,że ich możliwości przerastają poziom wielu obecnie importowanych sztuk. Teatr Dramatyczny Warszawy do niedawna świecił stosunkowo ciekawszym repertuarem. Czyżby rezygnacje na tym polu wiązały się ze zniknięciem z zespołu w tym sezonie pozycji kierownika literackiego?