Artykuły

Wolę walczyć ze sobą

BARBARA MELZER była jedną z gwiazd legendarnego "Metra". Teraz współpracuje z Teatrem Muzycznym Roma w Warszawie, gdzie przygotowuje nową rolę w musicalu "Mamma mia!".

Wszechstronnie utalentowaną śpiewającą aktorkę ogólnopolskiej widowni przypomniał program telewizyjny Polsatu "Twoja twarz brzmi znajomo". Dotarła do finału, w którym zajęła IV miejsce.

Kto namówił panią do udziału w programie "Twoja twarz brzmi znajomo"?

- Byłam pod wrażeniem pierwszej edycji, jej uczestników, których prawie w komplecie znałam, i wcześniej prawie ze wszystkimi pracowałam. Potrafiłam ocenić ich wkład pracy i widziałam jej rezultaty oraz niesamowity rozwój. Na przykład Mariusz Totoszko, którego znałam z zupełnie innej strony, Agnieszka Włodarczyk, Kasia Skrzynecka... Pomyślałam, że jest to bardzo fajny program, który rozwija, a jednocześnie świetnie bawi. Zgłosiłam się na casting, ale wątpiłam, czy mnie przyjmą, bo mam za małe nazwisko, mało medialne. Ku mojej radości okazało się, że jednak jestem w programie.

Od razu pomyślała pani, że jest to program dla niej?

- Tak. Od jedenastu lat śpiewam w programie estradowym "Szafa gra" z moimi przyjaciółmi z teatru Studio Buffo, w którym dużo się nauczyłam. W tym programie wykonujemy podobne przeboje, covery, trochę parodii. Pokazujemy różnych wykonawców, ale nie wcielamy się w ich postaci ze wszystkimi najdrobniejszymi szczegółami.

Program "Twoja twarz brzmi znajomo" opiera się na sztuce imitacji, u nas mało znanej, bo Polacy przyzwyczajeni są bardziej do prześmiewczej parodii, a nie tworzenia dosłownej kopii. Wiedziała pani o tym?

- Wiedziałam, iż jest to trudne zadanie, tym trudniejsze, że po raz pierwszy zmagałam się z takim tematem. Najpierw trzeba wydobyć z siebie głos kogoś innego, znaleźć barwę, popracować przed lustrem nad mimiką i dołożyć do tego ruch. Reszta zależy od charakteryzatorów, kostiumologów i tych, którzy odpowiednio nas pokażą na ekranie. Jest to bardzo ciężka praca. Myślę, że Polacy zobaczyli coś innego i byli tym bardzo zainteresowani, o czym świadczy ogromna oglądalność.

Zapewne wie pani, że nie wszystkie parodiowane czy imitowane gwiazdy są zadowolone...

- Zastanawialiśmy się, jak nasze pastisze są odbierane przez rodzime gwiazdy. Słyszałam, że Maryla Rodowicz miała uwagi, dlaczego imituje ją mężczyzna. Ciekawa byłam, co powie Agnieszka Chylińska na temat mojej imitacji na jej temat i czy nie pośle stosownej wiązanki pod moim adresem. Ale musimy brać pod uwagę ryzyko, tym bardziej że cały czas ryzykujemy i wychodząc na scenę możemy się spotkać z potworną krytyką.

Mnie najbardziej podobała się pani jako Justyna Steczkowska. Wszyscy byli zaskoczeni skalą pani głosu, a szczególnie niebotycznymi wokalizami...

- Jako Justyna byłam prawie nieucharakteryzowana, a pierwszego dnia próbowano przykleić mi nos, malowała mnie Ewa Gil, która jest makijażystką Justyny. Jest niezwykle uzdolnioną osobą i zna twarz Justyny na pamięć. Gdy skończyła, spojrzałam w lustro i zobaczyłam Justynę. A kiedy doczepili mi włosy, aż się przestraszyłam, że nie jestem już sobą.

Obecnie ma pani próby do nowego musicalu "Mamma mia!". Jakie zadanie pani powierzono?

- Gram Tanię, koleżankę głównej bohaterki Donny, która miała trzech mężów milionerów, jest kobietą po przejściach. Śpiewamy piosenki Abby i wydawało się nam, że to będzie bardzo łatwe śpiewanie. Okazało się, że potwornie trudne.

Jak godzi pani życie rodzinne z intensywną pracą zawodową?

- Trudno jest wszystko pogodzić. Zwłaszcza jeżeli jest dużo pracy, jak obecnie. Moje dzieci starają się nie narzekać, ale zdarza się im, że nie wytrzymują.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji