Mazowieckie. Ścięcie Śmierci na zakończenie karnawału w Jedlińsku
Tradycyjnie - we wtorek przed Popielcem - w Jedlińsku k. Radomia wójt gminy symbolicznie przekazał władzę dawnym włodarzom tej miejscowości. Po południu na rynku ścięta zostanie Śmierć. Widowisko ubiega się o wpis na światową listę dziedzictwa niematerialnego UNESCO.
Zwyczaj ścinania Śmierci jest najprawdopodobniej kultywowany na pamiątką po prawie miecza, które otrzymał Jedlińsk, uzyskawszy prawa miejskie w 1530 r. Na tej podstawie ścinano zbrodniarzy. Gdy prawo to upadło, zaczęto organizować zabawę ludową "Ścięcie Śmierci".
Jak podkreśla sekretarz gminy Anna Kwiecień, dzień ten można uznać za święto Jedlińska. - Obrzęd ścięcia Śmierci jest unikatowy, a mieszkańcy Jedlińska od lat go kultywują. Dlatego ubiegamy się o jego wpis na światową listę dziedzictwa niematerialnego UNESCO - zaznacza Kwiecień.
We wtorek poprzedzający Środę Popielcową wójt gminy symbolicznie oddaje władzę dawnym włodarzom tej miejscowości. W barwnym korowodzie kroczą przebrani mieszkańcy. Prowadzi ich Rak - znajdujący się w herbie Jedlińska. Tuż za nim podążają Burmistrz, Wójt, Żyd i Kat, a za nimi prosty lud: para młodych, ubrane na ludowo kobiety, Cyganki, niedźwiedź i diablęta z kołatkami.
Przed zmierzchem na jedlińskim rynku rozpocznie się widowisko; jego tekst oparty jest na wierszowanym XIX-wiecznym opisie, którego autorem był ks. Jan Kloczkowski, proboszcz Jedlińska.
- Krzyk i hałas w wielkim mieście, ludzie się licznie gromadzą. Przyszło mężów przeszło dwieście, wielką zbrodniarkę prowadzą - tak zaczyna się przedstawienie. Opowiada o pojmaniu i ścięciu Śmierci, która upiła się w kusaki. - Oddamy cię pod miecz, pójdziesz ze świata precz - śpiewają uczestnicy widowiska.
Wielu mieszkańców zna tekst na pamięć i recytuje razem z aktorami, w których rolę wcielają się - zgodnie z tradycją - sami mężczyźni. - W przedstawieniu od lat grają te same osoby, a często role przechodzą z pokolenia na pokolenie - podkreśla Kwiecień.
Pierwsza wzmianka o obrzędzie "Ścięcie Śmierci" pojawiła się 22 lutego 1860 r. w warszawskiej "Gazecie Codziennej". Był to przedruk listu ówczesnego proboszcza parafii w Jedlińsku ks. Jana Kloczkowskiego, który opisywał zapustne widowisko.
Osiem lat później w Kalendarzu Warszawskim ukazał się wierszowany opis widowiska, autorstwa ks. Kloczkowskiego. Na jego podstawie przygotowywane jest coroczna impreza w Jedlińsku.