Artykuły

Kraków. Ubu, czyli wspólna produkcja Unsound Festivalu i Starego Teatru

Przepaski, a może otamowanie z napisem "Teatr fajnansów" ozdobią krzykliwe kostiumy aktorów występujących w najnowszej premierze Starego Teatru.

Na Scenie Kameralnej widzowie obejrzą "Króla Ubu" Alfreda Jarry'ego w reżyserii Jana Klaty, czyli poczet nie tylko polskich królów. Najbliższe pokazy zaplanowane są na piątek i niedzielę (godz. 16) oraz sobotę (godz. 19.15). Ten "koncertowy rozkład" wyznacza trwający festiwal Unsound, w ramach współpracy z którym powstał spektakl. Również dlatego muzyka w przedstawieniu będzie grała ważną rolę. Specjalną ścieżkę muzyczną (muzykę plądrofoniczną) przygotował James Leyland Kirby, który na okazję tego projektu posługuje się pseudonimem V/Vm.

- Usłyszymy bardzo znane utwory, ale przerobione w inteligentny sposób. James Kirby w jakimś stopniu włamuje się do muzyki. Zmienia jedną nutę albo tonację, a jest to tak przedziwne, że coś eksploduje w głowie. Myślę, że w tym spektaklu jest podobnie - mówi Paulina Puślednik, która gra Ubicę. Zapewnia o tym również reżyser. - Będzie zborsuczona. Alfred Jarry wyczyniał najdziksze brewerie na tekstach klasycznych, a Kirby robi zdumiewające rzeczy na podstawowych melodiach popkultury. Zarówno w warstwie literackiej, jak i muzycznej uprawiamy proceder plądrowania ruin, zgliszcz rzeczywistości. Dopiero na kamieni kupie zobaczymy siebie, naprawdę bez osłonek - wyjaśniał w zapowiedzi Jan Klata.

"Król Ubu, czyli Polacy" napisał pod koniec XIX w. 16-letni Alfred Jarry. Sztuka wywołała wówczas skandal nie tylko z tego powodu, że dotyczy Polaków, ale przede wszystkim dlatego, że młody autor sięgnął po schematy narracyjne zaczerpnięte x klasycznych dziel od antyku po Szekspira. "Gdy ze sceny po raz pierwszy padło słowo Grówno!, ów słynny pierwszy wers Ubu Króla zadziałał jak zapalnik skandalu, po którym, niczym po ataku kulturowego wirusa, nic nie miało być już takie jak przedtem" - pisze Rafał Księżyk w programie spektaklu.

"Paryska premiera z grudnia 1896 r. - najdobitniej spuentowana przez W.B. Yeatsa okrzykiem: Po nas Bóg Bestia! - uznawana jest za symboliczny początek XX w., wstrząs oznajmiający nadejście nowoczesnego barbarzyństwa, terroru potworności niedojrzałej i populistycznej" - czytamy w zapowiedzi. Czy dzisiaj jeszcze ma moc poruszania widzami, którzy mogli oglądać adaptacje sztuki, w tym filmową wersję w reżyserii Piotra Szulkina z 2003 r.? Wtedy w role Ubu i Ubicy wcielili się Jan Peszek i Katarzyna Figura. Głównych bohaterów najnowszej adaptacji zagrają Zbigniew Kaleta i Paulina Puślednik.

- Rozmawiamy o Polsce. W cudzysłowie i nie tylko. Na ile jesteśmy słabi, na ile mocni, jakie są nasze pozytywy, negatywy, co nas wewnętrznie rozwala? Czy gdyby pojawił się ktoś taki jak Ubu, mógłby ten kraj, jak to Jarry mówi, "wypatroszyć'? To dyskusja o tym, w jakim państwie żyjemy, a w jakim moglibyśmy żyć - opowiada o spektaklu Zbigniew Kaleta.

Pierwsze, co zobaczą widzowie, to scenografia stworzona przez Justynę Łagowską. Scena wyścielona płytami OSB (drewnopochodna płyta wykorzystywana głównie w budownictwie, a ostatnio niezbędny rekwizyt amatorskich majsterkowiczów) z pozostawionym rusztowaniem, w tle rozwieszonymi rysunkami o symbolicznie państwowym charakterze, wreszcie na środku dominujący element, czyli wielki polski tron, prawie jak ten znany z popularnego w ostatnich latach serialu (adaptacji sagi stworzonej przez George'a R.R. Martina).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji