Artykuły

"Hamlet" w reż. André Hübnera-Ochodlo w Teatrze im. Mickiewicza w Częstochowie. Pisze Zuzanna Suliga w Gazecie Wyborczej - Częstochowa.

W sobotę Teatr im. Mickiewicza pokazał swoją pierwszą premierę nowego sezonu. Jednak spektakl "Hamlet" wzbudzał emocje znacznie wcześniej.

Częstochowskiego "Hamleta" wyreżyserował André Hübner-Ochodlo, dyrektor sopockiego Teatru Atelier im. Agnieszki Osieckiej. To już nie pierwszy spektakl tego reżysera realizowany w Teatrze im. Mickiewicza, jednak pierwszy, który zrobił na taką skalę. Wcześniej specjalizował się w bardziej kameralnych przedsięwzięciach, teraz zabrał się za słynne dzieło Williama Szekspira.

"Hamlet" jest wyzwaniem dla każdego teatru

Częstochowska publiczność mogła zobaczyć "Hamleta" przedpremierowo podczas czerwcowej nocy teatralnej. Z kolei w lipcu spektakl miał swoją sopocką premierę. W obu przypadkach zebrał dobre opinie. Emocji wokół tego przedsięwzięcia nie brakowało. Sam Teatr im. Mickiewicza na każdym kroku zachęcał do oglądania, udowadniając, że mimo powagi tematu spotkanie z "Hamletem" nie boli. Czerwono-czarne plakaty już na kilka dni przed premierą królowały w niemal całym centrum miasta. Były rozmowy z mieszkańcami o Szekspirze, "Hamlecie", teatrze i uliczne happeningi, w które chętnie angażowała się zwłaszcza młodzież.

Sama sobotnia premiera nie mogła mieć więc zwyczajnej oprawy. Na widzów zmierzających do gmachu teatru czekały diabły, czyli członkowie Stowarzyszenia CZ-ART - lokalni specjaliści od igrania z ogniem. Czarty swój pokaz dały i tym razem, choć nie ograniczyły się tylko do ognistych zabaw. Za ich sprawą każdy widz mógł wylosować sobie cytat z "Hamleta" (np. "Słuchaj każdego, lecz mów do nielicznych") bądź innego dzieła Szekspira. Co odważniejsi dali się namówić na ogrywanie scenek, inni wytężali pamięć podczas spektaklu, tak by wychwycić wylosowane przez siebie słowa.

Podczas premiery sala była wypełniona. Oprócz oficjalnych gości "Hamleta" przyjechali obejrzeć przedstawiciele zaprzyjaźnionych teatrów, m.in. z Sopotu, Kielc, Zabrza i Sosnowca. Częstochowską premierę odwiedził także Henryk Talar, były dyrektor Teatru im. Mickiewicza (szefował mu w latach 1994-1997).

- Rozpoczynamy kolejny sezon artystyczny, i to od bardzo dużego uderzenia, bo "Hamlet" jest wyzwaniem dla każdego teatru. Z takim spektaklem zawsze wiąże się duże ryzyko. Gdyby nie przedpremierowy pokaz podczas Nocy Kulturalnej i spektakle w Sopocie, pewnie nie stałbym przed państwem tak spokojnie - zaznaczał Robert Dorosławski, dyrektor Teatru im. Mickiewicza.

Powstał świat uniwersalny

Po niemal trzygodzinnym spektaklu wysiłki twórców i aktorów nagrodziły oklaski publiczności, która kilkakrotnie wywoływała aktorów na scenę. Widzowie pożegnali ich na stojąco.

Po spektaklu opinie były różnorodne, dla jednych spektakl był "za długi" (choć to i tak skondensowana wersja, w oryginale spektakl trwałby ok. 5 godzin), dla innych wizja reżysera była "mocno przekombinowana". Kolejni doceniali niebanalne pomysły twórcy ze śpiewanymi monologami Hamleta, na czele. Ile widzów, tyle opinii. Większość zachwycała się doskonałym aktorstwem, i to nie tylko Macieja Półtoraka w roli tytułowej. Mnóstwo pochlebnych słów padło pod adresem Martyny Kowalik, młodziutkiej aktorki, która zadebiutowała na częstochowskiej scenie. Ofelia w jej wykonaniu "wreszcie nie była nudna". Doceniono transową muzykę Adama Żuchowskiego, a także kostiumy Aleksandry Sosnowskiej-Krywult i scenografię, którą współtworzył Stanisław Kulczyk. Sam dyrektor Dorosławski, który widział już wiele realizacji "Hamleta" podkreślał, że wreszcie powstały scenografia i kostiumy, które go "nie drażnią". Dotychczas bowiem twórcy albo stawiali na wystrój z epoki albo mocno go unowocześniali. Tym razem powstał świat uniwersalny, taki jak emocje, z których utkany jest dramat Szekspira.

Nikt nie kwestionował jednego: "Hamlet" w częstochowskim teatrze jest wielkim wydarzeniem, które warto zobaczyć.