Artykuły

Jubileusz i problemy

Działają nieco na uboczu, choć konsekwentnie od lat robią swoje. Mimo że wciąż przywożą nagrody z ogólnopolskich i międzynarodowych festiwali teatralnych, w Szczecinie wciąż trudno im się doprosić o dotację na działalność i własną scenę. Teatr Nie Ma świętował niedawno swoje 15-lecie - pisze Katarzyna Stróżyk w Kurierze Szczecińskim.

Zaczynali jako szkolny teatr w IX Liceum Ogólnokształcącym. Szukający pomocy fachowców młodzi pasjonaci poprosili Michała Janickiego, by wskazał im kogoś, kto podjąłby się z nimi pracy. Znakomity aktor zaproponował Tatianę Malinowską-Tyszkiewicz [na zdjęciu]. Rosyjska reżyser, wówczas od niedawna mieszkająca w Szczecinie, przyjęła tę odpowiedzialność. Początki jednak nie były różowe:

- Za moimi plecami śmiali się z mojej polszczyzny albo śpiewali hymn ZSRR - śmieje się dziś Malinowską-Tyszkiewicz. - Powoli jednak przekonali się do moich metod i mojej wizji, do tego, że krzyczę i mówię, że z próby generalnej może zwolnić tylko własna śmierć.

Od założenia teatru przewinęło się przez jego skład kilkadziesiąt osób. Do dziś kilka z nich czynnie bierze udział w próbach i spektaklach. Z grupy rekrutuje się kilkoro profesjonalnych aktorów (m.in. Wojciech Sandach i Adam Kuzycz-Berezowski z Teatru Współczesnego). Nie Ma złączyło też dwa małżeństwa, a aktorzy grupy doczekali się już czworga dzieci.

- Mam pomysł na przedstawienie, w którym udział wezmą rodzice i ich maluchy- mówi Malinowską-Tyszkiewicz. - Scenariusz chcę oprzeć na baśni "Ołowiany żołnierzyk" Andersena.

Od samego początku Teatr Nie Ma wyróżniał się spośród innych grup amatorskich repertuarem. Na afisz trafiały zwykle teksty ambitne, z najwyższej literackiej półki. Klasę formacji docenił Iwan Wyrypajew, jeden z najwybitniejszych współczesnych dramaturgów. Reżyser

zaprosił "Niemaków" do swojego moskiewskiego teatru, dał też pozwolenie na adaptowanie jego sztuk. Przez 15 lat na koncie grupy nagromadziło się nagród przywożonych z polskich i międzynarodowych przeglądów, zaproszeń do udziału w kolejnych festiwalach. Niestety, nie zawsze artyści mogą z nich korzystać. Powód jest prozaiczny: pieniądze. Teatr nie ma stałej dotacji na działalność, dostaje tylko niewielkie dotacje celowe. Dla zespołu grającego z częstotliwością profesjonalnego teatru repertuarowego, wystawiającego 8 premier rocznie - to za mało. Tym bardziej że Nie Ma co roku organizuje też dwa duże festiwale: międzynarodowy Pro-Contra w Szczecinie (uznawany za najważniejszy w regionie po Kontrapunkcie) i Teatr w Stodole w Nastazinie. Do licznych zmartwień artystów doszło ostatnio kolejne: remont Akademickiego Centrum Kultury, w którym mieli swoją scenę. ACK z widownią na około 300 miejsc (wypełnioną na spektaklach do ostatniego krzesła), od kilku lat siedziba teatru, przechodzi modernizację, zaplanowaną na co najmniej kilka miesięcy.

- Gramy teraz w Inkubatorze Kultury, ale to sala kinowa, tragiczna przestrzeń dla aktorów - martwi się Tatiana Malinowską-Tyszkiewicz. - Szukamy dla siebie miejsca, mamy obiecane pozwolenie na zagranie trzech spektakli w Malarni w Teatrze Współczesnym i jednego na dużej scenie w Teatrze Polskim. Jeśli chodzi o własny kąt, to nigdy nie było zbyt słodko. Ale miejsca nie było, pieniędzy nie było, a my, dzięki naszej pasji, wciąż jesteśmy. To bardzo budujące.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji