Artykuły

Msza za duszę Mozarta 2005

III Festiwal Mozartowski w Poznaniu. Pisze Jolanta Brózda w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Ekspresyjne, przekonujące wykonanie Requiem Mozarta w niedzielną noc i nużące - "Requiem wojennego" Benjamina Brittena 25 listopada. Taki jest bilans dotychczasowych prezentacji muzyki orkiestrowej w ramach III Festiwalu Mozartowskiego.

Nocna msza za duszę Wolfganga Amadeusza Mozarta, odprawiana w rocznicę jego śmierci w kościele oo. Franciszkanów na Górze Przemysła, to wydarzenie przede wszystkim liturgiczne. Jak zwykle uczestniczyły w nim tłumy. Trudno je recenzować jak zwykły koncert. Jednak na wykonaniu skupić się warto, bo kontekst do tego skłania. W listopadzie Requiem Mozarta brzmiało dwa razy w Filharmonii Poznańskiej z udziałem solistów, "Poznańskich Słowików" i filharmoników pod dyrekcją Grzegorza Nowaka. Wysłuchałam go 4 listopada. Można się zgodzić na interpretację Requiem w patetycznej estetyce późnoromantycznej. Można - jeśli robi się to konsekwentnie i z przekonaniem. Tu było koturnowo, ociężale i nużąco.

III Poznański Festiwal Mozartowski, w ramach którego zabrzmiało Requiem na mszy, rozpoczął się 25 listopada w Auli Uniwersyteckiej wykonaniem, które obroniłoby się wtedy, gdyby zostało nazwane otwartą próbą, a nie koncertem. Monumentalne, gęste od wątków literackich i muzycznych "Requiem wojenne" Benjamina Brittena również pod batutą Grzegorza Nowaka usłyszeliśmy w wersji roboczej. Przekonująco zaprezentowali się soliści (Barbara Kubiak, Adam Zdunikowski, Jerzy Mechliński). Przygotowany przez Jacka Sykulskiego Chór Akademicki UAM był bezpretensjonalny, swobodny, zaangażowany, choć brakowało mu mocy i jędrności brzmienia. Orkiestra Filharmonii Poznańskiej pokazała w niektórych momentach, że barwą brzmienia, dialogami instrumentów potrafi wykreować bolesno-niepokojący klimat "Requiem" - muzycznego ucieleśnienia tragedii II wojny światowej. Ale cóż z tego, skoro tych cennych nici nie udało się powiązać i stworzyć jednej tkaniny - z wyjątkiem lirycznej, skupionej "Lacrimosy".

Wykonanie mozartowskiego Requiem na mszy w kościele oo. Franciszkanów stało na o wiele wyższym poziomie. Ciekawa rzecz - dyrygująca Requiem Agnieszka Nagórka podobnie jak Nowak odczytała go w estetyce romantycznej. Tempa były raczej wolne, dużo artykulacji legato (lejących się dźwięków), patetyczne wykończenia fraz, koncentracja raczej na masie niż na szczególe . Prawda, że taka estetyka jest bronią obosieczną. Wolne tempo osłabiło błagalną żarliwość w "Domine Iesu Christe", skupienie na masie brzmienia poskutkowało tym, że szczegóły "mowy dźwięków" umykały (te detale potrafił wydobyć dyrygujący kilka razy nocnym Requiem Marcin Sompoliński). Ale ważne jest to, że interpretacja była konsekwentna i przekonująca. Kwartet solistów zaprezentował się najlepiej z dotychczasowych (msze są odprawiane od 2001 r.). Tworzyli go: Roma Jakubowska-Handke (sopran), Małgorzata Walewska (mezzosopran), Dariusz Stachura (tenor), Dariusz Machej (bas). Bardzo dobrze zabrzmiał sprawny, z pasją śpiewający Chór Kameralny Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach (przygotował go Czesław Freund). Na tym tle Orkiestra Symfoniczna im. Szymanowskiego w Katowicach była najsłabszym ogniwem - zabrakło jej ognia, zaangażowania. Mimo to byliśmy świadkami wykonania Requiem na bardzo dobrym krajowym poziomie.

Festiwal Mozartowski potrwa do 11 grudnia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji