Damy, huzary i kankan
W ubiegłym roku Adam Hanuszkiewicz wystawił w Płocku "Dulską" opartą na "Moralności pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej. Dla tych, którzy nie mają zbyt wielu okazji, żeby oglądać spektakle w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu, było to duże wydarzenie i okazja do poznania teatru Hanuszkiewicza. Teraz mistrz Adam zaserwował płocczanom "Damy i huzary". Jednak użycie tej samej formuły mogło niektórych znużyć.
Podobnie jak "Dulska", "Damy i huzary" są spektaklem muzycznym. W obydwu rozbrzmiewa kankan!
Tym razem dość niezwykłym elementem budującym muzyczną stronę przedstawienia jest prawdziwa orkiestra dęta z płockiej Siedemdziesiątki. Oprócz dęcia w trąby są piosenki.
Publiczność podchwytywała słowa "O mój rozmarynie" i nuciła pod nosem razem z aktorami. Chyba ze dwa razy śpiewają zakochani w sobie młodzi - Zosia (Małgorzata Fijałkowska) w duecie z porucznikiem Edmundem (Krzysztof Bartłomiejczyk). I to - moim zdaniem - są słabsze fragmenty spektaklu.
Nie umiem myśleć o tych "Damach i huzarach" bez porównywania ich z "Dulską". Na niekorzyść "Dam..." wypada scenografia.
W "Dulskiej" dekoracje dodawały znaczeń, tu natomiast są tylko ilustracją. Akcja całego przedstawienia toczy się na zewnątrz dworku. W centralnym punkcie sceny stoi drzewo, z prawej strony huśtawka zwieńczona głową jelenia, z lewej schody prowadzące do dworku.
Za to w obydwu przypadkach udało się Hanuszkiewiczowi wycisnąć z płockich aktorów wszystko co najlepsze. W kolejnych spektaklach nie powinni mieć już kłopotów z tekstem, które przydarzały się im podczas premiery. Generalnie jednak spektakl zagrany jest z werwą i zabawnie - co chwila publiczność wybuchała śmiechem. Zwłaszcza że tekst pełen jest rubasznego humoru, co Hanuszkiewicz świadomie eksponuje. "Granat trzasnął, ułan wrzasnął, nie ma jajek już..." - śpiewają aktorzy. I ta Zosia kokietująca starego Majora (Henryk Błażejczyk). I panna Aniela (Grażyna Zielińska) z Rotmistrzem (Zbigniew Płoszaj) dosiadający konia (przypomina gimnastycznego kozła). Między innymi dlatego spektakl powinien spodobać się płockiej publiczności. Chociaż owacje po premierze już nie były takie jak po "Dulskiej".
Sobotnia premiera uczciła Międzynarodowy Dzień Teatru. Z tej okazji były życzenia, na scenę wniesiono kosze kwiatów: od marszałka senatu Adama Struzika, który przyjechał na premierę z małżonką, od wojewody płockiego, sejmiku samorządowego, władz miasta i bukiety od płockich szkół.
Specjalną nagrodę od ministra kultury i sztuki dostał Jerzy Bielecki, który w tym roku obchodził 75. urodziny.
Płockie Towarzystwo Przyjaciół Teatru wręczyło tradycyjne Srebrne Maski. Dostali je Adam Hanuszkiewicz i Henryk Błażejczyk.