Artykuły

Kloss jest nieśmiertelny

W czwartek nad ranem w wieku 85 lat zmarł STANISŁAW MIKULSKI - Hans Kloss, absolwent VIII LO w Łodzi, bałuciarz. Jego biografia to o wiele więcej niż tylko rola w "Stawce większej niż życie".

Ojciec Stanisława Mikulskiego był włókniarzem, mama szwaczką. Typowa łódzka robotnicza rodzina mieszkała w kamienicy przy ul. Lutomierskiej. Mały Stanisław, rocznik 1929, wśród kolegów miał i Polaków, i Żydów.

Zaznał biedy jak większość mieszkańców Bałut: czteroosobowa rodzina w jednoizbowym mieszkaniu z kuchnią, a jazda tramwajem uchodziła za luksus. Większość pieniędzy przynosiła do domu mama, bo ojciec, jak wspominał po latach syn, był "niespokojnym duchem" o lewicowych poglądach, co skutkowało częstym wyrzucaniem z zakładów.

Mikulski uczęszczał do szkoły na rogu Limanowskiego i Hipotecznej. Przyszły aktor zdążył skończyć tylko trzy klasy, gdy wybuchła wojna, a jego rodzinie nakazano wyprowadzkę, gdyż ich dom znajdował się na terenie getta. Mikulscy przeprowadzili się na ul. Narutowicza.

Po wojnie rozpoczął naukę w VIII LO. W wywiadach wspominał: "Nie wiem, gdzie są najlepsze kasztany. Wiem za to, że najlepsze bułeczki z szyneczką były w niewielkim sklepiku przy ul. Nowotki, dzisiaj Pomorskiej. Sprzedawała w nim pani, którą nazywaliśmy ciocią. Moim zdaniem ten sklepik był w pewnym sensie proroczy, bo tak się potem złożyło, że w Stawce większej niż życie" słynne kasztany z placu Pigalle lubiła także ciocia, tylko że Zuzanna".

Nie będziemy o tym rozmawiać

Początek kariery aktorskiej także łączy się z łódzkim liceum, o czym kilka lat temu opowiedział uczniom "ósemki". - Gdy pojechaliśmy do pana Stanisława do Warszawy, zdradził, że jako maturzysta uczestniczył w szkolnej akademii, na której zjawił się ktoś ze szkoły filmowej i zaprosił go na casting, bo potrzebowali młodego lotnika - wspomina Beata Różnowska-Bandurek, pedagog szkolny. - Przyszedł, ale było dużo chętnych, czekanie zajęłoby wiele godzin. Pokręcił się i już chciał wyjść, gdy natknął się na pana, który go zaprosił na przesłuchanie. "Ty wchodzisz bez kolejki" - powiedział. Dzięki temu otrzymał rolę w "Pierwszym starcie". Rodzice nie byli zachwyceni, bo miał zostać inżynierem i zdawać na Politechnikę Łódzką.

Dwa miesiące po zdaniu matury w 1950 r., gdy w Polsce na dobre rozszalał się stalinizm, ojciec Mikulskiego, który był kierownikiem ośrodka wypoczynkowego w Spale, został aresztowany. Mimo przedwojennego zaangażowania w ruch robotniczy został wyrzucony z PZPR. Wyszedł z więzienia w 1955 r. Został zrehabilitowany. "Nie będziemy nigdy o tym rozmawiać" - odpowiedział synowi, gdy dopytywał o przyczyny aresztowania.

Stanisław Mikulski został powołany do wojska, gdzie w 1952 r. odebrał legitymację partyjną. Rok później wysłał do ojca list, w którym rozpaczał po śmierci przywódcy Związku Radzieckiego. "Napisałem do taty w liczbie mnogiej. Jak bardzo żałujemy, że odszedł nasz ukochany Józef Wissarionowicz i tak dalej. Sam z siebie napisałem. (...) List był szczery i współczujący, omalże skropiony łzami. Bo ja wierzyłem w nich, w naszą władzę" - napisał w autobiograficznej książce "Niechętnie o sobie".

Wojsko i operetka

Służył najpierw w artylerii przeciwlotniczej w Skierniewicach, a później wstąpił do Zespołu Pieśni i Tańca Warszawskiego Okręgu Wojskowego stacjonującego w Lublinie, w którym pełnił rolę prezentera.

Po skończonej służbie Mikulski został w Lublinie, zatrudniając się w Teatrze im. Juliusza Osterwy. Szybko stał się rozpoznawalnym aktorem.

W latach 50. dostawał role u największych reżyserów. W 1955 r. zagrał w filmie sensacyjnym "Godziny nadziei" Jana Rybkowskiego. Aktor wcielił się wówczas w rolę żołnierza SS. Rok później pojawił się jako Blondyn w "Cieniu" Jerzego Kawalerowicza. Wystąpił również m.in. w debiucie filmowym Tadeusza Chmielewskiego "Ewa chce spać" z 1957 r. W tym samym roku zagrał rolę Smukłego w "Kanale" Andrzeja Wajdy.

- To był okres, kiedy właściwie dzieliłem pracę w teatrze z filmem. W czasie tych 12 lat wystąpiłem w około 20 filmach, ale i gatunek ról, które zagrałem w teatrze, ma swój ciężar: Makbet, Montserrat, Sułkowski - wspominał.

W Lublinie aktor mieszkał do 1964 r. Następnie wyjechał do Warszawy. W Teatrze Powszechnym, gdzie zaczął pracować, od razu został dobrze przyjęty: i przez zespół aktorski, w którym miał wielu kolegów, i przez publiczność.

Hutnicy ratują Klossa

Rola Hansa Klossa w Telewizyjnym Teatrze Sensacji miała być robotą na pół roku. Realizatorom zależało na twarzy, która nie opatrzyła się jeszcze widzom. "Mniej więcej od trzeciego odcinka pierwszej serii teatralnej Stawki" stałem się telewizyjną gwiazdą na miarę tamtych czasów. To też było nieoczekiwane przez twórców Teatru Sensacji - scenarzystów, reżysera. Tytuł widowiska sugerował najpierw sensacyjną treść. A tu na pierwszy plan wybiła się moja postać" - pisał Mikulski.

Popularność uratowała Klossa przed śmiercią, bo według pierwotnego planu miał zginąć w szóstym odcinku. Gdy Włodzimierz Sokorski, przewodniczący Komitetu ds. Radia i Telewizji, spotkał się na Śląsku z robotnikami, rozmowa szybko przeszła na "Stawkę". Górnicy i hutnicy zaczęli domagać się, by Kloss przeżył. Studenci Politechniki Gdańskiej przysłali do telewizji list, w którym grozili blokadą budynku, gdy J-23 przestanie nadawać. Nie było innego wyjścia: zdecydowano się kontynuować "Stawkę" już nie w formie nadawanego na żywo teatru telewizji, ale serialu.

Dziewczyny piszczą

"Większość przygód agenta, który krzyżuje szyki gestapo i niemieckiemu wojsku, nakręcono w Łodzi. Rodzinne miasto stało się głównym planem zdjęciowym. Tu powstawały dekoracje, tu korzystano z laboratorium, tu również realizowany był proces postprodukcji - montaż materiału, dodanie efektów dźwiękowych i ścieżki muzycznej, a także nagrywanie postsynchronów" - można przeczytać w "Stawkowym przewodniku filmowym" pod redakcją Macieja Kronenberga. Za plenery służyły m.in. dworzec kolejowy Łódź Kaliska, dzisiejszy budynek Muzeum Kinematografii, czy park Staszica.

Popularność Mikulskiego sięgnęła zenitu. Gdy odbierał od młodszej siostry klucze od domu, wywoływał sensację wśród uczennic żeńskiego XII LO. - Któraś z nas krzyknęła "Brat Baśki idzie!" i wszystkie biegłyśmy na schody zobaczyć Stanisława Mikulskiego. Był człowiekiem znanym, a dla nas, 15- i 16-letnich dziewczyn, to była nie lada atrakcja - wspomina Krystyna Kamionka, absolwentka "dwunastki".

"Stawka większa niż życie" biła rekordy oglądalności w Polsce. Pokonała w tej konkurencji emitowane w tym czasie na antenie TVP seriale zagraniczne jak "Bonanza" czy "Święty". - Po "Stawce" jego kariera bardzo wyhamowała, został zaszufladkowany - mówi Jarosław Antoszczyk, reżyser cyklu filmowego "Ikony srebrnego ekranu" poświęconego gwiazdom polskiego kina. - Po rozmowach z nim wiem, że miał żal o to, że po Klossie w filmie grywał już tylko drobiazgi: "Opętanie", "Dziewczyna i chłopak", epizod w "Misiu".

Stan wojenny

Po jego ogłoszeniu część środowiska aktorskiego zaczęła bojkotować radio i telewizję. Mikulski nie. "W lutym 1982 roku jak co roku odbywał się w Teatrze Polskim koncert dla Armii Czerwonej. Ja co roku tam występowałem. I nie widziałem powodu, dla którego miałbym odmówić, jak to zrobili inni, wymawiając się jakimiś zajęciami" - pisał w "Niechętnie o sobie".

Gdy wychodził na scenę w Teatrze Polskim, publiczność zaczyna kasłać i klaskać, nie pozwalając dojść aktorowi do głosu.

"Ja przede wszystkim byłem wierny sobie - tłumaczył po latach Mikulski. - I dziś uważam, że postąpiłem uczciwie. Brałem pieniądze, moim obowiązkiem było grać, a nie bawić się w politykę. I ja na przykład, chociaż byłem w partii, nigdy w tym okresie nie próbowałem, że tak powiem, propagować albo być przeciwko stanowi wojennemu".

W latach 80. pełnił funkcję dyrektora Polskiego Centrum Kultury przy ambasadzie Polski w Moskwie i został wybrany do składu Krajowej Rady Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej.

***

W latach 90. prowadził m.in. teleturniej "Koło fortuny". W 2012 r. Mikulski dał się namówić do występu w filmie "Hans Kloss. Stawka większa niż śmierć" w reżyserii Patryka Vegi. Mimo że produkcja nie zebrała przychylnych recenzji, była dowodem nieśmiertelności roli Mikulskiego. "Stawka większa niż życie" jest jednym z najczęściej powtarzanych seriali w polskiej telewizji, a Hans Kloss stał się kanoniczną postacią rodzimej popkultury.

- Był bardzo ciepłą i skromną osobą - zapewnia Antoszczyk. - Nie miał niczego z gwiazdy. Pełen energii. W ciągu ostatnich dwóch lat regularnie się widywaliśmy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji