Artykuły

Kokaina, która nie uzależnia

"Oś" w reż. Filipa Gieldon w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

"Oś" - spektakl muzyczny według pomysłu Marty Jarczewskiej i Arkadiusza Wójcika - uwodzi energią, ale pozostawia niedosyt, głównie choreograficzny.

Agnieszka Osiecka napisała około 2 tys. tekstów piosenek, które znalazły się w repertuarze m.in. Maryli Rodowicz, Skaldów, Marka Grechuty, Violetty Villas i Edyty Geppert. Wciąż czytana jest na nowo. Marta Jarczewska i Arkadiusz Wójcik, aktorzy Teatru Powszechnego, postanowili przygotować spektakl muzyczny z jej tekstami. Nie w stylistyce kabaretowej, poetyckiej czy biesiadnej, ale z rockowym pazurem, dla młodego odbiorcy. Na adresata wskazuje już sam tytuł - "Oś", skrót nazwiska poetki, ale też centrum, rzecz najważniejsza, serce. Wiadomo, że będzie o miłości.

Punktem wyjścia jest "Kokaina". Tytułem piosenki nazwano zespół (brawa dla muzyków - Pawła Jabłońskiego, Marcina Rittera, Kamila Szewczyka i Krzysztofa Szewczyka). Jego wokaliści - w tych rolach Jarczewska i Wójcik - są w spektaklu parą również prywatnie, a teksty wyśpiewują nie tyle dla publiczności, co do siebie. Nazwa "Kokaina" odnosi się również do relacji pomiędzy nimi - toksycznej, opartej na uzależnieniu. Temu pomysłowi podporządkowano dobór piosenek ("Uciekaj, moje serce", "Czarne perfumy", "Wariatka", "Oczy tej małej", "Sama chciała", "Na zakręcie", "Niech żyje bal" czy "Kto tam u ciebie jest").

Dwie aranżacje "Kokainy", którymi Jarczewska zaczyna spektakl, zaostrzają apetyt. Wersja melancholijna, nawiązująca do wykonań Krystyny Sienkiewicz i Kasi Nosowskiej, służy za punkt odniesienia do aranżacji mocniejszej, rockowej. Takie są przeróbki Pawła Jabłońskiego - może niespecjalnie odkrywcze, dialogujące z pierwowzorami, ale wpadające w ucho. Marta Jarczewska ma świetny głos, doskonale oddaje emocje, śpiewa świadomie (na jej tle słabiej wypada Wójcik). Niestety, "Kokaina" nie jest przystawką, ale głównym daniem. W trakcie spektaklu napięcie siada. Dlaczego?

Zastrzeżenia mam do reżysera (Filip Gieldon) i choreografa (Jarosław Staniek). Gieldon miał pomóc Jarczewskiej i Wójcikowi w zbudowaniu scenicznej opowieści, tak by "Oś" nie była po prostu koncertem. Wiadomo, że między Nią a Nim nie jest dobrze, ale co się właściwie wydarzyło? Jarczewska głównie siedzi na brzegu sceny, zasmucona. Wójcik miota się, kręci w koło i wymachuje ramionami. Szarpią się, on wychodzi, ona za nim biegnie... Na ruch sceniczny zdecydowanie zabrakło pomysłu.

"Oś" to spektakl bezpretensjonalny, energetyczny i młodzieżowy. Uszyty na miarę małej sceny. Dla miłośników Osieckiej - pozycja obowiązkowa. Innym może pozostać niedosyt.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji