Artykuły

Leczniczy horror na scenie

Dotąd realizowała Pani spekta­kle w teatrach dramatycznych. Jak pracując nad "Koraliną" odnajdywała się Pani w teatrze lalek?

- To bardzo ciekawe, ale i trudne doświadczenie. Nigdy wcześniej nie pracowałam z klasycznymi lalkami i głównie bazowałam na doświadczeniu ekipy "Pinokia", bardzo pomocnej w kwe­stiach plastycznych jak i aktor­skich. Udało się nam zbudować na tyle inspirujące obrazy, że żal byłoby nie wykorzystać ich do wytworzenia pewnych form plastycznych.

Nie tylko Pani reżyseruje, bo też podjęła się adaptacji po­wieści Neila Gaimana.To pro­za ciężka do przełożenia na ję­zyk teatru?

- Przy "Koralinie" debiutuję rów­nież jako adaptatorka powieści, natomiast myślę, że jest to bar­dzo teatralny materiał. Ta opo­wieść jest bardzo dobrze skon­struowana od strony dramatur­gicznej i ma duży sceniczny potencjał. Na pewno nie można więc powiedzieć, że jest to walka z materią.

Rzadko można spotkać spek­takle, które na serio operują elementami grozy. Po jakie środki sięgnęła Pani, by uzy­skać odpowiednie efekty?

- Atmosferę grozy próbujemy uzyskać poprzez pewien rodzaj wykoślawienia tego świata, któ­ry stworzył i opisuje Gaiman. Sięgamy także po różne klimaty muzyczne. Często grozę chcemy pokazywać nie wprost. Ona czai się niekiedy za pozornie nie­winną sytuacją. W powieści hi­storia jest tak skonstruowana, że oglądamy idealny dom, z idealną matką, jednak pod tymi perfek­cyjnymi, wydawałoby się ułożo­nymi działaniami i relacjami, kryje się jakaś groźba. Za pewne rzeczy trzeba bowiem zapłacić pewną cenę, niekiedy zbyt wy­soką.

O jakich lękach chcecie mówić w "Koralinie" i dlaczego ich zwalczanie lub oswajanie jest i dla młodego człowieka tak ważne?

- Bywa, że lęk, który odczuwamy ma podstawy nie racjonalne, a właśnie irracjonalne. W na­szym spektaklu istotne jest to, że Koralina to dziewczynka pozo­stawiona sama sobie. Przez to, że rodzice nie zajmują się nią, bra­kuje jej w życiu drogowskazów czy wskazówek do radzenia so­bie z życiem. Jest pozostawiona sobie, a przez to w jej głowie za­czynają powstawać pewne ob­razy. I tak jest z nami, że zaczy­namy popadać w stany, które są efektem nie prawdziwego zagrożenia, lecz wynikają na przykład z poczucia osamotnienia. W drugim świecie, do którego trafia Koraliną, udaje się jej za­prowadzić relacje z rodzicami. Relacje Koraliny z matką należą do tych najważniejszych. Myślę, że to w ogóle jest kwestia bardzo ważna dla każdej dziewczynki - mieć należycie ustawione rela­cje z matką, ale to jednocześnie jedna z trudniejszych do wypra­cowania więzi rodzinnych. Z jednej strony balansuje ona na gra­nicy miłości i czułości, a z drugiej strony prowadzi do różnych konfliktowych sytuacji. Dopiero trafiając do drugiego, fantastycz­nego świata, Koralina nazywa sobie pewne zagadnienia i okre­śla ważne dla relacji z matką kwestie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji