Artykuły

Kliknięcie po latach

Upomnienie się o teatry prywatne było dość charakterystyczne dla tamtego okresu. Bo dzisiaj, po 11 latach, upominać się musimy o interes teatru publicznego, którego finansowa i instytucjonalna kondycja marnieje pod wpływem szarży scen komercyjnych - jubileuszowe refleksje Macieja Nowaka.

Gdy 18 października 2004 roku o godz. 12 w dawnym Pawilonie Chirurgicznym byłego Szpitala Ujazdowskiego kliknąłem "enter" rozległy się oklaski nietłumnie zgromadzonej publiczności. Była to oficjalna premiera wortalu e-teatr.pl.

Ale prace przygotowawcze i gromadzenie newsów oraz materiałów do dyspozycji internautów trwało już od wielu miesięcy. Pierwszy artykuł z kategorii "Aktualności" pojawił się 17 października 2003 roku i był anonimową (a przynajmniej niepodpisaną) opinią o wydanym wówczas "Raporcie o stanie polskiego teatru" pod redakcją Andrzeja Rozhina: ,,Tytuł niezwykle potrzebnej, fundamentalnej pracy (...) jest tyle oszałamiający co mylący (...) Bo czy całością polskiego teatru są tylko teatry instytucjonalne? Na pewno nie. Od czasu, kiedy wszystko nam już w teatrze, i z teatrem czynić wolno, a za nas decyduje wolny rynek, powstała sieć w skali kraju bardzo znacząca - teatrów prywatnych, zakładanych i prowadzonych przez zawodowców, w których grają zawodowi aktorzy, a czasami nawet, przyjmując rozgraniczenie pani Joanny Szczepkowskiej, i artyści. Czy należy je lekceważyć, lub udawać że ich nie ma? Po co? Zwłaszcza że niektóre prywatne sceny osiągają wyniki frekwencyjne, przebijające wielokrotnie wyniki niektórych scen instytucjonalnych...''.

Upomnienie się o teatry prywatne było dość charakterystyczne dla tamtego okresu. Bo dzisiaj, po 11 latach, upominać się musimy o interes teatru publicznego, którego finansowa i instytucjonalna kondycja marnieje pod wpływem szarży scen komercyjnych. Dla władz, dla mediów, dla ogromnej części publiczności teatry prywatne to rozwiązanie optymalne i zgodne z założeniami ideologicznymi III RP. Nie zabiegają o stale dotacje, nie zatrudniają artystów na stałe etaty, wyzbyte są roszczeniowości typowej dla tradycyjnych zespołów aktorskich, nie męczą lekturowymi chałami, grają repertuar lekki, miły i przyjemny. Ich los uzależniony jest od koniunktur rynkowych, a nie artystycznych ocen, o czym świadczy również fakt, że właściwie nie ukazują się recenzje ich przedstawień. A nie daj Boże, gdyby miała ukazać się jakaś opinia negatywna! Adwokaci już mają przygotowane wzory pism procesowych, domagające się zadośćuczynienia, odszkodowania i satysfakcji moralnej. Dla dzisiejszych dwudziestolatków, których gusta teatralne kształtowały się na przestrzeni ostatniej dekady wyższość teatrów prywatnych jest oczywista i niepodlegająca weryfikacji. W Warszawie wyrażenie ,,idziemy do teatru'' wypowiedziane w gronie świeżych maturzystów jednoznacznie kieruje myśli ku teatrom Polonia czy 6. piętro.

Autor pionierskiej notki z portalu e-teatr.pl pisze ,,od czasu, kiedy wszystko nam już w teatrze i z teatrem czynić wolno...'' Gorzko brzmią te słowa z perspektywy lat. Bo dzisiaj wiemy już, że z teatrem nie wolno czynić pewnych rzeczy. Na przykład traktować go nieodpowiedzialnie.

Na zdjęciu: jedna z pierwszych reklam e-teatru, 2004 rok.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji