Artykuły

Koncert i aukcja dla Globisza. Z przesyłką z Watykanu

Czekają na niego w szkole, w teatrze. - Czeka jego garderoba, czekają jego spektakle, czekamy i trzymamy kciuki. On jest potwornie mocny w tym wszystkim. Odliczamy dni do powrotu - mówi Jan Klata, dyrektor Starego Teatru.

"Patrzycie? Patrzycie! Ja, Anioł Giordano, leżę na mokrej trawie. Przeziębię się i umrę. A nie tak miało być. Nie taka była umowa. Ja wykonuję swoją robotę. A wy? Gdzie magiczny płyn w aerozolu? Gdzie telefon do nieba i tajne hasła? Nieładnie!"

Uśmiechnięty, przekorny, krakowski anioł rozrabiaka, Krzysztof Globisz, leżąc na trawie i rozmawiając z gwiazdami, przywita w niedzielę gości Filharmonii Krakowskiej na koncercie charytatywnym "Nasz Anioł w Krakowie" (początek o godz. 17). Na razie tylko na ekranie, sceną z filmu w reżyserii Artura Więcka "Barona" (Globisz zagrał w jego dyptyku "Anioł w Krakowie" i "Zakochany Anioł"), ale nikt nie traci nadziei, że za jakiś czas powróci do wszystkich tych, którzy czekają.

Odpocznie, napisze, zadzwoni

"Pewnie, czasem zgrzeszę, nie zrobię dobrego uczynku, leniwy jestem, zapalę, wypiję jednego, powiem złe słowo, zdenerwuję się Ale anioł przecież też człowiek. Robię co mogę. Staram się. I co? Gdzie jesteście, najwyższe zastępy? Słyszycie mnie?"

Rok temu o tej porze Krzysztof Globisz z CeZikiem przygotowywał się do premiery słuchowiska "Nienawidzę" w Radiu Kraków. Odbierał Nagrodę Radiową im. Romany Bobrowskiej, której jest oddanym uczniem. Z prof. Ewą Kutryś, która reżyserowała słuchowisko, planowali przeniesienie tej formy do krakowskiej PWST.

Przez cztery lata w każdy czwartkowy poranek Krzysztof Globisz robił przegląd prasy w Radiu Kraków. Chętnie wybierał artykuły o zwierzętach, rowerzystach, przesyłał pozdrowienia dla spacerujących po Błoniach. - Mówił, że nie ma problemów, że są ewentualnie sprawy do załatwienia - wspomina Piotr Jędrzejewski, prowadzący poranną audycję "Co niesie dzień". - Jeżeli się o czymś mówi, to od razu pozbawia się to coś żądeł - tłumaczył wtedy Globisz.

Liczne plany przerwał udar mózgu w połowie lipca ubiegłego roku. - Wysłałem mu SMS-a: "Czy my się widzimy w czwartek, panie Krzysztofie? Czy zaszył się pan gdzieś w głuszy i odpoczywa?". Gdy dwa dni później dowiedziałem się, że coś się dzieje, złapałem się za głowę: jakiego SMS-a ja mu wysłałem? Ale tak sobie myślę, że w tej chwili jakaś część Globisza chciała po prostu odpocząć i jak już odpocznie, to napisze i zadzwoni. I przyjdzie na przegląd prasy. Czwartek zarezerwowany dla Globisza - mówi Piotr Jędrzejewski.

Czekają na niego w szkole, w teatrze. - Czeka jego garderoba, czekają jego spektakle, czekamy i trzymamy kciuki. On jest potwornie mocny w tym wszystkim. Odliczamy dni do powrotu - mówi Jan Klata, dyrektor Starego Teatru.

Rudy terapeuta Marian i wilczyca Besia

Krzysztof Globisz do zdrowia powraca w Kopytówce - tam czuje się najlepiej, i w Krakowie - tu się rehabilituje. - W środę wieczorem byliśmy u niego z kolegami z teatru. Nie mogę przestać się dziwić i cieszyć tą niesamowitą, radosną energią, spokojem, ciepłem, które tam u nich w domu panują. Miauczący rudy terapeuta Marian wie, gdzie ma się położyć i mruczeć, wilczyca Besia cały czas siedzi Krzysztofowi przy nodze, nie opuszcza na krok swojego pana. Agnieszka zastawia stół, Krzysztof jest uśmiechnięty, błyszczą mu jak zawsze oczy, cały czas żartuje, podchwytuje i powtarza słowa, podśpiewuje, parodiuje kogoś, wydaje się, że jeszcze sekunda i powie monolog z "Iluzji" Choć wieczorami bywa bardzo zmęczony - opowiada Anna Dymna.

Pokazuje mi zdjęcia, na których widzę uśmiechniętego Krzysztofa Globisza. - Codziennie jeździ na rehabilitację i godzinami ćwiczy. Każdy dzień przynosi jakieś zwycięstwo. Jakieś nowe napisane słowo, przeczytane zdanie, pewniej postawiony krok. To droga, której nikt przecież nie zna. Krzysztof walczy o powrót do sprawności, do mówienia - jakby pracował nad jakąś najtrudniejszą, ale fascynującą rolą. Z radością, cierpliwością, ponadludzką energią - dodaje.

Ile potrwa rehabilitacja? Nie wiadomo.

- Mózg jest skomplikowaną, tajemniczą planetą. Jednak gdy siedzimy sobie z Krzysztofem i patrzymy w jego błyszczące oczy z radosnymi diablikami, to wierzymy wszyscy, że choć droga może być jeszcze daleka i żmudna, to Krzysio wróci do sprawności. Podziwiam go teraz bardziej niż kiedykolwiek. Nie wiedziałam, że jest aż tak dzielny. To też zasługa żony Agnieszki - tłumaczy Dymna.

Gwizdnij, na palcach przylecę

"Tu jak owieczka zagubiony jestem. Osłabłem od wołania. Wyschło mi gardło, przygasły moje oczy. Czekam. Nie opuszczajcie mnie"

Czekają widzowie, liczni przyjaciele, znajomi i nieznajomi. - Może my nie jesteśmy aniołami, ale Krzysia nie opuścimy - zapewnia Dymna i pokazuje SMS-a, którego dostała od pewnego znanego muzyka.

"Witaj Anno. Czytam wszystko o Globiszu, na co tylko trafię. Instynktownie czuję taką potrzebę, bezinteresowną, bo go nie znam osobiście, ale może interesowną, bo mimo to to bliski. Kiedyś zobaczyłem go w jakimś filmie, grał gangstera czy kogoś. Nie znałem go wcześniej, była to magiczna twarz, magiczne włosy, magiczna sylwetka, sposób mówienia. Pomyślałem, co to za zawodnik, do cholery, że go dotychczas nikt nie brał do ról filmowych - twarz amerykańskiego aktora. I to mi zostało na zawsze, że jak był jakiś film w telewizji i widziałem w opisie, że gra Globisz, to od razu film lubiłem, choć go jeszcze nie widziałem, tak jak lubię filmy z Pacino czy Gandolfinim, których też nie muszę oglądać wcześniej, by polubić, więc jest to chyba jednak interesowne trzymanie kciuków, bo chcę go znowu zobaczyć, jak gra. Chcę zobaczyć, jak wygrywa. Kamery wiotczeją, gdy nie gra. Wiem, że jesteś z nim blisko, więc jeśli uznasz za stosowne przekazać mu tych parę słów otuchy ode mnie, to zrób to. Wiesz lepiej, czy to się nada. Potrzebny jest. Love. PS Jeśli mogę się w czymkolwiek przydać, gwizdnij na palcach, przylecę".

Przesyłka z Watykanu

Rehabilitacja wymaga finansów. Można pomóc, biorąc udział w niedzielnym koncercie charytatywnym - bilety cegiełki wprawdzie rozeszły się błyskawicznie, ale przed samym koncertem będzie można nabyć w filharmonii kilkadziesiąt wejściówek na miejsca stojące. Można też wpłacić pieniądze na subkonto założone w Fundacji Anny Dymnej "Mimo wszystko" (BZ WBK SA 65 1090 1665 0000 0001 0373 7343, z dopiskiem "Krzysztof Globisz"), wziąć udział w aukcji na Allegro Charytatywni czy zbiórce publicznej organizowanej podczas najbliższych spektakli "Trylogii" w Starym Teatrze.

Po koncercie odbędzie się aukcja charytatywna. Wieczne pióra i zegarki wraz z osobistymi listami przekazali m.in. Jerzy Stuhr, Dorota Segda, Andrzej Wajda, Donald Tusk.

Ks. Adam Boniecki w liście napisał: "Zamierzałem użyć tego pióra do napisania czegoś najwyższej wagi lub w najgorszym przypadku - testamentu. Cel aukcji jest większej wagi niż jakikolwiek tekst".

- Ku wielkiej radości wczoraj odebraliśmy przesyłkę z Watykanu, a w niej piękne pióro i zegarek od Ojca Świętego Franciszka. To dla nas dobry znak I wszystko tak blisko aniołów - mówiła w piątek Dymna.

Osoby, które chcą uczestniczyć w licytacji telefonicznej, mogą zgłaszać się do niedzieli do godz. 15. Wszystkie szczegóły dostępne są na stronie www.mimowszystko.org lub na Facebooku "Koncert charytatywny dla Krzysztofa Globisza".

W koncercie wezmą udział przyjaciele Globisza ze Starego Teatru, a także Adam Nowak, Joanna Kulig i Grzegorz Turnau.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji