Strzelecki czaruje
Andrzej Strzelecki niedługo będzie mógł stwierdzić, że kobietą jego życia jest Alicja, do której przeżywa właśnie kolejny nawrót miłości. Wspólnie stworzą w Rampie taką krainę czarów, w której nawet Zając, czyli Elżbieta Zającówna będzie mogła być sobą czyli Zającem.
- "Alicja w krainie czarów" w Rampie będzie zrobiona według tej samej inscenizacji, co moja "Alicja" w Teatrze Rozmaitości w 1978 roku. Tamto przedstawienie było ponoć udane i nawet miesięcznik WIK uznał je za spektakl roku, dlatego stwierdziłem, że jest do czego wracać, w sensie inscenizacji. Do Alicji natomiast wracałem już wcześniej. Wystawiłem ją jeszcze dwukrotnie w Polsce i raz w Budapeszcie, przymierzałem się też do "Alicji" z premierą w Paryżu. A było to zaraz po "Złym zachowaniu", już w moim obecnym zespole. Wtedy jednak dostaliśmy teatr, więc sami musieliśmy wyczarować sobie swoją nową krainę, ale "Alicja" zawsze figurowała na liście rezerwowych, na czarną godzinę.
Czy nastała zatem czarna godzina?
- Nie, znalazły się natomiast pieniądze, które niezbędne są do wystawienia tak drogiego przedstawienia. Spektakl ma bowiem bogate dekoracje i kostiumy.
Dlaczego stale przeżywa Pan renesans uczuć do "Alicji"?
- Zaczęło się od małżeństwa z rozsądku a nawet związku zawartego pod przymusem. Powiem szczerze: "Alicja" nie jest moją ulubioną książką, należę bowiem do kręgu zwolenników "Kubusia Puchatka". Tymczasem mój ówczesny dyrektor Andrzej Jarecki po prostu kazał mi w 1978 roku zrobić "Alicję", która stała się początkiem mojego teatru autorskiego. A ponieważ w moim mniemaniu jest to rzecz o wyobraźni, toteż wydaje mi się ona w każdym miejscu i w każdej obsadzie wdzięczna teatralnie.
Kto wraz z Panem będzie wdzięczył i czarował?
- Jako Alicja - Joanna Pałucka, jako Królik - Jerzy Abrachamowicz, jako Kapelusznik - Piotr Furman, jako Zając - Elżbieta Zającówna, jako Królowa - Katarzyna Kozak... Muzykę napisał Wojciech Głuch, choreografię przygotował Tadeusz Wiśniewski, a scenografię - Ewa Strzelecka.
Dla kogo będzie ten spektakl?
- Każdy, kto robi "Alicję", musi się liczyć, że przyjdą dzieci, i to będzie rzecz dla dzieci. Ale mam też nadzieję, że również dorośli znajdą w tym spektaklu swoją ścieżkę odniesienia i nie będą musieli jedynie odcierpieć tego czasu ze swoimi pociechami. Zapraszam zatem wszystkich.