Artykuły

Jak kochać Polskę?

"Historia honoru i głupoty polskiej według Kitowicza" w reż. Krzysztofa Galosa w Teatrze im. Żeromskiego w Kielcach. Pisze Grzegorz Kozera w Słowie Ludu.

"Historia honoru i głupoty polskiej według Kitowicza" wcale nie jest staropolską ramotą, jak można by przypuszczać, lecz spektaklem żywym i na czasie. A przy tym bardzo przygnębiającym.

To autorska inscenizacja Krzysztofa Galosa (w Kielcach reżyserował wcześniej "Opowieści braci Grimm" i "Baśnie z księgi tysiąca i jednej nocy), który zaadaptował na scenę i wyreżyserował "Pamiętniki czyli historię polską 1750-1798" księdza Jędrzeja Kitowicza, bardziej znanego jako autora "Opisu obyczajów". Galos, pokazując zachowania późnych sarmatów, spróbował nakreślić zbiorowy portret współczesnych Polaków. I zrobił to z dobrym skutkiem.

Oglądamy więc sceny z najważniejszych wydarzeń poprzedzających ostateczny rozbiór Polski. U Kitowicza było to pokazane z nutą humoru i sarkazmu, u Galosa śmiech zamiera w gardle. Widowisko staje się bolesną lekcją naszej historii: zrywanie sejmów, korupcja, prywata, uległość wobec potężniejszych sąsiadów i totalna degrengolada, z zabójstwami włącznie. Tylko że patrząc na skłóconych XVIII-wiecznych szlachciców, trudno oprzeć się wrażeniu, że współcześni polscy politycy wcale nie są lepsi. Gdyby niektórym dać szablę do ręki, rozsiekliby zapewne swoich oponentów. W majestacie prawa, rzecz jasna.

Przedstawienie wartko się toczy, nie ma dłużyzn, a i moralizatorstwo zostało widzowi oszczędzone. Jedynie sceny "batalistyczne", z powstania kościuszkowskiego, trącą sztucznością. Reszta jest w porządku. Co do aktorów, a występuje ich dwunastu, nie licząc statystów, to mieli sporo pracy. Z wyjątkiem Joanny Kasperek ( caryca Katarzyna II), pozostali grają po kilka postaci. Nie zawsze wychodzi to spektaklowi na dobre. Mirosław Bieliński jest najpierw szlachcicem Kokoszą, zrywającym sejmy jeden za drugim, zaś po chwili walczącym o Polskę rewolucjonistą, który ginie od kuli. Widz ma prawo się pogubić. Jednak zespół aktorski w "Historii honoru" radzi sobie dobrze. Tutaj pochwalmy Marcina Brykczyńskiego, Edwarda Janaszka, Pawła Kumięgę oraz wspomnianych już Kasperek i Bielińskiego.

Właśnie grany przez Bielińskiego skazaniec pyta tuż przed śmiercią, jak kochać Polskę. I to pytanie, najważniejsze w całym spektaklu, ciągle pozostaje bez odpowiedzi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji