Artykuły

Hochsztaplerzy kręcą film w Poznaniu

"Nie ma jak lata 20., lata 30." wg scenar. Ryszarda Marka Grońskiego w reż. Artura Hofmana w Teatrze Muzycznym w Poznaniu. Pisze Marta Łuczkowska w portalu Świat Kultury Poznań.

Dwóch żydowskich handlarzy postanowiło nakręcić film w samym centrum Poznania. Nie mają wystarczającej ilości pieniędzy, co zupełnie nie przeszkadza im w realizacji kolejnych wysokobudżetowych pomysłów. Scenariusz filmu pisze im samo życie, a obsada jest z najwyższej półki. Na planie jest zabawnie, wesoło i z żydowskim humorem, a kolejne sceny arcydzieła na miarę hollywoodzkiego Oscara wypełniają muzyka, taniec i śpiew.

W piątkowy wieczór na deskach Teatru Muzycznego w Poznaniu odbyła się premiera spektaklu "Nie ma jak lata 20., lata 30." w reżyserii Artura Hofmana. Absolwent PWST w Warszawie wielokrotnie udowodnił, że jest reżyserem wszechstronnym, bawiącym się różnymi gatunkami i formami teatralnymi. Jego ostatnia produkcja w poznańskim teatrze balansuje na granicy musicalu i rewii, choć wydaje się, że najbliżej jej do wodewilu. Komediowy scenariusz przeplata ze sobą śpiew, taniec i szmoncesy, czyli krótkie formy kabaretowe oparte na humorze żydowskim. W odróżnieniu od rewii, szczególnie tych paryskich, które czerpią z kabaretu, opery, operetki, a także baletu, najnowszy spektakl Teatru Muzycznego w Poznaniu nie przeraża widza przepychem dekoracji i strojów. Co nie oznacza, że "Nie ma jak lata 20., lata 30." jest spektaklem niskobudżetowym i ubogim scenograficznie.

Spektakl nie może być skromny jeśli za koncepcję scenograficzną widowiska odpowiada Mariusz Napierała. Scenograf, który wcześniej współpracował z poznańskim Teatrem Muzycznym przy musicalu "Jekyll & Hyde". Jego zaskakujące rozwiązania techniczne i zapierające dech w piersiach elementy scenografii na długo pozostały w pamięci widzów. "Nie ma jak lata 20., lata 30." zaskakują różnorodnością i wielością strojów, które zarówno soliści, jak i balet prezentują na scenie. Widzowie mogą zobaczyć zarówno eleganckie, wysublimowane suknie wieczorowe, jak również przebrania marynarskie, futra, pióra, smokingi, a także koronkową bieliznę a nawet barwne, afrykańskie stylizacje.

Bogactwo barw i kostiumów przykuwa uwagę widza, ale w odróżnieniu od rewii nie jest najważniejszym elementem spektaklu. Widzowie mogą liczyć na niezapomnianą rozrywkę przy największych i najbardziej znanych piosenkach międzywojennego kina polskiego. Soliści i chór Teatru Muzycznego przypominają takie przeboje jak "Ach, jak przyjemnie", "Ta ostatnia niedziela", "Umówiłem się z nią na dziewiątą", "Ach te baby", "Już taki jestem zimny drań", "Ta mała piła dziś", czy "Chodź na piwko naprzeciwko".

Wszystkie utwory zostały utrzymane w klasycznych lub bardzo bliskich oryginalnym wykonaniom stylizacjach. A mimo to zespołowi Teatru udało się zaskoczyć widzów. Kokieteryjna piosenka "Sex appeal" w wykonaniu Macieja Ogórkiewicza ubranego w elegancką długą suknię z rozcięciem, wywołało nie tylko uśmiech publiczności, ale również gromkie brawa. Równie radośnie widzowie przyjęli utwór "Ja już mam dosyć swojej żony", którą zaśpiewali Wiesław Paprzycki i Arnold Pujsza. Obaj soliści, wcielający się w reżysera i producenta kręconego na scenie filmu zachwycali i bawili publiczność do łez. Ich humorystyczne dialogi nawiązujące do międzywojennych kabaretów żydowskich, a także doskonała gra aktorska i grymasy na twarzy wywoływały salwy śmiechu na widowni. Jak w każdym spektaklu Teatru Muzycznego uwagę widzów przykuwała Anna Lasota. Jej bardzo eleganckie, proste i tak bliskie oryginałowi wykonanie "Miłość ci wszystko wybaczy" zachwyciło poznańską publiczność.

Duże brawa należą się Paulinie Andrzejewskiej, która czuwała nad choreografią. W spektaklu "Nie ma jak lata 20., lata 30." tańczą wszyscy - balet, chór i soliści. Na szczególnie duże uznanie zasługują sceny zbiorowe, których w musicalu nie brakuje, a które potwierdzają wszechstronne uzdolnienie całego zespołu. Być może przy większej scenie widzowie częściej mieliby okazję oglądać tańczących solistów i zachwycający swoimi umiejętnościami balet? Rozbudowane układy choreograficzne wykonane na tak małej scenie jaką dysponuje obecnie Teatr Muzyczny w Poznaniu były wręcz mistrzostwem. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że włodarze miasta znajdą rozwiązanie ciasnej siedziby poznańskiego Teatru, który każdym kolejnym spektaklem udowadnia, że jest jednym z bardziej liczących się w Polsce teatrów muzycznych zachwycających swoją publiczność sztuką na najwyższym poziomie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji