Rozrywka z Moe
SKORO SAM MISTRZ ADAM HANUSZKIEWICZ, obecny na premierze, o musicalu "Pięciu braci Moe" wyrażał się ciepło, znaczy, że to już sukces. Od soboty spektakl można oglądać w Teatrze Roma.
Musical opowiada historię młodego mężczyzny imieniem Nomax, który po stracie dziewczyny popada w alkoholizm. Z pomocą przychodzi mu, wyskakując ze starego radia, 5 braci Moe. Dwugodzinny spektakl odbywa się przy skromnej dekoracji w mieszkaniu głównego bohatera. Bracia Moe starają się wyprowadzić Nomaxa na dobrą drogę śpiewając piosenki legendarnego amerykańskiego Louisa Jordana. Niezadowolony z pobytu intruzów Nomax początkowo za wszelką ceną chce się ich pozbyć. Potem zastanawia się, czy bracia nie są obiektem halucynacji. Musical przeplatany krótkimi żarcikami i zabawą z publicznością tworzy harmonijną całość.
Na szczególne uznanie zasługuje Robert Rozmus, który wcielił się w rolę jednego z braci. Inteligentnie zabawia publiczność, raz wcielając się w kurę, innym razem przebierając w damskie fatałaszki. To dowcipny i inteligentny aktor, słabo wykorzystywany w polskim teatrze. Jego znakomita gra sprawia, że nie można się doczekać, kiedy znów pojawi się na scenie. Z kolei bardzo słabo wypadł Michał Milowicz. Głupie grymasy i ruchy sceniczne przekonują, że kiepski z niego aktor i dużo lepiej wypada jako wokalista. Pewnie nie wszyscy zgodzą się z tą opinią, zwłaszcza że nie jestem znawcą musicali, ale ja po prostu go nie lubię.
Ważne jest też to, że reżyser nie silił się na przekazanie w sztuce jakiegoś ogromnie mądrego przesłania. Przedstawił problem, jaki Polacy doskonale znają i może dlatego na początku musicalu może się nam wydawać, iż jest on trochę infantylny. Kilka szowinistycznych tekstów i piosenek aktorzy tłumaczą potem jednym, ale bardzo dosadnym feministycznym utworem, do którego śpiewania zachęcają także damską część publiczności.
Musical jest dobry i warto go zobaczyć. To, czy nam się spodoba czy też nie, zależy przede wszystkim od tego, na co się nastawimy i czego będziemy oczekiwali idąc do teatru. Zapewniam wszystkich że jeśli będą chcieli się dobrze zabawić, odpocząć i zapomnieć o pracy i codziennych kłopotach, spędzą dwie godziny w dobrym towarzystwie i nie zawiodą się. A tym, którzy bywają w teatrze dlatego, że od czasu do czasu wypada, odradzam wizytę w Romie.
Musical jest też debiutem reżyserskim w tej dziedzinie Olafa Lubaszenki, ale ocenę jego dokonania pozostawiam profesjonalistom. Ja opisuję swoje wrażenia li tylko z pozycji widza, który z przyjemnością obejrzał spektakl. W przedstawieniu grają Jan Bzdawka, Robert Rozmus, Michał Milowicz, Wojciech Dmochowski, Wojciech Paszkowski i Tomasz Steciuk. Musical wyprodukował Marcin Perzyna, szef Festival Group.