Artykuły

AKTORZY W GŁÓWNEJ ROLI

Władysław Zawistowski, juror V Festiwalu Dramaturgii Współczesnej Rzeczywistość przedstawiona, opowiada o spektaklach oglądanych w Zabrzu. Wypowiedź dla pisma internetowego www.artPapier.com.pl

Festiwal był ciekawy, ale dosyć nierówny. Na pewno niektóre z wcześniejszych edycji były lepsze. Jednak wydaje mi się, że tegoroczna festiwal dał reprezentatywny obraz tego, co dzieje się w nowej dramaturgii. Pokazano zarówno pozytywne, jak i negatywne tendencje we współczesnym teatrze. Najbardziej podobały mi się trzy przedstawienia. Były to: "Demokracja" z Teatru Wybrzeże, "Blask życia" z Łodzi oraz legnickie "Made in Poland".

"Demokracja" mogła trochę znudzić niektórych widzów. Jest to spektakl statyczny, opierający się głównie na dialogu. Określiłbym go mianem teatru faktu historycznego. Oczywiście dialogi zostały napisane przez Michaela Frayna, ale przebieg wypadków był autentyczny. Ponadto spektakl Teatru Wybrzeże był dobrze zagrany. Na scenie dziesięciu panów prezentowało aktorstwo nie tylko na równym, a przede wszystkim wysokim poziomie. Przedstawienie uważam za ciekawe przede wszystkim dlatego, że w Polsce nie powstają teksty pokroju "Demokracji". Wyobraźmy sobie podobny dramat o naszych politykach. Gdyby ktoś zdecydował się go napisać, to mogłaby powstać hitowa sztuka.

Natomiast "Blask życia" to zupełnie inny, mocniejszy teatr. Ta sztuka była bardzo dobra, może nawet wybitna, ale tylko w pierwszej części. Natomiast w drugiej, kiedy następuje demaskacja i zaczyna się śledztwo, niektóre sceny przypominały hollywoodzką superprodukcję. Niemniej całość oceniam jako bardzo dobre przedstawienie. Do reżysera można mieć pewne pretensje chociażby o pantomimiczne scenki, które zostały przez niego dopisane do scenariusza. Moim zdaniem były one niepotrzebne, a nawet przeszkadzały w przedstawieniu. Najważniejszym atutem spektaklu była gra aktorska. Buczkowska i Czop w rolach głównych bohaterów zasługują na najwyższe uznanie. Nurt nowego brutalizmu jest obecnie bardzo popularny w teatrze. Jednak taka literatura wymaga specyficznego aktorstwa. Nie wystarczy tylko krzyk, histeria i inne, pozornie efektowne narzędzia gry. W "Blasku życia" było bardzo dużo gwałtowności, przemocy, ale nie została ona wyeksponowana. W odróżnieniu od innych współczesnych dramatów, ta sztuka nie posługiwała się brutalnym językiem. Wielu widzów nie chce mieć z nim styczności w teatrze. Natomiast zaletą "Blasku życia" jest to, że o najtrudniejszych i najbardziej brutalnych sprawach opowiadał językiem prawie literackim.

Ostatnim przedstawieniem, na które zwróciłem szczególną uwagę było "Made in Poland". Zawsze byłem nieufny do podobnych przedsięwzięć. Wydaje mi się, że by wychodzić z teatru i szukać innej przestrzeni, trzeba mieć bardzo ważne powody. Obecnie reżyserzy często robią to pretekstowo. Pokazują spektakl w plenerze nie ze względów artystycznych, ale medialnych czy finansowych. Wydaje mi się, że spektakl Wojcieszka można by zagrać na pudełkowej scenie. Jednak w wypadku "Made in Polnad" wyjście poza mury teatru pomogło przedstawieniu. Wyobraźmy sobie Eryka Lubosa, który gra blokersa na klasycznej scenie. To byłoby śmieszne. Natomiast w hali Huty "Zabrze" wszystko było prawdziwsze. Spektakl Teatru imienia Heleny Modrzejewskiej z Legnicy był bardzo dobry pod względem dramaturgicznym. Uważam, że zaletą "Made in Poland" jest również optymistyczne zakończenie. To bardzo dobry spektakl i podobał mi się nawet bardziej, niż ich wcześniejsza "Ballada o Zakaczawiu". Cieszy mnie, że teatr legnicki wciąż utrzymuje bardzo wysoki poziom.

Wymienione przeze mnie spektakle są różne. Mimo tego można znaleźć dla nich wspólny mianownik. W każdej z tych trzech sztuk aktorzy zaprezentowali bardzo wysokie umiejętności. Eryk Lubos, grający Bogusia w "Made in Poland" ogromnie eksploatował ciało i głos. Natomiast Willie Brandt, kreowany przez Mirosława Bakę, w spektaklu "Demokracja" przez większość czasu nie wypowiadał na scenie żadnego słowa. Nie mówiąc już o potwornej roli Lisy, którą miała Małgosia Buczkowska w "Blasku życia". Uważam, że to była najlepsza kreacja tego festiwalu. Granie żadnej z tych ról nie było łatwe dla aktorów. Najważniejsze, że zarówno w "Made in Polnad", "Blasku życia", jak i "Demokracji" aktorzy wyszli zwycięsko z powierzonych im zadań. Uważam, że warto było przyjechać do Zabrza dla tych trzech bardzo udanych spektakli.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji