Romantyczny kryminał na Woli
Wśród olbrzymich, ponad trzy metrowych rzeźb przedstawiających rycerzy w zbrojach z przymkniętymi przyłbicami, z mieczami, tarczami, krzyżami - rozgrywa się jeden ze słynniejszych dramatów w historii polskiej literatury - dramat Mazepy. Tym razem na Narodowej Scenie, w siedzibie Teatru Na Woli.
O koncepcji spektaklu rozmawiamy z reżyserem Bogdanem Michalikiem.
Tytułowa postać Mazepy - hetmana kozackiego fascynowała romantyków (Byrona, Hugo, Puszkina). Czy zaintrygowała także i Pana?
- Tak, jest ona dla mnie uosobieniem fantazji, brawury, odwagi i... szlachetności. Mimo, że u Słowackiego Mazepa zostaje wplątany w intrygę i staje się mimowolnym sprawcą nieszczęścia.
Reżyser teatralny realizujący przedstawienie w Teatrze Narodowym powinien sięgać do narodowej rekwizytorni i mitologii. Dlaczego jednak wybrał Pan ten ograny już dramat Juliusza Słowackiego?
- Trudno się dziwić, że robiąc inscenizację dla teatru, który ma w swojej nazwie - Narodowy, wybiera się klasyczne pozycje repertuarowe. Uważam jednak, że "Mazepa" jest jedną z najlepiej napisanych sztuk teatralnych Słowackiego, ze względu na niebanalny wątek melodramatyczny i prawie kryminalną intrygę.
W przedstawieniu biorą udział m. in. Marzena Trybała, Krzysztof Chamiec, Stanisław Mikulski, Paweł Galia i inni. Scenografia jest dziełem Krzysztofa Pankiewicza, muzyka Tadeusza Woźniaka.