Artykuły

"Poeta pamięta..."

"Wszystko dla ducha i przez ducha jest, a nic dla cielesnego celu nie istnieje" - pisał Słowacki w epoce mistycznej swej twórczości, kiedy to formy istnienia uznawał za pismo ducha, a świat jawił mu się jako proces ciągłego stwarzania się, czego najlepszym wyrazem jego powiedzenie: "ideę zrealizowaną już uważaj za umarłą". Wówczas to postanowił rozszyfrować historię ściętego w 1584 roku Samuela Zborowskiego, ujmując ją w łańcuchu genezyjskim jako dzieje ducha, a jednocześnie - jako przejaw walki o drogi duchowe Polski i świata.

Trudności związane z wystawieniem "Samuela Zborowskiego" powiększa fakt, że ten niezwykły poemat dramatyczny, przypominający średniowieczne misteria - nie został ukończony i składa się właściwie z fragmentów pięciu aktów. Jest to jedna z przyczyn, dla których wystawiany był nader rzadko: najpierw w 1927 roku przez Leona Schillera, potem w 1932 roku przez Wilama Horzycę, (następnie w 1962 roku przez Jana Kreczmara, a w 1377 roku przez teatr gdański i białostocki niemal jednocześnie. Inscenizacje ostatnie z wymienionych, prezentowane na XIX festiwalu toruńskim, stanowią przykład dwóch "szkół" w realizacji "Samuela". Pierwsza autorstwa Andrzeja Witkowskiego, miała charakter "barokowy": była bardzo bogato inscenizowana, z nawiązaniem do epoki życia Samuela i historii jego egzekucji, druga przygotowana przez Stanisława Hebanowskiego - oszczędna, ascetyczna, była rodzajem poetyckiego rapsodu.

W takiej właśnie konwencji, zbliżonej do rapsodycznej, wystawił ów "najmistyczniejszy z mistycznych dramatów Słowackiego" Adam Hanuszkiewicz w Teatrze Narodowym. Położył on główny nacisk na słowo, jego czyste i piękne podanie, co udaje się, niemal całemu zespołowi. Nie trzeba dodawać, że sztuka wypowiadania wiersza gra w inscenizacjach Słowackiego ogromną rolę. Aktorzy Teatru Narodowego szczęśliwie uniknęli w tym względzie koturnu i patosu osiągając piękną naturalność tonu. Może dlatego nawet pierwsza część utworu, najtrudniejsza, najbardziej niejasna, nawiązująca do dziejów genezyjskich reinkarnacji dusz, do rozrywek miedzy Lucyferem (tu pionierem postępu, pnącym się w górę w męce i trudzie twórczym) a boginkami morza, nie nuży hieratycznością i statyką, co dawało się odczuć np. w przedstawieniu gdańskim. Piękno poetyckiego słowa, odpowiednio podane przez takich aktorów, jak: Zofia Kucówna (Głos), Ewa Krasnodębska (Amfitryda), Anna Romantowska (Diana-Heliana) przykuwa uwagę nawet tych, którzy być może nie wszystko rozumieją. A takich chyba jest niewielu. Celem Hanuszkiewicza, stwierdzonym przezeń w wywiadzie, było: "wyjaśnienie tego, co winno być wyjaśnione" - i to reżyser osiągnął. Był to najbardziej jasny i czytelny "Samuel Zborowski", jakiego widziałam - o ile w ogóle w odniesieniu do trudnego i zagmatwanego dramatu Słowackiego można użyć tych słów. Maksymalną surowość i oszczędność środków poza słownych pod. kreślą dekoracja Jerzego Czerniawskiego - na tle zasłon pustej sceny stoi skromny rekwizyt: łódź. W niej to zasną, umrą i obudzą się Helion i Heliana (Tomasz Budyta i Halina Rowicka), którzy przeżywają swe kolejne wcielenia, dźwigając wielowiekową przeszłość ducha; na niej w scenie sądu nad Samuelem, siądzie św. Jan Apostoł (Roman Bartosiewicz) - postać wprowadzona przez Hanuszkiewicza.

W tej scenerii, tak dalekiej od naturalizmu, nie pojawi się oczywiście odcięta głowa Zborowskiego - będzie ją symbolizował rodzaj okrągłej, czerwonawo podświetlanej, szklanej latarni, którą na początku spektaklu Heliana i Helion znajdą na brzegu morza. Gdy ten ostatni przypomni sobie fragment dziejów Samuela i ów epizod z chustą, umaczaną w jego krwawej trumnie - zjawi się Poeta, również postać wprowadzona przez Hanuszkiewi-cza, a zlepiona z tekstów Adwokata, Bukarego, Ja - i powie: "ta chusta jest przy mnie!" Opisana sytuacja przywodzi na myśl znane powiedzenie Miłosza, będące fragmentem jego wiersza, wyrytego na pomniku gdańskich stoczniowców: "poeta pamięta...". Twórca jest tym, który niesie w sobie pamięć pokoleń, ów Poeta (którego gra Hanuszkiewicz) ubrany w strój współczesny, przenosi w naszą epokę pamięć męki Samuela i nie tylko jego: jako Adwokat w scenie sądu wypchnie jeszcze do przodu i tym symbolicznym gestem przed sąd boży powoła stojące w cieniu postacie powstańca czy współczesnego żołnierza, "ciała szlachetne, a z szubienic zdjęte" - tych wszystkich, którzy życie oddali za ojczyznę. Jest on współczesnym komentatorem wydarzeń adresuje je do dzisiejszego Polaka.

Część pierwsza spektaklu, zawierająca moment interpretacji politycznego sporu Zamojskiego i Zborowskiego w świecie ducha, przechodzi płynnie w część drugą, która, jak to zwykle bywało we wszystkich inscenizacjach tego utworu, nabiera prawdziwej siły dramatycznego wyrazu. Ten spór pośmiertny na sądzie bożym w sposób żarliwy i mądry jednocześnie wyważa racje obu antagonistów. Pierwszy z nich nieskazitelny patriota, kanclerz Zamojski, reprezentuje prawo państwowe, drugi - banita, Samuel Zborowski, stanowiący swoistą kwintesencję butnej szlachetczyzny - prawo do wolności. Słowackiego nie interesuje, kim był on za życia: zabijaką czy szlachetnym anarchistą. Ten dumny szlachcic, którego trudno zinterpretować jednoznacznie, był jak wiadomo ścięty przez Zamojskiego za to, że skazany na banicję nie opuścił kraju. Autor "Kordiana" przedstawia go już oczyszczonego przez śmierć i męczeństwo. Jego egzekucja jest dlań przekreśleniem prawa obywatela do wolności, czynem karygodnym, zbrodniczym, który jednocześnie staje się symbolicznym aktem "ścięcia ojczyzny", pogrzebaniem wielkiej być może idei.

I tak przedstawiony Jest Samuel (Jan Tesarz) na owym niesamowitym pośmiertnym procesie: jako człowiek, który "cały był sercem", w innym kraju mógłby być aniołem. On "ojczyznę miał w sercu" i mógł być nawet rycerzem wielkiego prawa nowego, "prawa co wolność ducha zabezpiecza". Nie dopuścił do tego Kanclerz (Jan Machalica), który miał prawo miecza, ale o ironio: będąc kanclerzem pokoju stał się "stróżem krwi prawa". Obie postacie, Samuela i Kanclerza, stonowane, powściągliwe, wyraziste, trochę jakby odrealnione, oderwane od kontekstu XVI-wiecznej Polski, dobrze wkomponowane są w spektakl, który cały jest poetycką metaforą. Nie ma w mim wielkich kreacja aktorskich, ról wybijających się, ale jest piękna równowaga gry, jak w dobrej orkiestrze. Można jedynie powiedzieć, że ton tej inscenizacja nadaje postać Poety, przewijająca się przez cały spektakl podczas gdy np. w realizacji gdańskiej pierwsze skrzypce należały do Lucyfera Henryka Bisty.

Słowacki, a za nim Hanuszkiewicz, w niczym nie umniejsza postaci Zamojskiego, a jednak jego postawa mówi o niedoskonałości prawa, o jego martwej literze, gdy traci ono z pola widzenia żywego człowieka. Wielki ciężar gatunkowy ma dziś dyskusja tych wielkich silnych duchów, w której rzecz idzie o koncepcję Polaka i los ludzkości w ogóle. Trwająca przez epoki i pokolenia walka, polegająca na ścieraniu się praw i racji przeciwstawnych, musi zdaniem Słowackiego, wieść ku postępowi, udowodnić "że coś większego ze świata być może (...) niż gniazdo nędznych i cierpiących ludów".

Pokazując ten konflikt idei wolności i racji stanu, przez wieki nie zakończony, otwarty, Hanuszkiewicz stawia pytania tragiczne, na które - jak mówi - brak łatwych i oczywistych odpowiedzi. Dlaczego sięgnął po utwór Słowackiego akurat dziś. Na pewno nie jest to wynikiem zbiegu okoliczności. W okresie kryzysu postaw, idei, pojęć wielka klasyka sprawdza się najbardziej - mieliśmy już nieraz okazję przekonać się o tym w historii naszego narodu. "Poeci są wielkimi odgrzebywaczami słów ducha, bo mają je podszepnięte - mówił Słowacki - a słowa te, do rymu użyte, mają potęgę rewelacyjną...". Rzeczywiście: klarowność, przejrzystość, czystość tomu, tak znamienna dla tego spektaklu, jego głębia filozoficzna i moralna, bardziej przekonuje niż być może nawet napastliwa, lecz często doraźna dramaturgia współczesna. Obecnie, w okresie, kiedy wychodzimy z wielkiego narodowego impasu, utwór Słowackiego ma szczególne znaczenie: głęboko siekając w naszą duchową przeszłość, w odległą perspektywę pokoleń - pokazuje nam nas samych dzisiaj.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji