Artykuły

Gra musical, Trąbka śpiewa

"Jesus Christ Superstar" w reż. Zbigniewa Maciasa w Teatrze Muzycznym w Łodzi i "Cyrulik sewilski" w Akademii Muzycznej w Łodzi. Pisze Sławomir Pietras w Angorze.

Grażyna Posmykiewicz i Zbigniew Macias - dyrektorski duet łódzkiego Teatru Muzycznego wyraźnie stawia na repertuar musicalowy, osiągając coraz lepsze rezultaty. Z sezonu na sezon Macias dojrzewa jako dyrektor artystyczny i obiecujący reżyser. Świadczy o tym jego inscenizacja musicalu "Jesus Christ Superstar" [na zdjęciu] Webbera - Rice'a. Oglądałem spektakl 11 października i nie kryję zaskoczenia. Klarowne prowadzenie akcji, wyraźne zarysowanie postaci, trafne rozwiązanie scen zbiorowych, zastosowanie logicznych skrótów, wszystko to uczyniło przedstawienie zwartym i intensywnym. Również angielska wersja językowa okazała się zabiegiem uprawnionym. Przybliżyła klimat dzieła opowiadającego o ostatnim tygodniu ziemskiego bytowania Jezusa, w doskonałym zespoleniu muzyki z tekstem tłumaczonym na telebimie. Na sukces niewątpliwie zapracowało rzetelne przygotowanie muzyczne solistów i zespołów, dobrze wpisujący się w inscenizację ruch sceniczny, scenografia Grzegorza Policińskiego, światła Tomasza Filipiaka oraz kostiumy Katarzyny Łagowskiej i Justyny Wożniak.

Ważny okazał się dobór obsady i realizatorów. Nie wszystkich. Na przykład rolę tytułową wykonywał Piotr Wojciechowski, który z wyobrażeniem Syna Bożego nie miał, niestety, nic wspólnego. Natomiast podczas spektaklu z dziury w podłodze scenicznej co chwila wychylał się tłustawy jegomość z siwiejącą brodą. Podczas przerwy mówiono, że to brazylijski dyrygent Jose Maria Florencio. Podczas ukłonów po przedstawieniu wyszedł na scenę i błaznując, wymusił dodatkowe oklaski, nawet na stojąco.

Trzy dni później uczestniczyłem w prezentacji "Cyrulika sewilskiego" w nowej, wspaniałej sali koncertowej Akademii Muzycznej przy ul. Żubarskiej. To wcale nie była - jak głosił afisz i program - wersja koncertowa arcydzieła Rossiniego. Stoi za tym prof. dr Piotr Miciński, świetny interpretator partii basowych w łódzkim Teatrze Wielkim, przepędzony stamtąd przed kilkoma laty przez ówczesnego dyrektora, niegdyś posługującego się również głosem basowym. Natychmiast przechwyciły go Poznań i Warszawa, a następnie Linz, Amsterdam, St. Moritz, Ryga, Lyon, Bazylea, Maastricht, Enchede i Bonn. Dziś repertuar basso cantante Micinski śpiewa niemal w całej Europie. Resztę czasu poświęca profesurze na Wydziale Wokalno-Aktorskim łódzkiej Akademii. Z jakże wspaniałymi rezultatami!

Zanim wkrótce studenci wystąpią w "Cyruliku sewilskim" na scenie Teatru Wielkiego, zaprezentowali u siebie uproszczoną wersję inscenizacyjną z elementami reżyserii Natalii Babińskiej, która przygotowała dla Łodzi to przedstawienie. Całość wymyślił prof. Miciński i wyćwiczył z dwoma obsadami z różnych klas wokalnych, śpiewających swe role na przemian w ramach jednego wieczoru. Przy fortepianie towarzyszyła Tatiana Dranczuk, a kierownictwo muzyczne spoczywało w rękach Marty Kosielskiej i Michała Kocimskiego.

Podobali mi się wszyscy, zwłaszcza Dawid Kwieciński jako Almaviva (z klasy prof. Krzysztofa Bednarka), Jan Szurgot w roli Bartola (z klasy prof. Micińskiego), obie Rozyny Aleksandra Borkiewicz (z klasy prof. Urszuli Krygier) i Alina Adamska (z klasy prof. Krystyny Rorbach), ze wskazaniem na tę drugą brawurową koloraturę z niezwykłą łatwością sopranowej skali.

Osobnym zjawiskiem był jeden z dwóch wykonawców roli Figara. Jest studentem dopiero III roku w klasie prof. Micińskiego. Natychmiast po pierwszych dźwiękach arii "Largo al factotum" słychać było dobre prowadzenie i prawidłowe ustawienie jego pięknego barytonu. Posługiwał się głosem już z tak dojrzałą swobodą, jaką osiąga się dopiero po latach studiów i pracy na scenie. Przy tym zadania aktorskie wykonywał tak, jakby kręcił film w Hollywood, obdarzony urodą wprost z rewii lub produkcji reklam najwyższej jakości.

Nazywa się Mikołaj Trąbka. Jest bratem tancerza i choreografa Macieja, o którym pisałem niedawno w felietonie A w Gliwicach Trąbka gra. Obaj pochodzą z Krakowa. Słyszę, że tancerz wybiera się na studia choreograficzne do Londynu. Ale śpiewak niechże ukończy Akademię Muzyczną w Łodzi na najlepszym obecnie Wydziale Wokalno-Aktorskim w Polsce i pośpiewa choć trochę dla nas. Bo i tak potem -jeśli ktoś nie przewróci mu w głowie - pofrunie w świat... I to wysoko, wysoko i daleko!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji