Artykuły

Władza spojrzenia

"Król Lear" w reż. Jana Klaty w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Michał Centkowski w dwutygodniku.com

Do granic możliwości wystylizowane kadry przepływają hipnotyzującym, choć nieco chaotycznym ciągiem przez scenę Starego Teatru. Najnowszy spektakl Jana Klaty zaczyna się sceną przewrotną i błyskotliwą. Poddani składają hołd swemu władcy. Sekwencje precyzyjnie wyreżyserowanych słów i gestów tworzą niekończący się teatr polityki. Zmęczony Lear (znakomity Jerzy Grałek) z wysokości Piotrowego tronu obojętnie przygląda się światu. Z głośników dobiega chorałowy "Nothing compares to you" zaśpiewany po chińsku przez Fatimę Al Qadiri. Szekspirowska przypowieść o starym królu i trzech córkach, szaleństwie i władzy, zazdrości i kłamstwie rozgrywa się w Watykanie. Zabieg tym odważniejszy, gdy wziąć pod uwagę całą tę nieokiełznaną, nieomal barbarzyńską naturę pierwotnego, chwiejnego i pozbawionego moralnej zasady świata opisanego w dramacie.

"Król Lear" w interpretacji Klaty olśniewa dzięki monumentalnej, realistycznej scenografii oraz kostiumom projektu Justyny Łagowskiej, pochłania i uwodzi za sprawą muzyki Jamesa Leylanda Kirby'ego, zachwyca - zwłaszcza w scenie triumfalnego tańca Edmunda (Bartosz Bielenia) - dowcipną i precyzyjną choreografią Maćko Prusaka. Sceną rządzi niepodzielnie Lear w kreacji Jerzego Grałka, zmagający się z własnym odchodzeniem, niedołężnością, rozpaczliwie chwytający się iluzji, osuwający się w obłęd - hipnotyzujący w scenie spotkania z Edgarem (Krzysztof Zawadzki) i sądu nad wyrodnymi córkami. W pamięć zapada także Jaśmina Polak - jej błazen jest ostoją autentyczności w świecie cynizmu i kłamstwa.

Nad sceną nieustannie pracuje kamera. Z wysokości przygląda się bohaterom w najbardziej przejmujących momentach. Cyfrowo zapośredniczony obraz rzutowany jest na tylną ścianę sceny. Ku górze spogląda zamknięty w szklanej celi, popadający w obłęd Lear, a dzięki projekcji przygląda się nam, publiczności. Co nim kieruje? Pragnienie przebaczenia? Samotność i rozpacz człowieka u kresu? A może wszystko po trosze?

Trudno się wyzbyć wrażenia, że cały ten barwny, choć nie do końca spójny korowód zachwycających scen i efektownych, acz dobrze już znanych z teatru Klaty chwytów, powstał głównie dla estetycznej przyjemności konsumowania obrazów. Trudno bowiem znaleźć odpowiedź na pytanie, co w istocie bodaj najważniejszym dramatem Szekspira chciał nam powiedzieć reżyser. Szkoda, bo choć "Król Lear" Klaty to spektakl piękny, z rozmachem zainscenizowany i dopracowany aktorsko, to jednak do najważniejszych dzieł reżysera niestety mu daleko.

**

MICHAŁ CENTKOWSKI, ur. w 1988 r. Ukończył kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim. Jest recenzentem "Nowej Siły Krytycznej" i felietonistą portalu e-teatr.pl. Współpracuje m.in. z ArtPapierem, magazynem kulturalnym "KTW", kwartalnikiem "Po-mysł".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji