Artykuły

Gubernator po amerykańsku

Teatr Dramatyczny w Warszawie wystąpił z pre­mierą sztuki Roberta Penn Warrena "Will Stark". Jest to sceniczna adaptacja - dokonana przez samego au­tora - powieści "Guberna­tor". Warren przerobił po­wieść na scenę na prośbę Piscatora, który wystawił sztukę w 1948 roku w swo­im teatrze w Nowym Jor­ku. Zarówno powieść (na­pisana w 1946 roku) jak i sztuka zrobiły w Ameryce kolosalną karierę. Dzięki nim Warren - krytyk, pro­zaik, poeta nagrodzony dwukrotnie najwyższą amerykańską nagroda lite­racką imienia Pulitzera (w 1947 r. za "Gubernatora" i 1957 r. za tom wierszy "Obietnice") - zdobył mię­dzynarodowe uznanie.

Powieść jest u nas zna­na. Wydana przed dwoma laty. stała się swego rodza­ju bestsellerem. Nic też dziwnego, że inscenizacja w Dramatycznym była oczekiwana z dużym zacie­kawieniem. Problemy wła­dzy - "bebechy władzy", jak powiedział Kruczkow­ski w swoim "Gubernato­rze" - cóż może być bar­dziej interesującego. Ba! To, co ma nam na ten te­mat do powiedzenia w swo­jej sztuce Warren, pozosta­wia niestety uczucie niedo­sytu. Powodzenie "Willa Starka" w Ameryce da się łatwo tłumaczyć ostrością polityczną sztuki, jej de­maskatorskim charakterem. Warren pokazuje mecha­nizm walki politycznej w swoim kraju, metody tej walki. Sztuka w tych par­tiach, które mają jakby reportażowy charakter, któ­re przedstawiają dzieje Starka i sprawowanej przez niego władzy - jest mocna i wyrazista. Warren ostro uderza w nadkruszony już zresztą w tym czasie mit o amerykańskiej demokra­cji. To brało amerykań­skich widzów, sztuka tra­fiała w problemy, dla któ­rych istniało powszechne zainteresowanie. Jej słabo­ści: wątłość tkanki filozo­ficznej, wręcz ubóstwo my­ślowe, nieznośny senty­mentalizm partii lirycznych - pokrywała aktualność tematu. Na polskiej scenie stało się odwrotnie.

W Teatrze Dramatycznym przygotował "Willa Starka" LUDWIK RENG, reżyser znakomity i doświadczony. Tym razem jednak za bardzo zaufał tekstowi. Sztuka Warrena została zainscenizowana z szerokim gestem, na wielkich płaszczyznach konstrukcji za­projektowanych przez Jana Kosińskiego. Od strony ro­boty teatralnej spektakl jest bez zarzutu: krótkie scenki będące ilustracją opowiadania dwóch narrato­rów, przeplatanie się wąt­ków, cofnięcia akcji - ma­ją prawie bezbłędną płyn­ność i wewnętrzną logikę. Ale cała ta reżyserska pra­ca mająca na celu nadanie sztuce większych wymia­rów, jakiegoś ogólniejszego znaczenia - mija się z za­mierzeniem. Odsłania sła­bości utworu, którego noś­ność jest dość ograniczona. To znakomite i wymyślne opakowanie, jakie stworzył Rene, jest w wyraźnej sprzeczności z zawartością sztuki.

Willa Starka gra JAN ŚWIDERSKI. Jest to jedna z najciekawszych ról tego aktora. Wyposażył on swe­go bohatera, naiwnego i prostodusznego farmera, który przeradza się w po­lityka pełną gębą przyjmu­jącego jako naturalną ko­nieczność szantaż, łapow­nictwo, ciemne machinacje, wszystkie metody zdoby­wania i utwierdzania wła­dzy - w taką dozę samowiedzy i autoironii, że ła­godzi to niecierpliwość, ja­ką wywołują w widzu ko­munały padające ze sceny. Świderski narysował po­stać gubernatora tonami pełnymi, ale bez przeja­skrawień, ten gubernator wie o władzy więcej, niż to powiedział w swojej sztuca Warren. Świderski jest właśnie władcą ze sztu­ki, którą wymarzył sobie Rene, ale której Warren nie napisał. Warto jeszcze wymienić obu komentato­rów: EDMUNDA FETTINGA i STANISŁAWA WY­SZYŃSKIEGO oraz ALEK­SANDRA DZWONKOWSKIEGO. który w króciut­kiej scence dał kapitalną sylwetkę szantażysty. W ogóle aktorstwo jest mocną stroną tego spektaklu. Tak i muzyka TADEUSZA BAIRDA.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji