Artykuły

Czasami wysadzam pociągi

- Bardzo lubię wszelkiego rodzaju gry wojenne. Sporo z nich jest świetnie osadzonych w historii. Gry są dziś prowadzone niemal jak filmy, w których wcielasz się w główną rolę - mówi MICHAŁ KONARSKI, aktor Teatru Syrena w Warszawie.

O polskiej szkole dubbingu, aktorstwie w wirtualnym świecie, "Wiedźminie" i innych grach komputerowych opowiada Michał Konarski,

Nagrywasz właśnie dialogi do trzeciej części "Wiedźmina". To bardzo wyczekiwana produkcja. Reżyserowałeś już w życiu kilka dubbingów do gier. Pewnie kolejna superprodukcja nie robi na tobie wrażenia, ale...

Michał Konarski: Jak to nie robi?! Wydaje mi się, że takiej gry jeszcze w Polsce nie było. To produkcja iście hollywoodzka! Stopień skomplikowania ścieżki dźwiękowej, efekty specjalne, wizualne, misternie zbudowany cyfrowy świat. Wszystko to w "Wiedźminie 3" jest wręcz monumentalne. Nie widziałem czegoś podobnego nie tylko jako reżyser i aktor, ale także jako gracz. Jestem przekonany, że produkcja ta odniesie sukces. Podobnie było z poprzednią częścią, której polska wersja językowa spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem.

Wspomniałeś, że jesteś graczem. Nie masz dość gier po wyjściu ze studia?

MK: Mam tę radość, że robię to, co lubię. Kocham teatr - i pracuję w nim. Gry od zawsze sprawiają mi radość. Czasami wstyd się przyznać, że mąż i ojciec dzieci chowa się gdzieś w kącie i w nocy rzuca się w wir jakiejś komputerowej strzelania.

Takie to fajne?

MK: A gdzie możesz sobie pozwolić na to, by wysadzić w powietrze pociąg czy zatknąć flagę na Reichstagu? (śmiech)

A poważnie? Sporo się mówi o złym wpływie gier na młodych ludzi. O tym, że wyzwalają one agresję, uczą jej na ekranie komputera.

MK: A przypomnij mi: w latach 70., gdy o krwawych grach nikt jeszcze nie słyszał, to w co się dzieci bawiły? Nie w wojnę? Tyle że za karabiny robiły wówczas patyki. Żyć także mieliśmy nieskończenie wiele. Tak naprawdę od lat nic się w tej kwestii nie zmieniło. Tymczasem niedawno czytałem o badaniach, chyba amerykańskich, z których wynika, że ludzie jeżdżących w wirtualnych wyścigach szybciej zdają egzamin na prawo jazdy i są lepszymi kierowcami. Poza tym myślę, że wszystko jest kwestią właściwego wyboru gier strzelanek. Bardzo lubię wszelkiego rodzaju gry wojenne. Sporo z nich jest świetnie osadzonych w historii. Gry są dziś prowadzone niemal jak filmy, w których wcielasz się w główną rolę.

To jest fascynujące. Szczególnie dla aktora...

MK: Racja. Siadasz przed półeczką z płytami i mówisz: hm... zobaczmy, co ja właściwie mam dziś do zagrania (śmiech). A poważnie to jestem przekonany, że rynek gier jest świetną platformą do budowania polityki historycznej, pokazywania młodym ludziom, "jak to kiedyś było". Można ich zachęcać do czytania książek, robiąc na ich podstawie scenariusze wirtualnych potyczek. Sporo gier powstało na podstawie literatury. Dobrym przykładem jest tu "Wiedźmin". Na świecie sprzedano ponad 6 min egzemplarzy poprzedniej edycji. Jeśli choć 10 proc. graczy sięgnęło po książkę, to mamy całkiem niezłą liczbę. A gdyby zrobić taką grę o powstaniu warszawskim czy innych ważnych dla nas wydarzeniach? Mielibyśmy przy okazji kawał darmowej promocji historii naszego kraju.

Widzę, że świadomość historyczna jest dla ciebie ważna.

MK: A dla kogo nie jest? Dopinguję, czasem nawet włączam się w pracę Fundacji Niepodległości z Lublina. W takich instytucjach najlepiej widać, jak wiele jeszcze mamy do zrobienia w naszym kraju. Jak wiele wiedzy trzeba jeszcze przekazać.

Strasznie poważnie się zrobiło. Wróćmy do dubbingu. To był twój

świadomy wybór?

MK: Przygodę z dubbingiem zacząłem bardzo dawno, zaraz po studiach. To było kilkanaście lat temu. Wielu aktorów od tego zaczyna i jedni się sprawdzają, a inni nie. I ze mną też jest tak, że nigdy całkowicie nie mogłem poświęcić się dubbingowi. Gram i reżyseruję w teatrze, robię sporo innych rzeczy, mam fajną i liczną rodzinę... Ale bardzo się cieszę z robienia dźwięków do filmów i gier. Daje mi to dużą satysfakcję i mam nadzieję, że robię to sensownie.

Przez ostatnie lata coś się zmieniło w sposobie pracy z dialogami do gier?

MK: Owszem. Zmieniło się właściwie wszystko. Kiedyś chodziło o przeczytanie tekstu w tym samym czasie i z tym samym ładunkiem emocjonalnym jak w wersji angielskiej. Dziś ważne jest aktorstwo. PRL Studio, z którym współpracuję, ma tu spore sukcesy. Za grę "The Last of Us" zdobyło wielkie uznanie graczy - właśnie za wysoki poziom reżyserii i aktorstwa w dubbingu.

A co z filmami? Dialogi polskie są dobre?

MK: Widziałem niedawno "Mikołajka". To kawał dobrej roboty. Aktorzy i reżyser Marek Robaczewski wspięli się na wyżyny. Naprawdę chapeau bas! Tym bardziej że dialogi robiły głównie dzieci. To bardzo trudni partnerzy dla reżysera. Na szczęście Marek Robaczewski ma ogromne doświadczenie. Dzięki temu efekt jest świetny.

Co powinno charakteryzować dobrze zrobiony dubbing?

MK: Odpowiedź na to pytanie jest banalnie prosta: dobrego dubbingu nie powinno się słyszeć. Widz ma być przekonany, że ogląda wersję oryginalną. I w Polsce potrafimy to robić. Mamy sporo zdolnych ludzi. Nie bez powodu od lat 50. mówi się o polskiej szkole dubbingu.

Tak, mamy świetną szkołę dubbingu i oglądamy głównie filmy z lektorem. Ciągle dubbinguje się u nas niewiele filmów.

MK: Dziwne, prawda? Na świecie robi się bardzo dużo lokalnych wersji językowych. Nie wiem, czy to nie powinno zostać uregulowane odpowiednią ustawą. Oczywiście to tylko moje dywagacje.

Poza dubbingiem sporo grasz w teatrze. To pokrewne sztuki?

MK: To jednak dwa różne typy aktorstwa. W grze komputerowej nie powinno się np. artykułować jak na scenie, bo wyjdzie sztucznie. Mikrofon jest zdecydowanie bliżej niż widz teatralny. Poza tym w czasie nagrywania dialogów do filmów czy gier aktor zostaje sam na sam z mikrofonem. Jedynym środkiem przekazania prawdy widzowi jest wówczas głos. Na deskach mamy więcej możliwości przekonania widza do tego, co mu chcemy przekazać. Wychodzi na to, że dubbing bywa dla aktora większym wyzwaniem. Często większym i z pewnością innym...

Michał Konarski

Absolwent Wydziału Aktorskiego PWST im. L Solskiego w Krakowie (1996), aktor warszawskich teatrów: Rozmaitości, Komedia, Rampa, Syrena. Scenarzysta i reżyser. Zagrał m.in. w "Bziku tropikalnym" w reż. G. Jarzyny, "Testamencie psa" w reż. P. Cieplaka, "Sztukmistrzu z Lublina" w reż. J. Szurmieja, "Klubie hipochondryków 2" w reż. W. Malajkata, "Hallo, Szpicbródka" i "Karierze Nikodema Dyzmy" w reż. W. Kościelniaka. Autor kilku adaptacji teatralnych, z których zrealizował "Mistrza i Małgorzatą" na deskach warszawskiej Rampy. Od lat współpracuje z wieloma studiami dubbingowymi. Od 2013 roku ściśle związany z PRL Studio. Reżyseruje tu dubbing polskich wersji gier komputerowych. Stworzył tu takie hity jak "Nexus", "inFAMOUS Second Son". Właśnie nagrywa "Wiedźmina 3: Dziki Gon".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji