Artykuły

Życie aktora jest jak sinusoida

MATEUSZ RUSIN, aktor Teatru Narodowego w Warszawie realizuje się nie tylko na deskach teatru czy planie filmowym. Świetnie śpiewa. Ma swój zespół muzyczny, pisze teksty i wkrótce wyda płytę.

MATEUSZ RUSIN Serialowy wikary z "Rancza", podobnie jak i jego proboszcz mają pełne ręce roboty i mnóstwo problemów do rozwiązania.

Podoba się Panu życie wikarego na głębokiej prowincji?

- Życie mojego bohatera bardzo się skomplikowało, bo do Wilkowyj przyjechał nowy ksiądz. Od razu doszło między nami do konfliktu. Teraz jest już lepiej, ale do idylli dużo brakuje, bo obaj są ambitni i chcą się wykazać przed proboszczem. Z drugiej strony jest ciekawiej, jest się kogo poradzić, wiele rzeczy możemy robić wspólnie. To kolejna postać, która pomaga rozwiązywać problemy na plebanii. A tych jest mnóstwo. Cieszę się, że moja rola została rozbudowana w tej serii. Muszę powiedzieć, że sami trochę improwizujemy na planie, próbujemy różnych wersji i wybieramy najlepszą.

ES Na plebanii w Wilkowyjach jest trochę jak w bajce. Nie macie panowie zbył dużo obowiązków...

- Myślę, że życie w Wilkowyjach to jednak nie jest bajka. Żaden z księży na pewno się nie nudzi na plebanii, bo wiele się tam dzieje. I proboszcz, i wikary mają ręce pełne roboty i mnóstwo spraw do rozwiązania. Gdy tylko czemuś zaradzą, to zaraz pojawia się nowy kłopot i problemy. Cały czas jesteśmy w gotowości do działania. Bardziej przypomina to jednostkę ratunkową niż plebanię (śmiech).

Wyspowiadał już Pan kogoś?

- Nie i nie mam takiego zamiaru (śmiech). Na szczęście nikt nie pomylił mnie z prawdziwym księdzem. Choć w Świebodzicach, skąd pochodzę i gdzie jest mój dom rodzinny, ludzie czasami na mnie patrzą i z początku nie wiedzą skąd mnie znają. Czy mówić mi - szczęść boże, bo jestem księdzem czy może aktorem? Przez pierwsze kilka sekund zawsze widzę w ich oczach niepokój (śmiech).

Odejdźmy już od serialu. Dlaczego zdecydował się Pan na aktorstwo? Jest Pan zadowolony z tego wyboru?

- Sam nie wiem, dlaczego... Na takie pytanie nie ma prostej odpowiedzi. To rodzi się w człowieku przez jakiś czas. A czy będę zadowolony z tej decyzji? To pokaże czas. Życie aktora jest jak sinusoida, raz jest się na górze, raz na dole. Akurat teraz mam dużo pracy, zwłaszcza w teatrze. Gram w Teatrze Narodowym w Warszawie i robię różne rzeczy, o których wcześniej tylko marzyłem. Krok po kroku realizuję swoje plany zawodowe.

EH Do teatru został Pan przyjęty na etat już na czwartym roku studiów. To chyba się nieczęsto zdarza?

- O szczegóły należałoby spytać dyrektora Jana Englerta (śmiech). Ja oczywiście byłem z tego bardzo zadowolony i szczęśliwy. To wspaniałe uczucie być docenionym przez takiego mistrza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji