Artykuły

Kluboteatr

Jeszcze parę lat temu nikomu się nie śniło, że będziemy chodzić na premiery teatralne do warszawskich klubów. Wydawało się, że spektakl jest ostatnią rzeczą, jaką można tam zobaczyć - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Tymczasem to właśnie w klubach rodziły się w drugiej połowie XX wieku nowe idee teatralne, debiutowali nowi dramaturdzy i reżyserzy. Niektóre adresy poszły w zapomnienie razem z tytułami przedstawień, , jak Traverse w Edynburgu czy La Mama w Nowym Jorku, przeszły do historii. Faktem jest, że bez offowych klubów współczesny teatr byłby uboższy, dlatego ich brak doskwierał w Warszawie.

Na szczęście sytuacja się zmieniła. Dzisiaj w mieście co najmniej trzy kluby mają stały program teatralny: Pruderia na Mokotowie, Le Madame na Nowym Mieście i praski M25, który w ten weekend ruszył z pierwszą własną produkcją: sztuką Pawła Sali "Ifigenia, moja siostra" [na zdjęciu]. Jeśli dodamy do tego kawiarnię Chłodna 25, gdzie odbywają się czytania Laboratorium Dramatu, uzyskamy całkiem sporą przestrzeń alternatywnego życia teatralnego. Na tym obszarze żyją obok siebie skrajnie różne gatunki teatralne, o czym można było się przekonać w ostatnich tygodniach. Kiedy w M25 artyści z Suki Off prezentowali radykalną akcję z nurtu "body art", która tak oburzyła burmistrza Pragi Południe, w Le Madame widownia słuchała w skupieniu nieśmiertelnych fraz Czechowa w wykonaniu teatru Dzień Śmierci Mozarta. O tej niezwykłej grupie zapaleńców, którą dowodzi Rosjanka Nina Czerkies, donosiłem już państwu w zeszłym sezonie. Tym razem przygotowali wariację na temat "Wiśniowego sadu" w reżyserii wybitnego białoruskiego reżysera Witalija Borkowskiego. "Z powodu sprzedaży sadu" to opowieść o świecie utraconych wartości, takich jak piękno, prawda i miłość, a zarazem o poetyckim teatrze, jaki coraz trudniej spotkać. Ubrani na biało natchnieni aktorzy wyglądali w surowej scenerii klubu jak zjawy z innego świata. Niezwykła była Nina Czerkies, która rolę Raniewskiej wypełniła swoim osobistym dramatem rosyjskiej emigrantki. Część kwestii mówiła po rosyjsku, część po polsku z rosyjskim akcentem, co podkreślało samotność i wyobcowanie właścicielki nikomu niepotrzebnego sadu.

Z kolei w Pruderii Igor Gorzkowski, jeden z pionierów teatru klubowego, wystawił "Taksówkę", inspirowaną sztuką Willa Kerna "Hell Cab". To bardzo zabawny, lecz niepozbawiony momentów serio portret jednego dnia z życia warszawskiego taksówkarza, dnia szczególnego, bo akcja rozgrywa się w Wigilię. Rzecz jest świetnie grana przez czwórkę młodych aktorów ze Studia Teatralnego "Koło", z których najbardziej karkołomne zadanie mają Sławomir Grzymkowski i Anna Sroka, muszą bowiem zagrać role kilkunastu pasażerów taksówki. Wywiązują się z tego znakomicie, tworząc galerię współczesnych warszawian: balowiczów, emerytów, ekspatów, biznesmenów i innych czubów. Bolesław Prus by tego lepiej nie opisał. Gwiazdą wieczoru jest także Wiktor Korzeniewski jako taksówkarz, facet na skraju wyczerpania nerwowego, równie zużyty jak jego poskładana ze złomu taksówka.

Na witrynie kawiarni Chłodna 25 www.chlodna25.blog.pl ktoś zamieścił cytat z Tadeusza Kantora: "Wszelką rewolucję artystyczną wywołują kawiarnie". Zaglądajcie na spektakle do klubów. Kantor miał rację.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji