Wesoło, ale i ostro. Niezapomniana osiemnastka Czarnego Kota Rudego
W sobotę Czarny Kot Rudy fetował swoje osiemnaste urodziny. Pełnoletniość manifestował zabawnie, inteligentnie, poetycko.
Na urodzinach kabaretowej sceny Teatru Polskiego naturalnie najwięcej było zabawy. Nawet z co roku powtarzanego Chóru Filharmonii Szczecińskiej numeru, który z dyrektorem Adam Opatowiczem śpiewa Adam Dzieciniak. Chór jest mieszany, więc Dzieciniak na szpilkach. Chór w tym roku prosto z nowej filharmonii, więc Dzieciniak od stóp do głów na biało.
W Polskę idziemy
Najostrzejsze były momenty, kiedy artyści przyglądali się Polsce i Polakom. Objawił się Olek Różanek bezkompromisowo interpretujący "W Polskę idziemy" Wojciecha Młynarskiego. Choć świetnie ją śpiewa Wiesław Gołas, to u Różanka wreszcie poraziła ona głosem sprzeciwu wobec cech Polaków. Klasę pokazał Stanisław Tym, który zaczął od pochwały: - Jakie to szczęście, że jesteście Polakami. Dlaczego? Kombinujcie.
Wygłosił wykład o wolności i religijności, które uznał za korzenie Polski. Przestrzegając za Sienkiewiczem, że tam, gdzie zaczyna się dogmat, kończy się myślenie.
- A Licheń nie śpi - wzdychał Michał Janicki.
Urodzinowy tort
Ze wzruszeniem słuchało się Szymona Zychowicza [na zdjęciu] przywracającego na scenę melancholię Piotra Skrzyneckiego. Zaśpiewał tylko jedną perełkę ze swojego repertuaru "Annę od cokołów". Z całym recitalem wystąpi we wtorek w Teatrze Polskim.
Na finał wyjechał czekoladowy tort w kształcie śpiącej Josephine Baker w słynnej spódniczce z bananów.
Program urodzin w sobotę na dużej scenie trwał pięć godzin (swoje dłuższe wejścia mieli Poniedzielski, Andrus, Wodecki), potem artyści z publicznością przenieśli się do bufetu Kota.