Artykuły

Teatr z ducha kontestacji i przekory

Spektakle Jana Klaty zjadą do Warszawy. Kim naprawdę jest ich reżyser? Rzadko się zdarza, żeby polski reżyser teatralny jeszcze za życia doczekał się monograficznego przeglądu własnych przedstawień. O ile dobrze liczę, przydarzyło się to dotąd tylko Leszkowi Mądzikowi i (dwukrotnie) Krystianowi Lupie - pisze Łukasz Drewniak w Przekroju.

W końcu to weterani sceny, mistrzowie reżyserskiego fachu, twórcy teatrów autorskich. Ale żeby stawiać festiwalowy pomnik 32-letniemu reżyserowi, autorowi ledwie siedmiu spektakli? Oczywiście parę powodów by się znalazło. Jan Klata jest bez wątpienia najbardziej wyrazistą postacią młodego polskiego teatru. Ulubieńcem mediów, widzów, recenzentów. W dwa-trzy sezony wyrobił sobie bezdyskusyjną pozycję lidera reżyserów o pokolenie młodszych od Jarzyny i Warlikowskiego. Aż strach go skrytykować. Bo a nuż zawali się polityka repertuarowa wielu teatrów. Organizowany przez Instytut Teatralny imienia Z. Raszewskiego Klata Fest to swoisty podbój Warszawy w wykonaniu twórcy, który stworzył swój teatralny świat na obrzeżach: w Wałbrzychu, Gdańsku, Wrocławiu, korzystając z dobrodziejstw teatralnej decentralizacji. Odrzucony pod koniec lat 90. przez stołecznych dyrektorów, którzy nie poznali się na jego talencie, Klata powraca teraz triumfalnie. Jednak cel marketingowo-propagandowy festiwalu przysłania nieco jego wymiar artystyczny, bo do Warszawy przyjeżdżają spektakle różne. Mądre i zaskakujące "Lochy Watykanu" z Teatru Współczesnego z Wrocławia, intelektualnie prowokacyjna "córka Fizdejki" z Wałbrzycha, kontrowersyjna wrocławska "Nakręcana pomarańcza" i zwyczajnie nieudany "Fantasy" z gdańskiego Wybrzeża. Będzie też premiera telewizyjnej wersji wałbrzyskiego "Rewizora", którym Klata de facto debiutował. Zebrane wszystkie razem dają pojęcie o osobowości młodego reżysera. A dla warszawskich widzów to możliwość weryfikacji świeżo wykreowanego mitu.

Dwie twarze

Klatę reżysera docenialiśmy dotąd za odwagę wyrażania wprost swojego światopoglądu. Za wskazanie katolickiego fundamentu artystycznych poczynań. Za podjęcie problematyki politycznej, w momencie kiedy teatr o niej zapomniał. Za ducha kontestacji, przekory. Za żarliwość w walce o swoją prawdę, uparte dążenie do celu. Odkrył, że choć polskie społeczeństwo jest ciemne i moralnie zbłąkane, to instynktownie wie, gdzie leżą wartości.

Jak każdy prawdziwy artysta Jan Klata jest niejednoznaczny. Z jednej strony to autentycznie utalentowany młody człowiek, niebanalna osobowość, błyskotliwy rozmówca, zapalczywy wobec antagonistów, trzepiący bon moty jak z rękawa. Z drugiej - artysta apodyktyczny, egotyczny, niecierpliwy, w swoim pojęciu nieomylny. Traktujący z lekceważeniem twórców rówieśników. Ta podwójność przenosi się na przedstawienia. Klata potrafi w jednej scenie złapać esencję inscenizowanego tekstu, ale nie zawaha się wyciąć z niego wszystko, co za trudne albo niepasujące do założonej tezy. Głębokie diagnozy społeczne sąsiadują z powierzchownymi konstatacjami duchowymi. Na to rozchwianie trzeba patrzeć życzliwie, póki artysta jeszcze na dorobku. Kiedy jednak siada okrakiem na szczycie, trzeba znieść taryfę ulgową.

Wojny nie będzie!

Główne nieporozumienie związane z Klatą dotyczy intencji jego działań. Reżyser "Rewizora" nie jest przywódcą rewolucji teatralnej, nie ciągnie za sobą sojuszników. To artysta wiecznie udowadniający, że jest lepszy. A jednak nie poszedł na wojnę światopoglądową z Rozmaitościami, choć niemal wszystko go od Jarzyny i Warlikowskiego odróżnia. Jeszcze w tym sezonie wyreżyseruje w TR przedstawienie, mimo że scena przy Marszałkowskiej za chwilę zmieni się w taki sam salon jak te, które Klata tępił w swoich wywiadach. Już teraz na premiery przychodzi tu głównie koleżeństwo z seriali.

Klata wcale nie chce rozbicia środowiskowego establishmentu. Owszem, kontestuje teatralne salony, ale tylko do momentu, w którym ich przedstawiciele przed nim nie uklękną. Nie pokajają się, nie przeproszą, że się wcześniej na nim nie poznali. Nie wpuściliście mnie furtką od ogrodu, to teraz wejdę głównym wejściem jako gwiazda. Trochę o to chodzi w tej jego warszawskiej rekonkwiście.

Półpancerz praktyczny

Daliśmy sobie wmówić, że to rebeliant. A on nie jest buntownikiem, ale kaznodzieją, misjonarzem stosującym kamuflaż. Jeśli chcesz zdobyć zaufanie tych, pośród których chcesz nauczać, musisz wyglądać tak jak oni, a nawet bardziej radykalnie. Jego wojskowy mundur i punkowa fryzura to rodzaj roboczego uniformu maskującego. Taki fartuch zakładany do pracy, po to żeby się nie pobrudzić. Dzięki niemu niezorientowani zrazu dziennikarze i dyrektorzy teatrów trzymają się na dystans. Oczekują agresji, wściekłości, furiackiego temperamentu. Tymczasem pod zaprojektowanym pancerzykiem siedzi sobie ojciec rodziny, konserwatysta. "W świecie ważne jest, żeby nie zanadto wyglądać na to, czym się jest" - pisał ukochany autor Klaty Philip K. Dick.

Wirus polityczny

Czasem swoimi spektaklami wyprzedza historię, przewiduje rodzaj lęków, traum i kompleksów, jakie wkrótce dojdą u nas do głosu. Tak było z jego "Rewizorem" (ujawnienie prawdziwych źródeł peerelowskiej nostalgii) i "Hamletem" (niezgoda na zapominanie o nierozliczonych winach z przeszłości). Jego teatralne traktaty mogą zresztą służyć za poradnik politycznej demagogii. Przykład z ostatniej chwili: niedawna kampania wyborcza PiS wyglądała tak, jakby ich PR-owcy obejrzeli "...córkę Fizdejki" i zaczerpnęli stamtąd kilka pomysłów. Sięgnęli po antyniemiecką retorykę (pamiętacie, jak Klata przedstawił w swoim spektaklu neo-Krzyżaków przynoszących nad Wisłę europejski styl życia?). Sfotografowali prezydenta Lecha Kaczyńskiego pod tym samym "Grunwaldem" Matejki, na tle którego grali wałbrzyscy aktorzy. I jeszcze zbiegiem okoliczności Klatowa Janulka (ta od Fizdejki) - aktorka Karolina Adamczyk - wystąpiła w słynnej reklamówce z lodówką i zatopiła Platformę z takim rozmachem, jak jej bohaterka wykończyła w przedstawieniu Wielkiego Mistrza. Trzeba oddać Klacie sprawiedliwość - niczym teatralno-polityczny barometr oddaje niemal bezbłędnie ciśnienie i nastroje polskiego społeczeństwa.

Gdzie jest barykada?

Manifestacyjna religijność jeszcze rok temu dawała mu osobne miejsce nie tylko w polskiej sztuce. Poglądy polityczne Klaty różniły się od niezaangażowania lub lewicowości jego rówieśników. Właśnie na swojej odmienności Klata budował krok po kroku wizerunek outsidera.

A teraz, po wygranej PiS i ksenofobiczno-katolicko-narodowej histerii, jaka powoli rozpętuje się wokół nas, Klata może niespodziewanie dla samego siebie znaleźć się w głównym nurcie dziejów. Jako artysta chciany, pożądany, o właściwym kręgosłupie moralnym. Nikt nie będzie zwracał uwagi na lekkie ideowe niuanse, obwołując go sztandarowym przedstawicielem pokolenia JP II w sztuce. Nie takie manipulacje już widzieliśmy. I ani się obywatel Klata obejrzy, a z twórcy niepokornego teatru politycznego zmieni się w twórcę teatru propagandowego. Bo światopogląd artysty zawsze oceniamy wedle kontekstu, w jakim przyszło mu funkcjonować. Wszystko teraz zmierza w Polsce do konfrontacji ideologicznej: sztuka kontra władza. Po której stronie stanie Klata?

Piekielna nadaktywność

Powiadają, że najtrudniejsza w sztuce jest łatwość. Nie ma dwóch zdań: Klata już ją posiadł. Ale jest i druga teza mówiąca o tym, że łatwość to przekleństwo artysty. Niepokoi mnie, że Klata pracuje zbyt intensywnie. Cztery pełne rozmachu inscenizacyjnego spektakle w jeden rok kalendarzowy to naprawdę dużo. Na granicy reżyserskiego bhp. Istnieje niebezpieczeństwo, że zabraknie mu paliwa, zacznie się powtarzać, upraszczać, niecierpliwić. Takie sygnały odebraliśmy już z gdańskiego "Fantasego".

Są twórcy, którzy dopiero w świetle reflektorów rozkwitają. Ale są i tacy, którym powszechna akceptacja może zburzyć niejedno. Najgorsze, co mogło się przydarzyć Klacie, właśnie mu się przydarza. Co tu dużo mówić: idzie dlań trudny czas. Czas dorosłości. Test na wybitność. Lekcja odpowiedzialności. Trzymam za niego kciuki. Ale co się pewnie jeszcze nadenerwuję, to moje.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji