Kostiumowe figle losu
"Szkoła żon" w reż. Justyny Celedy w Teatrze Współczesnym w Szczecinie, Pisze Katarzyna Stróżyk w Kurierze Szczecińskim.
Gdzie w Szczecinie obejrzeć można bardzo klasyczną, XVII-wieczną komedię? Zapewne większość obserwatorów lokalnego życia kulturalnego, zapytana znienacka, wskazałaby Teatr Polski. Tymczasem od soboty, świetnie zrobioną, kostiumową, molierowską "Szkołę żon" oglądać można w Teatrze Współczesnym!
Reżyserem spektaklu jest Justyna Celeda, znana szczecinianom z takich realizacji jak "Seks dla opornych" czy "Ożenek". Tym razem pierwszy raz zmierzyła się ze sztuką napisaną wierszem. Debiut naprawdę wart jest pochwał.
Fabuła "Szkoły żon" osadza się na dobrze znanym schemacie: starszy mężczyzna, młoda narzeczona i ten trzeci. Dobiegający pięćdziesiątki Arnolf zamierza ożenić się z Anusią. Dziewczyna została przez niego wypatrzona, gdy miała cztery latka, umieszczona w klasztorze i wychowana wedle zaleceń Arnolfa na niezbyt lotną, perfekcyjną panią domu. Los jednak lubi płatać figle i na drodze do urzeczywistnienia życiowych planów, stawia bohaterowi rywala, Horacego - dużo młodszego, przystojnego i bardziej pasującego do Anusi.
Celeda, komedię o trójkącie, napisaną przed kilkoma wiekami, przekuła w rzecz bardziej uniwersalną. Jej "Szkoła żon" jest opowieścią o ucieczce w złudzenia, ale i o roli kobiet, czy o niemożności zniewolenia drugiego człowieka. Wrażenia ponadczasowości oglądanego przedstawienia dopełniają proste tricki: stroje z początków XX wieku, sekwencje ruchu przypominające przedwojenne, slapstickowe komedie, czy całkiem współczesne pojazdy jeżdżące po scenie.
W obsadzie błyszczy Arkadiusz Buszko w roli Arnolfa, ale z dużą przyjemnością patrzy się także na Adama Kuzycz-Berezowskiego (Horacy), Beatę Zygarlicką (Chryzalda), Jacka Piątkowskiego (Alojz) i przekomiczną Joannę Matuszak (Małgosia). Premierowa publiczność (wśród niej dawno niewidziany w teatrze prezydent Krzystek) oklaskiwała "Szkołę żon" długo i gorąco. Teatrowi Współczesnemu przybył kolejny repertuarowy hit.
