Pochwała dyplomacji
Aleksander Macedoński rozciął mieczem słynny węzeł z Gordium. Arystofanes - ustami Lizystraty - zaleca metodę cierpliwego rozsupływania splątanych nici. Potępia wojny - nie tylko za nieetyczność, lecz i za nieskuteczność. Chwali wysiłek dyplomatów, którzy - niczym prządki osnowę - rozwikłują konflikty "przez poselstwa, układy, spokojnie, bez burd". A dlaczego wyrazicielkami mądrzejszej i bardziej humanistycznej koncepcji są u Arystofanesa kobiety? Może jego pozytywna ocena kobiet jest trochę przewrotna: na zasadzie opowieści o Trybunale Lubelskim, która - na niby - podnosi diabelską sprawiedliwość, by pogrążyć ludzką?
Staroattycka satyryczna komedia polityczna - traktująca o "erotycznym strajku" kobiet-dyplomatek dążących do tego, by ich ateńscy i spartańscy mężowie przestali prowadzić bezsensowną Wojnę Peloponeską - zachowała w pełni wartość, po 2500 latach. Nadal aktualne są zawarte w niej myśli o celowości utrzymywania pokoju czy - gospodarskiego oczyszczania kraju ze śmiecia i brudów. Nadal podziwia się mistrzostwo warsztatu "ojca komedii". Motyw "erotycznego strajku" wielokrotnie odżywał w dramacie i filmie. Autorów urzekał pomysł, o nie zrażała wątpliwa skuteczność owej metody.
Nowożytne inscenizacje "Lizystraty" nastręczały trudności. Zastanawiano się zawsze, jak złagodzić - właściwe Arystofanesowi - wulgarności, sprośności i pikanterie, sytuacyjne i słowne. Usuwanie ich i łagodzenie było zawsze bolesnym zabiegiem, bo zawierają przecież duży ładunek komizmu. Stąd - szukanie kompromisów.
Inscenizacja Antoniego Słocińskiego dąży do przekazania zarówno ponadczasowych ideowych walorów "Lizystraty", jak i nie słabnących z wiekiem walorów komediowych. Lekko, błyskotliwie poprowadzone dialogi (zwłaszcza Lizystraty i Probula), cienką kreską rysowane sytuacje, przekazują mądrość dawnego mistrza: aprobatę humanizmu, zdrowego rozsądku, patriotyzmu (bez szowinizmu), gospodarności, radości życia, przeciw - bezmyślnemu zacietrzewieniu, niszczycielstwu. Jednak w drugiej części przedstawienia dostrzega się inklinację do retoryki, rezonerstwa, dydaktyzmu oraz tonacji zbyt poważnej i chwilami ciężkawej. Tymczasem wymowa serio nie straciłaby nic, gdyby i te części nasycić większym humorem.
Ze sztuki Arystofanesa można wydobyć różne typy i rodzaje komizmu i humoru. A. Słociński zdecydował się na rodzaj zbliżony do reprezentowanego przez XVIII-wieczne, oświeceniowe tzw. powiastki filozoficzne. Więc - stonowanie rubaszności, tylko szczypta tzw. "pieprzyka" w aluzjach i niedopowiedzeniach, pastelowość i wdzięk, zaakceptowanie cienkiej ironii i refleksyjnego "zaplecza". W sumie - był to Arystofanes, chciałoby się powiedzieć, wytworny i dobrze wychowany, a zarazem dowcipny. Także - przedstawienie pełne pogodnego nastroju i ciepła. Konsekwentnie przeprowadzono tę koncepcję. Oczywiście, jest ona dyskusyjna: sporo widzów wolałoby może zaprezentowanie sztuki Arystofanesa od strony większej bezceremonialności, niecofanie się przed groteską w typie buffo, nierezygnowanie z niektórych - zabawnych, a dobrze służących satyrze - wulgaryzmów. Trudno jednak wszystkich równocześnie zadowolić, a sztuki Arystofanesa pozostały dotąd tworzywem obfitującym w bardzo rozmaite możliwości scenicznych rozwiązań.
Zgodnie z koncepcją całości - Lizystrata (grana przez Annę Gołębiowską) uosabia tzw. esprit - żywą inteligencję, subtelność i finezję, delikatną złośliwość, ale i pewien liryzm. Humor liryczny łączył się i z postaciami Kleoniki (Krystyna Tworkowska) oraz Mirryny (Czesława Monczka). W rysy humoru bardziej plebejskiego i dosadnego została wyposażona Spartanka Lampito (Marta Kotowska). Cechy trochę karykaturalne miał zrzędny i "twardogłowy", satyrycznie potraktowany Probul (Henryk Maruszczyk), przeciwnik Lizystraty. Ogromny ładunek komizmu wydobył Tadeusz Madeja z postaci żałośnie przegranego Kinezjasza, męża strajkującej żony (scena z prawdziwie "Madejowym łożem", które bynajmniej nie stało się łożem miłosnym - jedna z najlepszych w sztuce). Pewne wątpliwości nasuwa potraktowanie chórów: starców i starych kobiet. Maski chórzystów (nawiązujące zresztą do starogreckiego teatru), a także sposób podania niektórych ich kwestii, mogą - mimo woli - sugerować, że jest tu element kpiny ze starości. Nie dość chyba przejrzyście wyszła myśl, że kobiety przedstawiają tu m. in. tzw. mądrość życiowego doświadczenia starości a mężczyźni - zachowawczość i upór. Także - że chodzi tu raczej o symbolikę, nie o późny wiek.
Dekoracje i kostiumy (malownicze, lecz może trochę za mało zróżnicowane, jeśli chodzi o Spartan i Ateńczyków) opracowała Alicja Kuryło. Muzykę - Marzena Mikuła-Proksa. Choreografię - Maria Surowiak.