Artykuły

Chwała i chała 2014. Statek-solidarność i czarny sarkofag

Nie wiem czy architekci, którzy projektowali budynek ECS, mieli taką myśl, ale dla mnie to nawiązanie do idei solidarności, tej międzyludzkiej. Czarna bryła Teatru Szekspirowskiego jest natomiast niesłychanie przygnębiająca i obca w pejzażu Gdańska - mówi Gazecie Wyborczej - Trójmiasto pisarz Mieczysław Abramowicz.

Moje propozycje Chały i Chwały w 2014 roku dotyczyć będą architektury, dwóch budynków, które w tym roku zostały otwarte dla mieszkańców.

ESC. Bałem się tego budynku

Europejskie Centrum Solidarności to z pewnością powód do chwały dla Gdańska. Mimo wielkości bryły, nie robi ona przytłaczającego wrażenia. Gdy patrzymy na nią z zewnątrz, budzi skojarzenia z kadłubem statku - ale nie zniszczonym, wyeksploatowanym, przeznaczonym na żyletki. Przypomina statek w trakcie budowy, stojący w doku. Nie wiem czy architekci, którzy go projektowali, mieli taką myśl, ale dla mnie to nawiązanie do idei solidarności, tej międzyludzkiej, która powinna być czymś co powstaje, nieustannie się tworzy.

Budynek jest ogromny ale rozległa przestrzeń wewnątrz nie przygniata. Można tu swobodnie odetchnąć, poczuć się częścią czegoś wielkiego. Bardzo dobrze pomyślana została wystawa stała. Zwiedzanie jej przypomina wędrówkę labiryntem czasu i zdarzeń. Niewielkie, kameralne pomieszczenia, w których obcujemy z ludźmi i wydarzeniami, pozwalają na skupienie. Wystawa stała to świetna lekcja historii i to nie tylko dla młodzieży. Oglądałem ją z perspektywy uczestnika bądź świadka wydarzeń, o których opowiada a mimo w wielu momentach była dla mnie odkrywcza i zaskakująca.

Podoba mi się również rzecz, która w wielu tradycyjnych muzeach jest coraz rzadsza: w ECS artefaktów i przedmiotów będących świadkami historii, nie chowa się w gablotach. Przeszłości można dotknąć, zobaczyć jak działa. Dla młodzieży bardzo wciągające są również włączone w wystawę multimedia.

Bałem się tego budynku, ale po kilku wizytach w nim czuję się tam jak u siebie. To, co dzieje się dookoła ECS - wyburzanie stoczniowych hal, budowa Nowej Wałowej, plany postawienia w tym miejscu galerii handlowej - uważam za bolesną dla Gdańska historię. Ale to jest temat na inną rozmowę.

Teatr Szekspirowski. A jednak chała

Tym razem popatrzmy najpierw na wnętrze, które przypomina piękne cacko, wykonane z zamierzoną toporną elegancją. Naprawdę, warto ściągać wycieczki, żeby zobaczyły to miejsce. Problem w tym, że nie spełnia ono podstawowych warunków, jakie stawia się budynkowi teatru. Mam wrażenie, że architekt, projektując to pełne koronkowych detali wnętrze, nie pomyślał o tym, do czego ma ono służyć.

Zacznijmy od schodów prowadzących do głównego wejścia. Są niebezpieczne - sam byłem świadkiem jak osoba, która po nich schodziła poślizgnęła się i rozbiła wargę. Konieczna była wizyta na pogotowiu i kilka szwów. W środku brakuje foyer, zaraz po wejściu widzowie znajdują się w westybulu z kasami. Foyer to jedno z najważniejszych miejsc w teatrze - tu widzowie spotykają się w trakcie antraktów, rozmawiają. Korytarze na piętrze również nie spełniają tej funkcji.

Przejdźmy do sceny. W Teatrze Szekspirowskim nie da się grać na scenie włoskiej. Z powodu jej głębokości z balkonów nie widać całej akcji, boczne kieszenie są płytkie, co utrudnia pracę zespołu. Akustyka jest fatalna, aktorzy na tej scenie muszą grać z mikroportami. Widoczność z balkonów jest bardzo zła, z górnych praktycznie widać tylko podwieszone reflektory, a nie scenę. Wadą jest też wewnętrzna akustyka. Gdy na sali konferencyjnej odbywa się jakieś wydarzenie, odgłosy zakłócają dźwięk płynący ze sceny. A jeśli dorzucimy jeszcze niemiłosiernie głośne wentylatory zobaczymy całą akustyczną klęskę tego teatru.

Dziwi mnie też, że w Teatrze Szekspirowskim, który podobno jest najnowocześniejszym teatrem na świecie, nie ma sceny obrotowej. Nie trafia do mnie argument, że nie było jej również w czasach Szekspira. Przecież w tym czasie nie używano też mikrofonów i głośników.

I kolejna rzecz, drobna, ale istotna: szatnia, która w naszym klimacie jest niezbędna, umieszczona została głęboko w piwnicy. Schodzi się do niej niewygodnymi schodami, których zresztą jest w budynku bardzo dużo. Tak jak i niewykorzystanych, pustych przestrzeni. Ten teatr jest bardzo zimny i nieprzyjazny, choć piękny.

Przyjrzyjmy się teatrowi z zewnątrz. Dla mnie ta czarna bryła jest niesłychanie przygnębiająca i obca w pejzażu Gdańska. Według mojej osobistej oceny, Teatr Szekspirowski jest po prostu brzydki. Pewnego wieczoru byłem na wewnętrznym dziedzińcu teatru. Czułem się tam straszliwie, jak zamknięty w ciemnej studni, bez możliwości ucieczki. Coraz bardziej przychylam się do zdania wielu gdańszczan, który nazywają ten budynek sarkofagiem.

Na zdjęciu: Gdański Teatr Szekspirowski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji