Łazarzowa hibernacja
Jeśli rację miał Aleksander Bruckner przypisując autorstwo "Tragedii o bogaczu i Łazarzu" Janowi Gulińskiemu, to mówić należy o wielkim pechu tego dramatopisarza. Ukończona w roku 1643 sztuka, jakże gdańska w swojej treści, nie dość, że nie doczekała się druku, to jeszcze jako dzieło anonimowe przeleżeć musiała aż 325 lat w miejskim księgozbiorze, cierpliwie czekając na swą teatralną prapremierę.
Łazarz to biblijny żebrak, który próżno wyczekiwał u wrót bogacza litościwej jałmużny, ot, choćby okruchów z jego stołu. Jednakże to właśnie on, nędzarz wrzodami okryty, trafić miał po śmierci na łono Abrahama, w odróżnieniu od możnego pana, który za brak miłosierdzia wtrącony został w ognie piekielne na wieczne potępienie.
W XVII-wiecznej sztuce gdańskiej daje się zauważyć zwyczaj umieszczania niektórych scen biblijnych na tle tutejszego pejzażu. Świadczą o tym obrazy Antona Moliera, a wśród nich najbardziej może "Grosz czynszowy", gdzie Chrystus i faryzeusze ukazani zostali w scenerii Długiego Targu. Owa tendencja do nasycania lokalnymi realiami uniwersalnych treści biblijnych lub mitologicznych uwidoczniła się też w literaturze i twórczości scenicznej epoki baroku. Przykładem może być właśnie rękopis sztuki, której pełny tytuł brzmi "Tragedia o bogaczu i Łazarzu z Pisma Św. wyjęta i nowo wierszem opisana polskim. J. W. Senatowi Gdańskiemu dedykowana i przepisana in honorem Roku 1643, miesiąca stycznia dnia 22".
Czy autorem jej mógł być Marcin Gremboszewski - uzdolniony literacko muzyk i kompozytor, związany z teatrem dworskim Władysława IV w Warszawie? Niestety poza tym, iż był on zastępcą kapelmistrza utrzymywanej przez gdańską radę kapeli miejskiej, że komponował arie i kancony w stylu włoskim, nic bliższego o nim nie wiemy.
Tymczasem treść tragedii o Łazarzu świadczy o dobrej znajomości przez autora ówczesnych gdańsko-kaszubskich obyczajów i realiów. Nieprzypadkowo uznano tekst tej sztuki za jeden z zabytków literackich kaszubszczyzny.
Rzecz składa się z trzech aktów, prologu, epilogu oraz trzech intermediów. Autorowi udało się połączyć elementy tragedii antycznej ze średniowiecznym moralitetem. Nasycił ponadto utwór motywami komediowymi, wprowadzając postaci z ludu. Ta rozbudowana i swoiście zaktualizowana wersja biblijnej przypowieści dedykowana była przede wszystkim ludziom młodym. Stąd tyle tu przestróg i pouczeń. I właśnie dydaktyczna, by nie rzec pedagogiczna, pasja zdaje się zdradzać nam profesję twórcy.
Jan z Gulin Guliński, zwany też Śniatowskim, był zaś nauczycielem a zarazem teologiem. Uczył od oku 1633 języka polskiego w gdańskim Gimnazjum Akademickim, "tytułem profesora pokrywając niedostatek" - jak napisał o nim Władysław Pniewski. Chociaż spędził tu ponad 11 lat, nie wiodło mu się najlepiej. Nie powierzono mu przecież stanowiska kaznodziei polskiego w kościółku św. Anny.
Pisywał rozmaite traktaty, kazania, mowy okolicznościowe, wiersze pochwalne, pocieszające i żałobne. W dedykacjach nie krył własnego położenia i ubóstwa, prosząc hojnych protektorów, by: "autora i dom jego ubogi na pamięci mieli". Niestety, bogacze tutejsi wcale nie myśleli przychodzić mu z pomocą, on zaś, coraz bardziej rozgoryczony, zdawał się upodobniać do biednego Łazarza.
Jest wielce prawdopodobne, że na rok przed opuszczeniem Gdańska na zawsze, napisał Guliński "Tragedię o bogaczu i Łazarzu". Zastanawia natomiast fakt nieopublikowania sztuki, i co znamienne, niewystawienia jej na scenie. Może autor, któremu przypisuje się też "Tragedię ucieszną o pijanicy co królem był", naraził się czymś swoim przełożonym i popadł w konflikt z władzami miasta?
Historia "gdańskiego" Łazarza, to niewątpliwie jedna z najoryginalniejszych sztuk barokowych, jakie powstały nad Motławą. Szczególnie frapująca jest treść intermediów tryskających sowizdrzalskim humorem. W pierwszym mowa o ojcu i jego synu - szewcu, w drugim występuje Kaszuba Sobieraj (mówiący po kaszubsku), od którego kucharz kupuje dziczyznę. Sceny te rozgrywają się przy Targu Węglowym.
Trzeba było nie lada odwagi, by po 325 latach istnienia tekstu wciąż czekającego na swego odkrywcę, pokusić się wreszcie o jego wystawienie. Trudu adaptacji i dramaturgicznego opracowania podjęli się w roku 1968 Róża Ostrowska i Tadeusz Minc. Dzięki doskonałemu wyczuciu treści, a przede wszystkim mistrzowskim umiejętnościom Ostrowskiej, spektakl, którego prapremiera odbyła się na scenie Teatru "Wybrzeże" w dniu 7 września 1968, uznano za doniosłe wydarzenie artystyczne, sam zaś utwór, za odkrycie teatralne. Krytycy bardzo wysoko ocenili scenografię (M. Kołodzieja), muzykę (H. Jabłońskiego) i choreografię (J. Jarzynówny-Sobczak). Miarą sukcesu tej inscenizacji było m.in. przyznanie zespołowi realizatorów prestiżowego Medalu Stolema. Niezapomniane pozostaną kreacje aktorskie Henryka Bisty - grał Łazarza, Krzysztofa Wieczorka - tytułowego bogacza Kandyda, Haliny Słojewskiej - Pani (Śmierci) oraz Leszka Ostrowskiego. Trzy lata później sztukę gdańskiego anonima wystawił też warszawski Teatr Narodowy.
Wspominając główną autorkę tego sukcesu artystycznego, zmarłą w 1975 roku Różę Ostrowską, nieodżałowany Lech Bądkowski określił "Tragedię o bogaczu i Łazarzu" mianem "rzadkiego przykładu utworu, który dzięki twórczemu przystosowaniu do wymogów współczesnego teatru po tak długim okresie hibernacji zaczął wreszcie jawnie żyć i owocować".