Artykuły

Dziwna bajka

"Alicja w krainie czarów" w reż. Konrada Dworakowskiego w Teatrze Pleciuga w Szczecinie. Recenzja Ewy Koszur w Głosie Szczecińskim.

Nowa sztuka, przygotowana przez zespół Teatru Lalek Pleciuga, jest i dosyć dziwna, i niełatwa w odbiorze. Także dla widza dorosłego. Z sobotniej premiery wynosił on raczej mieszane odczucia.

Reżyser Konrad Dworakowski, który zaadaptował na potrzeby dziecięcej sceny, przetłumaczony przez Antoniego Marianowicza tekst Lewisa Carolla, postawił sobie ambitne cele. Zadanie miał niełatwe.

Jak bowiem przełożyć na język sceniczny pełen absurdalnego humoru tekst o zabarwieniu filozoficznym? Jak dokonać przemian, także dosłownych, tytułowej Alicji - np. z dziewczynki w olbrzymkę? Jak pokazać obrazy ze snu, choćby ogród, który czeka za drzwiami, a jak czary, na które natykają się bohaterowie sztuki? Jak zasugerować studnię bez dodatkowych rekwizytów? Można zamarkować, dopomóc dźwiękiem i efektami fotograficznymi, jak uczynił Konrad Dworakowski -reżyser oraz Andrzej Dworakowski - scenograf. Ten ostatni nieźle poradził sobie z czarodziejskim światem, w który wchodzi Alicja i towarzyszące jej prześmieszne postaci w melonikach (Pierwszy, Drugi, Trzeci, Czwarty...).W tym przekroczeniu granicy jawy i snu pomagają drzwi - jest ich mnóstwo. Co się za nimi kryje?

Alicję nęci nieznany świat, jej ciekawość podzielają mali widzowie. Czterolatki w "Pleciudze" zapewne niewiele wyniosły z przedstawienia Dworakowskiego. - Jaki fajny królik, ze śmiesznym ogonem! - zachwycały się monstrualnym Białym Królikiem, w którym trafnie został obsadzony Marcin Trzęsowski. - Ale wielkie karty! -dodawały maluchy. Dziesięcioletniemu Mateuszowi przedstawienie się nie podobało. Ale, jak stwierdziła jego mama, książki też nie polubił. - Nudna - stwierdził.

Dorośli widzowie także nie byli całkiem usatysfakcjonowani, zwłaszcza pierwszą częścią przedstawienia. Tekst, mówiony i śpiewany (piosenki, na specjalne zamówienie, napisała Joanna Kulmowa, muzykę skomponował nadworny - i znakomity - muzyk Pleciugi Piotr Klimek), nieco nużył.

Dużo ważnych kwestii było niezbyt zrozumiałych, w dodatku nie wszyscy aktorzy w pełni opanowali tekst, co widoczne było zwłaszcza w piosenkach. W opinii wielu widzów znacznie lepszy był akt drugi - ciekawiej zagrany (demoniczna i świetna Królowa w wykonaniu Grażyny Niecieckiej

- Puchalik), w dobrym tempie.

A zaczęło się interesująco i intrygująco. Na zaciemnionej widowni pojawiły się światła latarki, z różnych stron i nawoływania Pierwszego, Drugiego, Trzeciego... Potem akcja przeniosła się na scenę, aktorzy rozpoczęli wędrówkę razem z Alicją (dość "letnia" Katarzyna Gromotowicz), strojem przypominająca Kopciuszka albo Krółewnę Śnieżkę.

Jak zwykle nie rozczarował zabawny Przemysław Żychowski w kilku rolach - Piątego, monstrualnej Gąsienicy, Kota - Dziwaka, Waleta Kier i Dwójki. Zwracał uwagę zróżnicowaną grą Mirosław Kucharski - Szósty oraz Niby

- Żółw,, który skończył swój żywot w olbrzymim kotle. Śmieszył strój Kucharza - z metalową obręczą, sugerującą większą objętość w talii niż ta rzeczywista, aktorki (Mariola Fajak - Słomińska). Prześmieszna była scena z zasypiającym w połowie zdania susłem (Edyta Niewińska - Van der Moeren). Każda ze scen była ciekawa, tyle że całość, nie pozbawiona elementów humorystycznych, nieco nużyła. Nie tylko dzieci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji