Artykuły

Z piórnika pierwszoklasistki

"Plastusiowy Pamiętnik" w reż. Lecha Chojanckiego w Teatrze Baj w Warszawie. Pisze Karol Suszczyński w serwisie Teatr dla Was.

Na koniec obchodzonego w mijającym roku Jubileuszu 85-lecia, Teatr Baj w Warszawie zaprosił na premierę "Plastusiowego Pamiętnika" Marii Kownackiej w adaptacji i reżyserii Lecha Chojnackiego - i jest to wybór całkowicie nieprzypadkowy. W roku 2014 przypada 120-lecie urodzin pisarki, a zarazem jednej z czołowych twórczyń przedwojennego Baja, której utwory - po wojnie - zdominowały polskie sceny lalkowe na kilkadziesiąt lat. Niebawem będziemy obchodzić także 60-lecie pierwszej inscenizacji "Plastusiowego Pamiętnika", które miało miejsce - jakże by inaczej - w Baju, w 1956 r. Sporo tego. Najważniejsze jednak, że tekst nie stracił nic z ducha świeżości, a najnowszą premierę można śmiało uznać za ukoronowanie intensywnego roku Jubileuszowego.

Inscenizacja porywa lekkością, zachwyca klarownością, a co najważniejsze pozwala skupić uwagę młodego widza na tym, co w tekście i utworze istotne. Dodatkowo wyzbyta jest z niepotrzebnych, pustych czy przerysowanych elementów, co czyni ją zabawną i interesującą także dla widza w każdym wieku. To zasługa kwartetu twórców: Leach Chojnackiego, który całość spiął w dynamiczną, prostą i czytelną historię; Dariusza Panasa, który stworzył intrygującą scenografię, czerpiąc z estetyki pierwszych, dziecięcych zeszytów; Jarosława Kordaczuka, który swoją muzyką nadał doskonały rytm i tempo, podbijając całość wesołymi piosenkami; oraz Eweliny Ciszewskiej, która poprzez fantastyczną i wytężoną pracę z aktorami stworzyła na scenie żywy, pulsujący organizm, który pracuje niemal bez wytchnienia przez ponad półtorej godziny - tak zgranego zespołu nie wydziałem już dawno ani w tym, ani w innym teatrze lalek.

Warto podkreślić raz jeszcze pomysłową scenografię Panasa, który bawi się z widzem perspektywą (emblematy bohaterów piórnika Tosi są w zależności od scen większe lub mniejsze), symbolem (postaci świata rzeczywistego ukazane są jako kontury wycięte w powiększonych, zeszytowych kartkach) i formą (aktorów-animatorów wyprowadza ze świata lekko sfatygowanych, pomiętych przez dziecięcą niesforność nauki pisania zeszytów, co równocześnie daje też wrażenie form zaczerpniętych z kubizmu).

Skoro już o aktorach mowa, to na plan pierwszy wysuwają się Marcin Marcinowicz w roli tytułowego Pamiętnika i wtórujący mu Marek Zimakiewicz jako Plastuś - są dynamiczni i zabawni, choć tak prawdę mówiąc, zdecydowanie najlepiej obaj wypadają w rolach Tosi i Zosi, których perypetie wywołują gęste salwy śmiechu wśród widowni. Nie byłoby jednak tak udanego spektaklu, gdyby nie reszta zespołu - Elżbieta Bielińska, Elżbieta Bieda, Andrzej Bocian i Piotr Michalski, którzy dopełniają całość jako pozostałe postaci z książki Kownackiej. A tych jest co niemiara, chociaż największe zdumienie wywołali Kleks i Kałamarz, bo gdy tylko się pojawili po sali rozległ się szum pytań kim są i do czego służą - to teraz najmłodsza widownia już wie!

Całość jest sprawną i dynamiczną historią o trudnych początkach nauki w szkole, opowiedzianą - jak u Kownackiej - z perspektywy mieszkańców piórnika. Najmłodszych bawi prostotą i zrozumiałością przekazu, tych ciut starszych odniesieniami do szkolnych perypetii, a tych zdecydowanie starszych wspomnieniami własnych, młodzieńczych lat. I nie dziwi fakt, że na ten spektakl, już w dniu premiery, bilety wyprzedane były do końca stycznia następnego roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji