Artykuły

Emilia, którą prześladują "Chłopi"

EMILIA KRAKOWSKA świętuje 75. urodziny i nie wybiera się na emeryturę.

Właściwie można by zaryzykować stwierdzenie, że "Chłopi" byli jej pisani. Pierwszą nagrodą, jaką dostała Emilia Krakowska, była - jak przystało na przyszłą aktorkę - ta zdobyta na konkursie recytatorskim w Poznaniu.

Jeśli ktoś wierzy w przypadki w życiu, to może powinien się pięć razy zastanowić - nastoletnia Emilka recytowała oczywiście fragment noblowskiej powieści Władysława Reymonta. Jakby było mało, Jagnę zagrała nie tylko w słynnym filmie Jana Ryb­czyńskiego, ale też w Teatrze Ziemi Mazowieckiej, gdzie w tę rolę wcieliła się 100 razy. Czy to przekleństwo dla aktora?

Sama Emilia Krakowska od postaci pięknej chłopki nieprzystającej do wiejskiej społeczności już się nie odcina i nie walczy z nią, choć przecież równie silnie zapada w pamięć rolą w "Brzezinie".

Dzisiaj stoicko przyznaje, że tak już jest w zawodzie aktora, że widzowie identyfikują go z rolami, jakie zagrał, a poza tym dzisiaj cieszą ją rzeczy małe i chociaż nie zawsze dostaje to, o czym marzy, to nie poddaje się i czerpie radość z tego co ją spotyka. Grzeczna dziewczynka z pazurem

Urodziła się w Poznaniu w 1940 roku, chyba najtrudniejszym czasie dla Wielkopolan, których Niemcy wyrzucali z domów, wysyłali na roboty i do obozów. I choć dla reszty Polski poznaniacy to ci, którzy na ziemniaki mówią pyry, a na ser gzik,

Emilia Krakowska w wywiadzie dla "Głosu Wielkopolskiego" przyznała, że w jej domu rodzinnym nie mówiło się gwarą. Ta była językiem ulicy. Porządni obywatele starali się mówić polszczyzną a la Piłsudski, z kresowym zaśpiewem.

Ale najwyraźniej mała Emilka nie do końca słuchała rodziców, bo kiedy bywa w Poznaniu, to dojrzała Emilia Krakowska w kawiarni z portmonetki wyciąga bejmy i sprawdza zegarek, by nie musieć biec do bimba. Co prawda energią aktorka, która 20 lutego świętować będzie we Wrocławiu 75. urodziny, mogłaby obdzielić kilka osób, ale czy to wypada, żeby dama kurcgalopkiem pędziła do tramwaju?

Dama, której dzisiaj znakiem rozpoznawczym są kapelusze, bywała jednak zbuntowana. Maturę zdawała nie w porządnym liceum w dużym Poznaniu, ale w niewielkim Drezdenku, bo jak mówiła w jednym z wywiadów prosto z mostu - wylali ją ze szkoły.

- Uczestniczyłam w zajęciach Teatru Kuźnica. Z tego amatorskiego teatru wyszli tacy wspaniali aktorzy i reżyserzy, jak Tadeusz Malak, Zdzisław Wardejn, Romuald Szejd czy Andrzej Antkowiak. Próby odbywały się nocą. Grałam w "Konradzie Wallenrodzie" Mickiewicza czy "Marii" Malczewskiego - wspominała aktorka w wywiadzie dla "Głosu Wielkopolskiego".

Na scenie rozpoznał ją jeden z profesorów liceum, w którym się uczyła. Po nogach, bo grała rolę pazia i miała je odsłonięte całe i okryte tylko rajstopami. A takie wystawianie nóg od kolan wzwyż na widok publiczny było widomym znakiem, że Emilia weszła na złą drogę. I w porządnej szkole do matury podejść nie może.

- Ale ja jestem cierpliwa. Po roli Jagny szkoła urządziła mi wielką fetę i miałam spotkanie z uczniami. I przypominam, że z Lipiec Reymontowskich też mnie wywalili, na taczce gnoju, a potem zostałam pierwszym honorowym obywatelem tej miejscowości - opowiadała po latach Krakowska.

Właściwie miała w sobie naturę chłopaka, trochę chuligana. Łaziła po drzewach, marzyły jej się medale w pływaniu, skakała z wieży spadochronowej, przyprawiając matkę o zawał serca, a kiedy powiedziała, że poleci szybowcem, ta nie wytrzymała i powiedziała: "Mam cię jedną i musisz żyć".

Aktorstwo pisane od dziecka

A na scenę chyba była skazana: choć w mieszczańskim Poznaniu, dorastała w rodzinie artystycznej. Jej matka kochała muzykę, wybitna klawesynistka Zosia Brenczówna została matką chrzestną małej Emilki, zaś matka panny Zofii - madame Brencz, ich sąsiadka na Jeży­cach - prowadziła dom otwarty, w którym bywał między innymi sam Stefan Stuligrosz.

Jest lubiana przez widzów i kolegów ze sceny. Otwarta, serdeczna, często mówi prosto z mostu to, co myśli. Widzowie ją kochają za uczciwość aktorską, ale też i zwykłe, ludzkie ciepło. Ale Krakowska lubi zaskakiwać. Jej powrót do popularności, zapoczątkowany rolą Gabrysi w serialu "Na dobre i na złe", doskonale kontroluje wcześniejsza rola w czarnej komedii Tomasza Koneckiego i Andrzeja Saramonowicza "Ciało".

Babcia Wanda - zawodowa morderczyni o emploi babci, która wnuki przyjmuje domowymi pączkami i zawsze pamięta o tym, by wcisnąć im do kieszeni parę groszy - to perskie oko do widza i aktorska perełka, pokazująca wielkie możliwości Emilii Krakowskiej.

Wybory trudne i ważne

Jej powrót wymagał czasu. W stanie wojennym bowiem nie dołączyła do bojkotu scen polskich, ogłoszonego przez aktorów. Czy istotnie ta decyzja zachwiała jej karierą? Czy wynikała z poznańskiego poczucia odpowiedzialności?

Tak czy siak, na pewno nie była łatwa, podobnie zresztą jak jej konsekwencje - środowisko aktorskie bywa nie tylko barwne, intrygujące, ale też i okrutne w swoich ocenach. Dzisiaj jest ciągle w drodze, choć kokieteryjnie twierdzi, że gra tylko tam, gdzie jej chcą, gdzie ją zapraszają. Ale chcą i zapraszają, bo kursuje po całej Polsce.

Od kilku lat jest zresztą związana z Wrocławskim Teatrem Komedia, a jej fani specjalnie wybierają spektakle, w których gra - dla pani Emilii Krakowskiej właśnie.

Ma za sobą cztery małżeństwa. Twierdzi, że jej największym sukcesem życiowym są tak naprawdę nie nawet najlepsze role, ale dwie wspaniałe córki. Choć przyznaje, że świat wciąż, nieustannie goni do przodu, zmienia się w tempie, które trudno czasem ogarnąć, człowiek tak naprawdę wciąż pozostaje taki sam. Ze swoimi emocjami, wrażliwością, w poglądach i obyczajach. Tylko z wiekiem dorasta do świadomości, że może i świat pędzi, ale my dotrzymujemy mu kroku.

Kiedy była nastolatką, urządziła w domu prywatkę. W pokoju oczywiście stał stół, taki oczywisty symbol mieszczańskiego ładu. Jak opowiadała w wywiadzie, ten stół tak denerwował ją i gości, że obrus zastąpili gazetami, a od tych gazet do wywalenia nóg na blat był już tylko maleńki kroczek. W wywiadzie udzielonym kilka lat temu przyznała, że do stołu jednak dojrzała. Jest ważnym meblem w jej domu. I oczywiście jest nakryty obrusem, wprowadzając porządek w przestrzeń codzienności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji