Artykuły

Opole. Kochanowski pod napięciem

Mimo najwyższych w historii teatru wpływów z biletów sytuacja finansowa jest dramatyczna. Będą oszczędzać, ale nie na widzach. Zagrożone są 33 etaty. Dwie osoby już dostały wypowiedzenie.

Teatr musi grać i produkować taniej. Całą instytucję czeka poważna restrukturyzacja. Zarobki będą niższe, a zwolnienia i cięcia etatów są nieuniknione - usłyszeli wczoraj od dyrektora pracownicy Teatru Kochanowskiego. To reakcja na zapowiedziane przez marszałka województwa zmiany w przyszłorocznym budżecie. Instytucje kulturalne dostaną 10-24 proc. dotacji mniej niż w tym roku.

- Niezależnie od skali tych cięć, znajdziemy się pod ścianą. Potrzebne są zasadnicze zmiany strukturalne. Przygotowuję je od dwóch miesięcy. Musimy zacząć inaczej funkcjonować, dopasować się do nowego systemu finansowania kultury - mówi Tomasz Konina, dyrektor Teatru Kochanowskiego.

Dotacja z urzędu marszałkowskiego na rok 2013 wyniosła 5 mln 580 tys. zł. Pensje i ZUS pochłonęły 5 mln 510 tys. Na opłacenie rachunków i premiery zostało 70 tys. zł, czyli praktycznie nic.

Od trzech lat władze powtarzają, że instytucje kulturalne muszą same szukać pieniędzy na działalność. "Kochanowski" poszukał. Projekty złożone m.in. do Ministerstwa Kultury przyniosły 800 tys. zł. Kolejne 150 tys. zł teatr zarobił na wyjazdach zagranicznych. W minionym sezonie zagrano 244 spektakle, a wpływy z biletów wyniosły 1 min 640 tys. zł. - To absolutny rekord w historii naszego teatru - mówi Tomasz Konina. - Mimo to kończymy rok w kiepskiej sytuacji, a następny zapowiada się fatalnie. Pieniędzy zabraknie już nawet na pensje. Nie da się więc uniknąć redukcji zespołu. W najgorszym wariancie zagrożone są 33 etaty (na 114). Cięcia mogą dotknąć nawet 6 aktorów (na 27). - Nie chcę stracić żadnego aktora, to cięcia na czas kryzysu - zapewnia dyrektor.

Wczoraj wypowiedzenia otrzymały dwie osoby, obie już na emeryturze - księgowa i inspicjentka. Ta druga będzie dalej pracować, ale na umowę o dzieło. Żadne inne decyzje personalne nie zapadły, choć wczorajsza "GW" upubliczniła przekazaną do konsultacji związkom zawodowym listę 9 osób, których mają dotknąć redukcje. - To skandal, by ludzie dowiadywali się o utracie pracy z gazety - uważa dyrektor teatru. - Sprawa jest otwarta, będę o tym rozmawiać ze związkami zawodowymi, które poprosiły o spotkanie.

- Mamy nadzieję, że uda nam się wybronić przynajmniej część osób, którym grozi zwolnienie. Liczymy też, że projekt zmian nie ograniczy się do likwidacji stanowisk i etatów - mówi Grzegorz Cwalina, szef teatralnej "Solidarności".

- Nie chcielibyśmy żadnych ruchów kadrowych. Oszczędności trzeba szukać gdzie indziej. Z drugiej strony nie możemy godzić się na coroczne zmniejszanie dotacji przez urząd marszałkowski, który ustawowo jest zobowiązany do finansowania instytucji kultury - dodaje Adam Ciołek, szef związku zawodowego aktorów.

- Zaczynamy realizację planu, który do grudnia 2015 ma z nas uczynić zupełnie inną instytucję. Jedno pozostanie po staremu: jesteśmy dla widza i on naszego kryzysu nie powinien odczuć - podkreśla Tomasz Konina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji