Artykuły

Wąchnąć Fredrę

Skoro się wizytę składa u żołnierza

Trzeba wąchnąć prochu, posłuchać moździerza.

Czysta to muzyka, sztuka znakomita.

Krzyknę "wiwat damy" a ty - rym z kopyta!

Smakowita rymowanka, prawda? No cóż, skoro się składa wizy­tę w teatrze, trzeba być przygotowanym na każde okropieństwo. Bez granic, umiaru oraz kary. Podobnie rozkosznych tekścików jest aż dwadzieścia dwa. Wyszły nie z moździerza, nie z kopyta, lecz spod pióra wytrawnego reżysera, znanego pisarza i humorysty Ma­cieja Wojtyszki. Aż wierzyć się nie chce, ale to prawda. Kilka tek­stów wydrukowano w programie. Program kosztował 50 tysięcy, starych złotych. Więcej niż bilet do niejednego teatru. Zapłaciłam, nie żałuję. Mogę bowiem z pełną odpowiedzialnością przytoczyć takie na przykład literackie bezeceństwa. Rembo o Majorze:

Chucie w nim kipią, we łbie mu chlupie,

Nie wie, że skończy jak wszystkie głupie.

Albo duecik Anieli i Rotmistrza:

Hop! Hop! Galop!

Aż na trakcie dudni,

Złap rytm, pędź w dym,

Zaraz będzie cudnie!

Cudnie nie jest. Raczej żałośliwie. Muzykę skomponował Jerzy Derfel, w co doprawdy trudno tym razem uwierzyć. Mamy tu bo­wiem wszystko, od Moniuszki po czastuszki. Ugarnirowano w ten sposób stare poczciwe "Damy i huzary", zapewne po to, aby było we­soło, hucznie i z przytupem. Tytuł wymyślono bardzo celnie: "Nie uchodzi, nie uchodzi, czyli Damy i huzary".

Pal sześć piosenki, choć są obrazą nie tylko Fredry. Niech sobie chlupią, publiczność to lubi. Gorzej, że widowisko także nie jest cud­ne. Rozgrywa się na podwórku, między dworkiem Majora a stodołą, na tle wiejskiego pejzażu namalowanego na horyzoncie. Muzykan­tów w huzarskich mundurach ukryto za płotem. Dekoracja jak z ope­retki. Kolorowa, kiczowata. Być może wszystko miało być w takiej to­nacji, lekko pastiszowej, prześmiewającej operetkową szmirę i zadę­cie. Pastiszu nie ma, pozostaje czysty, zdrowy co się zowie kicz. Ak­torzy dopasowani zostali do podkasanej maniery przedstawienia. Śpiewają czysto i z przejęciem, wygłupiają się jak trzeba. Sporo tu hecnych sytuacji. Damy, wystraszone wystrzałem z moździerza, cho­wają się, z przeproszeniem, za stodołę. Co tam robią przez pół aktu, pozostawiono domysłom co bardziej dowcipnych widzów.

Damy i huzary wąchnięte przez Wojtyszkę miałyby szansę na wygranie festiwalu piosenki żołnierskiej w Kołobrzegu, gdyby jeszcze istniał.

Gdyś mu przyjaciel

Pięścią go krop,

By opamiętał się biedny chłop! - śpiewa Rembo.

Święte słowa, święte słowa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji