Artykuły

Znacie? Tym bardziej posłuchajcie (i obejrzyjcie)

"Tajemniczy ogród" w reż. Katarzyny Szyngiery we Wrocławskim Teatrze Współczesnym. Pisze Joanna Targoń, członek Komisji Artystycznej XXI Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Jeżeli "Tajemniczy ogród" był w dzieciństwie waszą ukochaną książką, możecie się zdziwić: nie ma ogrodu, przyroda nie budzi się do życia, nie ma też ponurej posiadłości Misselthwaite Manor. Nie ma wielu rzeczy, które są u Frances Hodgson Burnett.

Agnieszka Jakimiak nie zaadaptowała powieści, ale napisała własny tekst wykorzystujący jej wątki. Wykorzystujący przewrotnie, bo Jakimiak kłóci się z Burnett, traktuje jej opowieść podejrzliwie, nie zgadza się na płynący z niej optymizm, jest równie buntownicza jak wykreowana przez nią Mary. Oba "Tajemnicze ogrody" traktują o dojrzewaniu i wychowaniu, ale jakże inaczej.

Jakimiak ograniczyła liczbę bohaterów do czworga: Mary, pokojówki Marty, Colina i Dicka. Nie ma gospodyni, ogrodnika, wuja, matki Marty i Dicka, całego nielicznego społeczeństwa zamieszkującego położony na odludnym wrzosowisku majątek. Ocalała czwórka bohaterów Burnett to tylko punkt wyjścia dla autorskich konstrukcji. Mary (Maria Kania) dysponuje świadomością inną niż Mary u Burnett - nie jest dziewięcioletnią dziewczynką, niekochaną, samotną, niemiłą i na początku zwyczajnie chamską (pełen wyższości stosunek do służby, do Hindusów, których uważa za niższy gatunek, co oburza autorkę, a co dopiero współczesnego odbiorcę). Jest dziewczyną, która wie, że w Misselthwaite chcą ją przerobić, coś jej odebrać, do czegoś przystosować. Dziewczyną dziką, bosą, rozczochraną, ubraną w luźny czarny kombinezon, na który niezbyt chętnie nakłada w końcu białą wiktoriańską sukienkę.

Na początku spektaklu leży na czarnej skórze goryla, układa i rapuje piosenki o "byciu w Indiach" i "byciu w Anglii", "byciu córką mamy" i "byciu córką taty". Jawna sztuczność tych złożonych z klisz piosenek ("Kiedy byłam w Indiach, mogłam być Indianką, mogłam mówić w hindi, czytać Mahabharatę, pić masala czaj herbatę") zapowiada styl spektaklu. Nie będzie tu realizmu; o tym mówi też scenografia: jest ciemno, lśni podłoga w zwichrowane, geometryczne czarno-czerwone wzory, w głębi widać trzy ustawione obok siebie, skosem do widowni ściany z płyty paździerzowej, zaopatrzone w niziutkie drzwi, a bliżej widowni - uciętą białą kolumnę. W takiej scenografii należałoby się spodziewać raczej "Alicji w krainie czarów", a nie "Tajemniczego ogrodu".

Marta (Anna Kieca) też jest inna niż u Frances Hodgson Burnett - nie miła prosta dziewczyna, tylko surowa strażniczka "zwyczaju", czyli figura opresji, której poddany zostaje wolny duch Mary. Uczesana w koczek, w stroju pokojówki (czarna sukienka, biały fartuszek, obcasy), mocno umalowana, z czarnymi ustami, jest wampirycznie groźna i groteskowa. Przechodzi, schylając się, przez trzy pary niskich drzwi (tak się wchodzi na scenę; to kolejna figura opresyjnego wychowania-tresowania). Przypomina postać z gry komputerowej albo zabawkę sztywnością i wyrazistością, a także tym, że od czasu do czasu jakby wyczerpywała się jej bateria (albo zacinał program komputerowy), co skutkuje nieskoordynowanymi ruchami i błyskami światła.

Kolejny z czwórki solistów to Colin (Maciej Kowalczyk), który nie tyle jest chory, ile - jak rasowa drama queen - ze smakiem opowiada o swej chorobie, o wędrówkach korytarzami ponurego dworu, słowem, wyżywa się w tworzeniu klimatu grozy i nieszczęścia. W obszernej białej koszuli i złotych majtkach, upudrowany, pozuje się na białej półkolumnie. Dick (Piotr Bondyra), u Burnett zwykły wiejski chłopak, ale też zaklinacz zwierząt i czarodziej roślin, tutaj kląska i stroszy się jak ptak, a jako człowiek płci męskiej stara się zaczarować Mary, wmówić jej, że go potrzebuje, że jest mu coś winna. Jego czary mają charakter seksualny; Dick pojawia się widowiskowo, zjeżdża z góry na huśtawce z nieskromnie rozłożonych damskich nóg. Co prawda niezbyt realistycznych, co odejmuje nieco powagi kusicielowi.

W tej sztucznej przestrzeni ogród jest obecny jedynie w słowach - słyszymy dobiegające z offu nazwy roślin, łacińskie i polskie, a także dowody ich użyteczności (działanie lecznicze bądź trujące). To ogród równie utemperowany, jak utemperowana ma być Mary. Stosunki między bohaterami dalekie są od tego, co u Burnett najważniejsze, czyli wzajemnego uczenia się siebie. Raczej każdy z nich okopuje się na swoich pozycjach. Ta czwórka toczy ze sobą cichą wojnę, a nie razem walczy (z przeszkodami wynikającymi głównie z niełatwych charakterów) o lepsze życie dla siebie i - co okazuje się u Burnett na końcu - całego otoczenia.

Ta gra z powieścią jest na początku prowadzona ciekawie - świat wykreowany przez Agnieszkę Jakimiak, Katarzynę Szyngierę (reżyseria) i Agatę Baumgart (scenografia) wciąga i niepokoi, widzów znających pierwowzór skłania do porównań i akceptacji bądź buntu wobec daleko idących interpretacji. Znakomicie w tym świecie odnalazły się Maria Kania i Anna Kieca - a do nich należy początek spektaklu. Im dalej, tym pierwszy impet słabnie, i choć trudno odmówić młodej reżyserce umiejętności kreowania rzeczywistości z pogranicza horroru, snu w krainie czarów i dziecięcej zabawy, spektakl zaczyna budzić coraz więcej wątpliwości. Twórczynie zbuntowały się przeciwko pedagogiczności powieści Burnett, ale zastąpiły ją własną, mniej subtelną.

U Frances Hodgson Burnett Mary odkrywa, że świat wokół może być interesujący, a zmiana korzystna, pobudzająca, rozwijająca; u Agnieszki Jakimiak świat jest nieprzyjazny, a zmiana niekorzystna, bo odbierająca indywidualność. Buńczuczna Mary, która opierała się wszystkim próbom zawłaszczenia, w końcu zostaje wepchnięta do skrytki pod podłogą. "Zwyczaj" i społeczne oczekiwania wygrywają. Szkoda że tak łopatologicznie.

Czy naprawdę każda niezależność jest z góry pozytywna? Czy każde wychowanie musi być niszczącą osobowość opresją? Spektakl, który zaczynał się tak obiecująco, zbyt szybko zaczął zmierzać do przewidywalnego i niezbyt lotnego zakończenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji