Artykuły

Triumfalny powrót

Po 21 latach znakomity reżyser Kazimierz Dejmek triumfalnie powrócił na deski "swojego", czyli Teatru Nowego w Łodzi. Dejmek jest jednym z wybitnych reżyserów teatralnych w kraju. Wciąż pamiętamy jego głośne i zdjęte "Dziady" w Teatrze Narodowym w Warszawie.

Reżyser słynie z inscenizacji tekstów staropolskich: "Historyja o chwalebnym Zmartwychwstaniu Pańskim", "Żywot Józefa", "Dialogus de passione". Swoimi inscenizacjami rewolucjonizował nie tyl­ko teatr. Wyprzedzał bieg historii. Dejmek to twórca gniewny i niepo­korny. Mag teatru i wielki inscenizator. Na zawsze w teatralnych an­nałach pozostaną słowa reżysera:

- Aktorzy muszą się uczyć istotnie mówić, a publiczność musi się uczyć istotnie słuchać!

Tak właśnie się stało i tym razem. W pięknie i nowocześnie odre­staurowanym Teatrze Nowym w Łodzi wyreżyserował Dejmek "Sen Pluskwy'', sztukę równie utalentowanego czołowego polskiego dra­maturga Tadeusza Słobodzianka. Autor jest tak zwanym teatralnym pisarzem na etacie. Tu w Nowym, najczęściej grane są jego dramaty: "Prorok" i "Obywatel Pekoś". Słobodzianek to "polski noblista". Otrzymał bowiem tak bardzo liczącą się w polskiej literaturze nagrodę Fundacji Kościelskich. Jego sztuki nagradzane są na licznych krajo­wych i zagranicznych festiwalach, m.in. w Edynburgu. Były nagrody Ministerstwa Kultury, nagroda im. Piętaka i Paszport Polityki. Nic więc dziwnego, że w wyniku zderzenia - znakomity autor i genialny reżyser powstał produkt niezwykłej jakości.

Cała rzecz nawiązuje do "Pluskwy" Majakowskiego, i do twórczo­ści Bułhakowa. Pobrzmiewają w tekście nuty twórczości Gombrowi­cza. Jest komizm Charlie Chaplina. Dopadają widza echa Meyerholda. I humor Gogola. No i dramatyzm iście z Dostojewskiego. Tandem Słobodzianek-Dejmek osacza widza. Widz musi uważnie słuchać i oglądać. Już po kilku minutach wciągnięty bez reszty zostaje w tę swoistą grę. Akcja dramatu toczy się w Moskwie. Ale to wcale nie mu­si być w Moskwie. My, Polacy, widzimy Warszawę. My widzimy Polskę i cały panujący w niej rozgardiasz polityczny, ekonomiczny bałagan i pejoratywne ludzkie metamorfozy.

Przez jedną dobę wędruje po Moskwie Prisypkin (rewelacyjnie gra­ny przez Mariusza Saniternika). Bohater zamknięty w klatce w zoo - ucieka. Wędrując widzi wokół tęsknotę za Ameryką. Bolszewików za­mienionych w milionerów. Biedne dziewczyny, które stały się luksuso­wymi prostytutkami. Służalec komunistycznej władzy przemienia się w biorącego po latach ślub w kościele polityka (znakomita rola An­drzeja Wichrowskiego). Są jeszcze niby zwykli obywatele (reżyser, dziennikarz, ochroniarze, kupcy i żebracy), którzy chcą zarobić na złapaniu Prisypkina (dobre role Pabisiaka, Przebidnowskiego i Haliny Miller). Brrr! Ohydne zwierciadło społeczeństwa. Wynaturzony kon­terfekt epoki. Degrengolada, która towarzyszyć może całej Europie.

I ten nieszczęsny sen o wolności i Ameryce, z którym nie wiadomo co zrobić. Może jednak lepiej tę wolność śnić aniżeli przeżywać.

To wstrząsający spektakl. O zagubieniu ideałów. O poszukiwaniu i tożsamości. O kłamstwie i komercji. O marazmie. Życiowa droga bo­haterów ma marny początek. Osiągnie więc niechlubny koniec. Lu­dzie żyją w chocholim tańcu, poruszają się w somnambulicznym tran­sie. Takie społeczeństwo zmierza ku totalnej zagładzie.

Ten spektakl powinni obejrzeć maturzyści. Jako przykład nie tylko dobrej, nośnej literatury, ale by ustrzec się błędów dziadków i rodzi­ców. Warto wybrać się do Łodzi na 2.5 godziny refleksji na temat ży­cia, polityki i samego siebie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji