Artykuły

Zabrakło pomysłu?

"Szewcy" to ostatni i chyba naj­wybitniejszy dramat Witkace­go. Długo musiał czekać na swoją premierę - wystawiono go dopiero po 23 latach od napisania. I dzisiaj reżyserzy rzadko po niego sięgają.

Dramaty Witkacego zrywają ze wszelkim życiowym prawdopodo­bieństwem. Czasami wywołują wra­żenie snu lub halucynacji wskutek niezwykłości zdarzeń, o których opo­wiadają. Sama akcja przypomina ra­czej zbiorową zabawę, wyreżyserowa­ną grę pozorów, dlatego, aby uchwycić "ducha" sztuk Witkacego, trzeba mieć nie lada pomysł na ich insceni­zację.

Jedno jest pewne - nie można robić ich "po bożemu", bo na tym tracą. Upraszczając, brakuje wtedy tego, co najbardziej charakterystyczne dla Wit­kacego - czystej formy i absurdu. Jeśli brak pomysłu lub odwagi na ekspery­menty, to lepiej wziąć na warsztat kla­sykę, która robiona "po bożemu" na pewno nie straci.

"Szewcy" stracą na pewno. Stają się nudne i mało zrozumiałe. Tekst obfitu­je w różnego rodzaju neologizmy, nowomowę i wymyślone przez autora wy­razy, które wystarczająco utrudniają wi­dzowi zadanie. Natomiast to, co dzieje się na scenie, jest zbyt realistyczne, by mogło przystawać do tego, co słyszy­my. W pewnym momencie staje się to męczące.

Aktorzy ograniczeni są narzuconą im koncepcją, widać nawet czasami, że im to przeszkadza. Odnieść można wraże­nie, że grają "na pół gwizdka", albo zu­pełnie nie pasują do swoich ról.

Przykładem niech będzie księżna Iri­na, która w spektaklu wcale nie jest ko­bietą wyuzdaną, zepsutym babiszonem, szukającym erotycznych wrażeń, by przeżyć wszystko, co tylko możliwe, nawet najgorsze. Zdajemy sobie oczy­wiście sprawę, że to tylko maska, pra­gnienie zaznaczenia "dziwności istnie­nia", ale i to musi być przekonujące, bo przecież Irina z pełną premedytacją pro­wadzi swoje erotyczne eksperymenty.

Zresztą wszystkie postacie sztuki tworzą "sztuczne życie", reżyserują je, z uporem maniaka odtrącają od sie­bie troskę o codzienność. Jeśli więc wszyscy bohaterowie udają, kreują nową rzeczywistość, pozują, to dla­czego zachowują się na scenie tak pro­zaicznie?

Śmiem twierdzić, że błąd tkwi w sa­mej koncepcji spektaklu, której podpo­rządkowano wszystkie jego elementy - od scenografii po grę aktorów. Naj­prościej rzecz ujmując, wszystko było normalne, co w przypadku Witkacego jest nie do przyjęcia. Zwykły szewski warsztat, zwykli szewcy, zwyczajna księżna i zwyczajny prokurator. To nie mogło się udać.

Zabrakło odrobiny szaleństwa, na któ­rym można by cały spektakl zbudować, które porwałoby widza swoją niezwy­kłością i odwagą, które mogłoby nawet szokować. Bo czegóż innego można oczekiwać od dzieła jednego z najwię­kszych polskich skandalistów, który przychodził do kawiarni w piżamie, a na proszonym obiedzie chował schabowe­go do portfela?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji