Artykuły

Koncert na dziewięć aktorek

"Murzyni" w reż. Igi Gańczarczyk w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak w serwisie Teatr dla Was.

"Murzyni" to sztuka o tym jak czarni wyobrażają sobie, że biali wyobrażają sobie czarnych. Utarło się więc, że tylko murzyńscy aktorzy są w stanie wydobyć groteskowość i zawarty w dramacie absurd, bo niezbędne są do tego ich specyficzna motoryka i poczucie rytmu. Realizatorzy bydgoskiego przedstawienia obalili ten mit. Po trosze dlatego, że poszerzyli wymowę tekstu o kilka innych jeszcze płaszczyzn zniewalania człowieka przez człowieka - kobiet przez mężczyzn, pracowników przez szefów i nie tylko.

Na rozdzielającej poziomo widownię na dwie części scenie, rozpościera się przestrzeń zabudową przypominająca salę konferencyjną wielkiej korporacji; z ogromnym - nieprzypadkowo - okrągłym, złożonym z szklano-aluminiowych trójkątów stołem. Na scenie siedem białych kobiet i dwie Murzynki. Wszystkie w szarych garniturach, białych koszulach i perukach afro. Niektóre mają peruki blond. To warstwa dominująca - Królowa, Gubernator - Lokaj, Sędzia - Misjonarz. Tu nic nie jest jednoznaczne. Kobiety w jednej chwili są kobietami, w innej mężczyznami. Najwspanialej odnajduje się w tej androgenicznej dwoistości Marta Malikowska, kreująca czarnego aktora, grającego w tym teatrze postać Wioski - gwałciciela i mordercy. Niekiedy nawet, mówiąc kobiecym głosem, porusza się jak mężczyzna, to znów bardzo obniżywszy głos wykonuje ruchy kobiece. I mimo groteskowości jest w niej jakiś tragizm.

O ile grając tu białymi aktorami, sprzeniewierzono się Genetowi, o tyle obsadzając we wszystkich postaciach kobiety nawiązano do jego sugestii, by w "Pokojówkach" wystąpili mężczyźni. W bydgoskiej inscenizacji "Murzynów" można to uzasadnić - wprzęganiem przez korporacje ludzi w kierat pracy, wizualnie pozbawiający ich różnic płciowych; traktowaniem, jak maszyny. Zresztą cały spektakl skomponowany jest tak, że przypomina doskonale funkcjonujący mechanizm. Ruch sceniczny, choreografia Dominiki Knapik, niezwykłe wręcz światło i dźwięk są z sobą sprzężone; zsynchronizowane do perfekcji.

Muzyka Dominika Strycharskiego - niemal transowa, oparta na powtarzającym się rytmicznie motywie z muzyki afrykańskiej, współgra z nastrojami psychicznymi i emocjami postaci, konstruuje przestrzeń, wypełniając ją dźwiękami, które dramatyzują całą sceniczną akcję. Do momentu, w którym okrągły, jednoczący postaci stół jest w całości, melodię "porządkuje" na pięciolinii klucz muzyczny. W chwili, kiedy elementy stołu zostają rozwleczone w różnych kierunkach i pozostawione w przypadkowych miejscach, linia muzyczna natychmiast się rwie, chwilami narasta, to znów opada, załamuje, aż do zapadnięcia ciszy. Ale i ta cisza ma swoje brzmienie I głęboką wymowę Muzyką w tym spektaklu są także efekty dźwiękowe wywoływane wydmuchiwanym do mikrofonów powietrzem. Ten fenomenalny kompozycyjnie soundtrack jest przykładem ultranowoczesnego współgrania dźwięku ze słowem i choreografią w spektaklu teatralnym.

Ale nie byłoby tak niezwykłych efektów akustycznych, gdyby nie otwarta kompozycja przestrzeni autorstwa Dagmary Latały i Jacka Paździora, pozwalająca, jeśli można się tak wyrazić, scenicznym zdarzeniom na szeroki oddech.

Pomimo że spektakl to zespołowy i daleko posunięta synchronizacja dotyczy też aktorstwa, jest tu kilka naprawdę wspaniałych kreacji. Beata Bandurska jako Archibald, reżyser spektaklu odgrywanego przez czarnych przed białymi, bardzo znacząco dominuje osobowością nad swoją trupą. Mimo filigranowej postury, emanuje jakby męską wręcz siłą. Znakomicie operuje też głosem na niskich rejestrach.

Małgorzata Witkowska w scenie, kiedy mówi o starości granej przez siebie postaci, zadziwia nie tylko groteskową mimiką, ale i jakimś osobliwym, jakby rzeźbieniem dłońmi twarzy, dla przydania jej brzydoty; co widać wyraźnie na usytuowanych po bokach sceny półkolistych ekranach.

Bardzo ciekawym nabytkiem aktorskim bydgoskiego teatru, obok wspomnianej już Marty Malikowskiej, jest też Martyna Peszko, która gra w tym spektaklu Cnotę.

Bydgoscy "Murzyni" to duży sukces reżyserski Igi Gańczarczyk.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji