Trzy premiery na nowej scenie Dejmka (fragm.)
PAŃSTWOWY Teatr Nowy w Łodzi uruchomił ostatnio na zapleczach teatru (na II piętrze) tzw. Małą Scenę, przygotowując na jej otwarcie aż trzy premiery równocześnie: "Obronę Sokratesa" Platona (polska prapremiera) w adaptacji, inscenizacji i reżyserii Kazimierza Dejmka, sztukę Charlos Peyret-Chappuis "Judyta" oraz komedię Janusza Warmińskiego "Człowiek z głową".
"Obrony Sokratesa" nie widziałem jeszcze, w Łodzi mówi się jednak o tym przedstawieniu jako o dużym sukcesie zarówno Dejmka jak też grającego Sokratesa Seweryna Butryma.
Bardziej krytycznie przyjęta została "Judyta", wystawiona po raz pierwszy w Paryżu przed piętnastu laty, z którą zapoznał polskich widzów przed kilku miesiącami (z Niną Andrycz i Stanisławem Jasiukiewiczem) warszawski Teatr Telewizji. Dramat Holofernesa rozgrywa się u Peyret-Chappuis na innej płaszczyźnie, niż u Giraudoux: nie w starciu racjonalistycznego ateizmu z religijnym fanatyzmem, lecz w uwikłaniu Holofernesa w niszczącą namiętność, która doprowadza go do samobójstwa. Tadeusz Minc wygrał ten dramat namiętności i wręcz masochistycznej samoudręki bogatymi ale zdyscyplinowanymi środkami scenicznymi, często jednak kontakt jego z Judytą rwał się, dialog stawał się zawisającym w próżni monologiem. Z tego też powodu, a również być może w wyniku zbyt małej skali dramatycznej aktora, scenom wybuchów namiętności brakło tej najwyższej temperatury wrzenia, kiedy w bezwzględnym satrapie namiętność i gniew czynią z Holofernesa prymitywnego samca-władcę. Ale to mijanie się Holofernesa i Judyty spowodowała przede wszystkim Zofia Petri, która nie miała do końca wyraźnej koncepcji kreowanej postaci, ta trudna bardzo rola przerastała wyraźnie jej możliwości i predyspozycje.