Artykuły

Chciałbym o coś jeszcze powalczyć

- Teatr to kuźnia, baza. Fantastyczna szkoła warsztatu. Tutaj stroi się swoją wrażliwość. Kino to inny rodzaj pracy, który też kocham. Kto wie, czy nie bardziej. Ale nie umiałbym wybierać - mówi MARCIN DOROCIŃSKI, aktor Teatru Dramatycznego w Warszawie.

Marcin Dorociński laureatem Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. W boju o reaktywowaną nagrodę Dorociński wyprzedził Kamillę Baar, Agnieszkę Grochowską, Maję Ostaszewską, Rafała Maćkowiaka i Borysa Szyca. Laureata od czwartku będziemy oglądać w serialu "Pitbull".

- Dorociński to świetny aktor, z niezwykłym temperamentem i wrażliwością. Dzięki niej buduje prawdę na ekranie. Nawet w nienajlepszym filmie potrafił stworzyć znakomitą rolę - komentuje werdykt jury Izabella Cywińska.

Laureat skromnie zauważa, że wyróżnienie, któremu patronuje Zbyszek Cybulski, dla każdego aktora jest wielkim splendorem. - Cieszę się też ze względu na moją mamę - dodaje. - Cybulski to czasy jej młodości, kiedyś miała okazję go poznać. Ucieszy się, że dostałem nagrodę jego imienia.

Mocne doświadczenie

O filmie "Pitbull", dzięki któremu zdobył rozgłos, Dorociński mówi, że był "mocnym doświadczeniem". Jednak przełomem w karierze okazało się już samo spotkanie z Patrykiem Vegą, scenarzystą i reżyserem "Pitbulla". To on zobaczył w Dorocińskim - obsadzanym do tej pory w rolach przystojnych, gładkich bohaterów - Despera, obytego w kryminalnym światku policjanta z wydziału zabójstw. Pomysłem Vegi była podgolona fryzura Despera. Dorociński, po spotkaniach z policjantami, postanowił spiłować sobie ząb. Zapewnia, że było warto. Od czwartku przez pięć tygodni TVP 2 będzie emitować serialową wersję "Pitbulla".

Kuźnia w teatrze

Dorociński, rocznik 1973 r., urodzony w Milanówku, wychowany w Kłudzienku (gdzie mieszkał z rodzicami i trzema braćmi), jako uczeń wcale nie myślał o aktorstwie. Zdobył dyplom technika obróbki skrawaniem i marzył o karierze piłkarza. Na egzamin do akademii teatralnej namówiła go nauczycielka historii.

Po dyplomie trafił do Teatru Dramatycznego. Współpracował m.in. z Warlikowskim i Lupą. Teraz gra w "Poskromieniu złośnicy" w reż. Warlikowskiego i "Opowieściach o zwyczajnym szaleństwie" Petra Zelenki w reż. Agnieszki Glińskiej.

- Teatr to kuźnia, baza. Fantastyczna szkoła warsztatu. Tutaj stroi się swoją wrażliwość. Kino to inny rodzaj pracy, który też kocham. Kto wie, czy nie bardziej. Ale nie umiałbym wybierać - tłumaczy Dorociński.

Na dużym ekranie zaistniał dzięki Juliuszowi Machulskiemu - najpierw w epizodzie w filmie "Kilerów 2-óch", później, już w większej roli, w "Vincim". Niedawno mogliśmy go oglądać w telewizyjnym filmie Macieja Pieprzycy"Barbórka", gdzie zagrał serialowego gwiazdora.

Bez chałury

Sam w serialach grywał do tej pory głównie epizody (m.in. "Dom", "Na dobre i na złe", "Kryminalni" i "Camera Cafe"). Na nieco dłużej pojawił w "Marzeniach do spełnienia" i "Miasteczku".

- Mam opory przed wieloodcinkowymi produkcjami. Człowiek przy nich zastyga i nie chce mu sie ze sobą walczyć. A ja chciałbym jeszcze o coś powalczyć. Jeśli ta nagroda ipomoże mi w znalezieniu dobrej roli, będę szczęśliwy - zapowiada. W przyszłym roku zobaczymy go m.in. w debiutanckim filmie "Road Movie" Roberta Wichrowskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji