Artykuły

Piękna opowieść bez słów

"Pan Bam i ptak Agrafka" w reż. Bartłomieja Ostapczuka w Teatrze Lalki i Aktora Kubuś w Kielcach. Recenzja Ryszarda Kozieja z Radia Kielce.

Wczorajsza premiera w Teatrze Kubuś jest w dwójnasób pierwsza, bo rozpoczęła tegoroczne sceniczne prezentacje w Kielcach, ale przede wszystkim jest pierwszym spektaklem pantomimy dla dzieci w Polsce. Według Bartłomieja Ostapczuka reżysera przedstawienia "Pan Bam i ptak Agrafka", znanego mima, założyciela Warszawskiego Centrum Pantomimy, w Polsce takiego spektaklu jeszcze nie było. W ogóle, zarówno teatry dramatyczne, jak i lalkowe rzadko sięgają do tego rodzaju przedstawień z banalnie prostej przyczyny - wymagają one doskonałego przygotowania aktorskiego, mim grając ciałem musi ową grę ciągle doskonalić, na co w teatrach posługujących się słowem nie zawsze jest czas. Stąd spektakle pantomimy możemy oglądać jedynie wystawiane przez nieliczne zespoły specjalizujące się w wykonywaniu tego rodzaju teatru.

Bartłomiej Ostapczuk kierując swoim zespołem mimów w Warszawie, w Kielcach zaryzykował, do przedstawienia zaangażował aktorów kieleckiej sceny lalkowej, zawodowych mimów pozostawiając w stolicy. Ryzyko się opłaciło. Na scenie kieleckiego teatru podczas wczorajszej premiery mali i duzi widzowie mieli okazję zanurzyć się w pięknej historii opowiedzianej bez słów, historii niezwykle czytelnej i niezwykle barwnej. Zasługa to wszystkich osób przygotowujących spektakl, bo wszystkie jego elementy doskonale ze sobą współgrały. Na początek sama osnowa przedstawienia, scenariusz napisany przez aktora i wykonawcę głównej roli w spektaklu Andrzeja Kubę Sielskiego. Autor po prostu napisał historię, którą chciał zagrać i dzięki temu opowieść, która snuje się na scenie, jest niezwykle autentyczna, prosta, osadzona na klasycznym bajkowym motywie poszukiwania ukochanej osoby, czytelna dla wszystkich. Sielski od dawna interesuje się pantomimą, jest autorem własnych jednoosobowych przedstawień, które od czasu do czasu przygotowuje niejako obok pracy w teatrze repertuarowym. To po prostu urodzony mim szukający możliwości realizacji swej pasji, dzięki pracy z Bartłomiejem Ostapczukiem w Kielcach wreszcie taką w pełni profesjonalną możliwość uzyskał i efekt jest wręcz imponujący. Na scenie Andrzej Kuba Sielski kreuje postać dobrodusznego, nieco roztargnionego mężczyzny o gołębim sercu, takiego niby starego kawalera, którego zwyczajnie cieszy śpiew ptaków a gdy wybiera się na spacer, to jakoś zawsze znajdzie okazję do tego, by komuś pomóc. Widocznie też taką opinię ma w świecie żywych istot, bo ptak ze złamanym skrzydłem, w tej roli Jolanta Kęćko, po pomoc stuka właśnie do jego drzwi. Bohater rzecz jasna opatruje ptaka, opiekuje się nim i... Tu już zaczyna się opowieść, którą każdy z widzów sam sobie musi dopowiedzieć, bo dla najmłodszych może być to historia odfrunięcia uratowanego skrzydlatego przyjaciela, historia tęsknoty i poszukiwania kogoś, kto powinien przy nas być, dla dorosłych będzie to bardziej opowieść o miłości, na ile ona daje, a na ile odbiera wolność, o stracie ukochanego człowieka i próbach jego odzyskania. Każda z interpretacji jest uprawniona, każdy z widzów oglądając sugestywną mimikę aktorów, ich gesty zbuduje właściwą dla siebie opowieść.

By tak się stało trzeba być uważnym, czy małe dzieci to potrafią? Spektakl trwa godzinę bez przerwy i przynajmniej na premierze większość najmłodszych widzów śledziła perypetie bohatera z wielką uwagą. Zasługa to także charakterystycznych dla pantomimy, nawet tej "poważnej", elementów klaunady czyli komicznych gagów i sztuczek. Spektakl jest niezwykle dynamiczny, sceny zmieniają się non stop, dzięki zastosowaniu prostych przenośnych parawanów są niejako w ciągłym ruchu, do tego dochodzą inne pomysły zarówno scenograficzne, jak znane z teatrów lalkowych wyobrażenia morza, ale też fantastyczne lalki Mateusza Mirowskiego, które pojawiają się w scenie snu bohatera, czy wreszcie gra morskich świateł Andrzeja Króla.

Przy tak pomyślanej scenografii samego reżysera, wartkiej akcji dynamizowanej niestety zbyt głośną moim zdaniem, ale świetnie skomponowaną muzyką Mai Pietraszewskiej-Koper, cały spektakl musi przykuwać i przykuwa uwagę zarówno najmłodszych, jak i dorosłych widzów.

Bartłomiej Ostapczuk udowodnił kieleckim przedstawieniem, że zapomniana sztuka pantomimy powinna częściej gościć w teatrach repertuarowych, bo jej rola jest nie do przecenienia, najmłodszych uczy wrażliwości na obraz, gdy w pobliżu nie ma słów, co więcej uczy rozumienia czegoś, co nie jest nazywane, dorosłym widzom daje oddech od nadmiaru słów, często miałkich i niepotrzebnych, które wylewają się z większości medialnych przekazów. I jednych i drugich uczy najbardziej nam dziś brakującej ciszy, tej ciszy od słów. W kieleckim spektaklu znajdziemy ją mimo głośnej muzyki i dynamicznej akcji i będziemy tym szczerze zdumieni, zadziwieni, pozytywnie i radośnie.

"Pan Bam i ptak Agrafka" Andrzeja Kuby Sielskiego w reżyserii Bartłomieja Ostapczuka jako pierwszy spektakl pantomimy dla dzieci w Polsce udał się znakomicie. Dla dzieci jak najbardziej, ale tak samo dla dorosłych. Przedstawienie gorąco polecam.

***

Emisja recenzji w programie "Pierwsza recenzja" 11.01.2015 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji