Artykuły

Niecały umarł, choć odszedł jego świat

TADEUSZ KANTOR przekraczał granicę sceny jakby chciał poszerzyć obszary własnej pamięci i przywołać świat kultury klasycznej. Przed laty byliśmy świadkami jego odchodzenia w sztuce.

Filmową rekonstrukcję "Umarłej klasy" [na zdjęciu] pokaże dziś o godz. 19.00 TR Warszawa. Krakowska Cricoteca przygotowała cykl wystaw i sympozjum.

Tytuły spektakli Kantora okazały się prorocze. Gdy pytamy o jego dziedzictwo słowami "Gdzie są niegdysiejsze śniegi" - w odpowiedzi słychać: "Niech sczezną artyści". Chyba tylko w Polsce możliwe jest, by nie zarejestrowano w całości przedstawienia tak ważnego w historii światowego teatru, jak "Umarła klasa". Miała premierę 30 lat temu, grana była ponad tysiąc razy, a przetrwała tylko w formie rekonstrukcji zmontowanej z czterech zapisów, w różnych obsadach, z różnych miejsc. Ale i tak wywołuje szok. W czasach, gdy - zdaniem Kantora - władzę absolutną sprawował Trybunał Rozumu, postanowił stworzyć awangardę wspomnienia, które ma moc zarówno twórczą, jak i niszczycielską, jest realne jak życie.

Spektakle "Wielopole, Wielopole" i "Umarła klasa" były dla artysty niezwykle intymnym spotkaniem z teatrem śmierci. Stworzył dla niego szkolną izbę, w której podglądał starców i staruszki ubrane w czarne pogrzebowe stroje, w maskach pośmiertnych makijaży.

Wywołani do tablicy przez okrutnego pedagoga na ostatni w życiu egzamin tłoczą się w drewnianych ławach, przestraszeni własną niepamięcią do dat i wydarzeń. Poderwani do dance macabre przemierzają szkolną salę - niczym ostatnią drogę - w rytm sentymentalnych walców. Z garbami w postaci lalek - ich samych ze szkolnych lat, na powrót zdziecinniali, śmieszni.

Na filmie widać Tadeusza Kantora, który animował aktorów. Przekraczał granicę sceny jakby chciał poszerzyć obszary własnej pamięci i przywołać świat kultury klasycznej. Przed laty byliśmy świadkami jego odchodzenia w sztuce. A mimo to, powracające obsesyjnie wraz ze wspomnieniami artysty motywy Prometeusza, nosa Kleopatry czy gęsi kapitolińskich z wkuwanych na pamięć łacińskich sentencji, brzmiały swojsko. Nawet scena z gazetą donoszącą o zamachu na księcia Ferdynanda w Sarajewie, gdy pośród dziejowych kataklizmów formował się okrutny świat Kantora, była jak lekcja, którą karnie odrobiliśmy.

Dla dzisiejszych młodych widzów może wypaść jak wykład o dinozaurach. Ich historia zaczyna się przecież od pierwszej wojny w Zatoce Perskiej.

Ale chociaż dojrzewają w klasach skomputeryzowanych, czytają i tworzą literaturę w Internecie, sekwencja ze zbutwiałymi, rozpadającymi się księgami powinna zrobić na nich wstrząsające wrażenie. Pomyślą być może, że wszystkie klasy, nawet te najmłodsze, muszą kiedyś umrzeć. Przetrwamy tylko dzięki takim obrazom, jakie Kantor stworzył.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji