Artykuły

Teatr Polski jest dziś boski

Jeśli gdzieś bije teatralne serce Polski, to właśnie tu, na Dolnym Śląsku. Dziś najmocniej można poczuć jego rytm we Wrocławiu - Teatr Polski rozbił bank nagród na krakowskim festiwalu Boska Komedia - pisze Magda Piekarska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Najlepszy spektakl? "Wycinka"[na zdjęciu] Teatru Polskiego we Wrocławiu. Najlepszy reżyser? Krystian Lupa ("Wycinka"). Najlepszy aktor? Piotr Skiba (znów "Wycinka"). Najlepsza scenografia? Przygotowana przez Aleksandrę Wasilkowską do "Kronosu" Krzysztofa Garbaczewskiego - też w Polskim. Najlepsza oprawa wizualna? Robert Mleczko, Bartosz Nalazek (znów "Kronos"). I na deser wyróżnienie - jeszcze raz za "Kronos", czyli za inwencję i artystyczne ryzyko.

Sześć z jedenastu przyznanych w Krakowie nagród trafiło w ręce artystów związanych z wrocławską sceną. Cieszy też nagroda dla Krzysztofa Dracza za drugoplanową rolę w "Klątwie, odcinkach z czasu beznadziei" duetu Strzępka - Demirski, dziś aktora warszawskiego, który z Polskiego się wywodzi.

Gdyby spróbować odpowiedzieć na pytanie, co łączy oba nagrodzone wrocławskie przedstawienia, odpowiedź streściłaby się w jednym słowie: odwaga. Zarówno Krystian Lupa, jak i Krzysztof Garbaczewski dokonują tu odważnej wolty. Pierwszy z nich, adaptując "Wycinkę" Bernharda, przygląda się współczesnym chorobom, które toczą współczesny teatr i artystyczne środowisko, jakiego sam jest przedstawicielem. Drugi Gombrowiczowski "Kronos" traktuje jako pretekst do diagnozy stawianej współczesnej, chorobliwej, wspieranej przez nowe media i w ogólnym rozrachunku rozpaczliwie zbędnej potrzebie rejestrowania życia na bieżąco. Oba spektakle wywołały gorące spory, zwłaszcza "Kronos" spolaryzował widownię, dzieląc ją na gorących zwolenników i przeciwników przedstawienia. Niezależnie jednak od tego, po której stronie barykady się znaleźliśmy, pole do dyskusji było tu otwarte - było o czym rozmawiać.

Fakt, że to kolejny w tym roku powód do radości dla dolnośląskich teatromanów (cieszyliśmy się już z nagród dla "Sama" Marii Wojtyszko i Jakuba Krofty Teatru Lalek, "Drogi śliskiej od traw" legnickiej Modrzejewskiej czy dla Bartosza Porczyka za rolę Gustawa w "Dziadach" Teatru Polskiego), każe w tej sytuacji widzieć nie tyle łut szczęścia, co prawidłowość. Bez dwóch zdań - dolnośląski teatr ma się świetnie i jeśli - o czym mówi się coraz głośniej - to w naszym kraju bije dziś serce światowego teatru, to we Wrocławiu jego rytm możemy poczuć najmocniej.

Ostatnie nagrody są szczególnie cenne - na Boskiej Komedii o werdykcie decyduje grono zagranicznych reżyserów, krytyków, szefów festiwali. Za każdym razem obradują w innym składzie. W tym roku wśród jurorów byli Peter Crawley, główny krytyk The Irish Times, Meiyin Wang, wykładowczyni na uniwersytecie Columbia, szefowa i kuratorka festiwali teatralnych w Nowym Jorku i Bostonie, Stefanie Carp, dramaturżka, odpowiedzialna za program artystyczny Wiener Festwochen w latach 2008-2013, czy Deepan Sivaraman, indyjski reżyser i scenograf, dyrektor artystyczny Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego w Kerali.

To bezprecedensowy sukces wrocławskiego Polskiego - wprawdzie w minionych latach jego spektakle były na Boskiej doceniane (ubiegłoroczna nagroda dla Moniki Strzępki za reżyserię "Courtney Love", dla całego zespołu aktorskiego i dla Michała Korchowca za scenografię, laury dwa lata temu dla "Poczekalni.0" Lupy czy jeszcze wcześniej - dla "Tęczowej Trybuny 2012" duetu Strzępka - Demirski i "Utworu o Matce i Ojczyźnie" Jana Klaty), ale nigdy dotąd nie udało im się rozbić banku tak skutecznie. I jeśli prześledzić werdykty kolejnych edycji festiwalu, znajdziemy tam dowody na rosnącą rangę naszych scen - Polskiego i wałbrzyskiego Dramatycznego, którego spektakle w Krakowie nagradzano poprzednio.

Warto ten sukces głośno odtrąbić, ale warto też o nim długo pamiętać i przypominać tym, którzy za kilka dni zdążą o tym momencie triumfu zapomnieć. Bo jest on dowodem, że trafił nam się tu prawdziwy skarb, na który warto chuchać i dmuchać. Tymczasem wiadomość o sukcesach Polskiego pojawiła się tuż po zakończeniu negocjacji z urzędem marszałkowskim, w wyniku których zarówno tę, jak i inne dolnośląskie instytucje kultury dotkną w przyszłym roku cięcia. Wprawdzie w mniejszym stopniu, niż planowano (część z nich miała stracić nawet 30 proc. dotychczasowych budżetów), ale wystarczającym, żeby utrudnić im pracę.

Do balansowania na linie Polski zdążył się przyzwyczaić - notorycznie niedofinansowany, co roku podejmuje ryzyko, realizując spektakle niejako na kredyt, bo sytuacja finansowa wymusza na nim raczej trwanie w bezruchu niż rozwój. I jeśli do długiej listy nagród za spektakle można byłoby dopisać kolejną, byłoby nią ustabilizowanie finansowej sytuacji teatru. Żeby jednak taka decyzja stała się możliwa, wartość, marki naszych scen, oprócz publiczności, festiwalowych jurorów i krytyków muszą dostrzec także urzędnicy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji